wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 26

Następnego dnia rano Pani Sykes robiła śniadanie dla wszystkich. Nie była nawet zła za to, że tak hałasowali w nocy jak wrócili. Cieszyła się, że w końcu jej syn poznał tak cudowną dziewczynę i jest szczęśliwy. W tym czasie Nathan obudził się i od razu spojrzał obok siebie. Uśmiechnął się na widok wtulonej w niego Ani. Mógłby leżeć tak całą wieczność, pomyślał. Chwilę później Ania też się obudziła. Nathan pocałował ją namiętnie i powiedział „dzień dobry śpiochu”. Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo, na co Nathan nie mógł się powstrzymać i znów zaczął ją całować. Z każdą chwilą pragnął i kochał ją jeszcze bardziej. Chwilę później pozbył się koszulki Ani i pieścił jej nagie ciało. Dziewczyna nie była mu dłużna i pozbawiła go spodni dresowych, w których spał, całując go po nagim torsie. Nathan leżał na Ani. Ich ciała splotły się i miały właśnie połączyć, gdy drzwi do pokoju otworzyły się i weszła Pani Sykes mówiąc:
― Kochani wstawać. Śniadanie na… ― nie dokończyła bo zamurował ją widok, który zobaczyła.
Dobrze, że byli przykryci kołdrą. Nathan przekręcił się na plecy i krzyknął:
― Mamo wyjdź stąd!
Ania schowała się pod kołdrę, a mama Natha szybko wyszła z pokoju. Dlaczego wszyscy im przeszkadzają, zastanawiał się Nathan. Chłopak zakrył twarz rękami i jęknął. Ania wystawiła głowę i nie mogła przestać się śmiać. Była to bardzo krępująca i niezręczna sytuacja, ale z jakiegoś powodu nie mogła powstrzymać śmiechu. Chłopak spojrzał na nią i w końcu też zaczął się śmiać.
― Co oni jakiś radar mają? ― zapytała Ania.
― No nie wiem, ale chyba najwidoczniej tak.
Para nie ryzykowała ponownego nalotu, więc ubrała się i zeszła na dół. Nathan pierwszy wszedł do kuchni, a za nim Ania. Pani Sykes odwróciła się, gdy usłyszała, że ktoś wchodzi.
― Synku najmocniej przepraszam… ― zaczęła mówić skrępowana, gdy zobaczyła Natha. ― Nie chciałam Wam przeszkadzać… ― przerwała nie wiedząc co dalej powiedzieć.
― Oj już dobrze. Nic się takiego nie stało. Tylko następnym razem pukaj i załóż zamki w pokoju, bo inaczej więcej tu nie przyjedziemy… ― zaczął się śmiać.
― Dobrze, dobrze… ― powiedziała speszona mama Natha. ― Ale mam nadzieję, że mimo wszystko przyjedziecie jeszcze…
― Mamo uspokój się już…
Chwilę później wszyscy zaczęli schodzić na dół. Jay, Max i Jessica nie wyglądali najlepiej. Wszyscy zasiedli do śniadania i zaczęli rozmawiać. Później przenieśli się do salonu, gdzie dalej kontynuowali rozmowy i żarty. W końcu przyszedł czas się pożegnać. Chłopcy poszli po walizki i zanieśli je do samochodów. W tym czasie Jessica podeszła do Ani i poprosiła ją na słówko.
― Coś się stało? ― zapytała niepewnie Ania.
― Nie. Chciałam Ci tylko podziękować za wczoraj. Nathan by mnie zabił, gdyby mnie zobaczył w takim stanie…
― Nie ma sprawy. ― Ania przytuliła Jess.
Dziewczyna spojrzała tęsknie w stronę stojącego przy bagażniku Jaya.
― Podoba Ci się? ― zapytała Ania.
― Bardzo. ― wyznała Jessica. ― Ale on nie zwraca na mnie uwagi… ― dodała smutno.
― Może zmieni zdanie. Musiałabyś tylko spędzać z nim więcej czasu, żeby mógł Cię lepiej poznać. Tylko zastanawiam się co by na to powiedział Nath… ― Ania zaśmiała się wyobrażając sobie reakcję chłopaka. ― Pogadam z Nathem, żebyś przyjechała do nas, będziesz miała okazję pobyć z Jayem…
― Naprawdę? Zrobisz to dla mnie? Jesteś kochana! ― Jess rzuciła się jej na szyję.
― A to co ma być? ― zapytał Nathan, który właśnie podszedł.
― Żegnam się z moją nową przyjaciółką. ― dziewczyna wystawiła mu język.
― O nie! Nie ma takiej opcji. Nie będę się nią dzielił z Tobą. ― chwycił szybko Anię i przyciągnął ją do siebie. ― Wystarczy, że muszę się nią dzielić z Moniką i Tomem, no teraz już i z Michelle i Nareshą. No i w sumie tymi kretynami też. ― wskazał Maxa, Jaya i Sivę próbujących zmieścić walizki w bagażniku.
― Z Tomem? I nimi? Dlaczego? No z dziewczynami to rozumiem, ale z nimi? ― zapytała zaskoczona Jessica.
― Ha! Bo to nasza adoptowana siostra! ― wyjaśnił Tom, który podszedł do Ani i przytulił ją.
― Tak więc dla Ciebie nie ma już miejsca. ― powiedział Nath i odepchnął Toma od Ani.
Jessica posmutniała.
― Nathan co Ty za głupoty opowiadasz. Dla Jess zawsze znajdzie się miejsce! I przy okazji masz iść i porozmawiać z rodzicami, żeby ją puścili na trochę do Ciebie. ― Ania puściła oczko do Jess.
― Co?! Ja jej nie chce u nas! ― oburzył się Nath.
― Ale ja chcę! No chyba, że chcesz żebym wprowadziła celibat Toma…
― No dobra, zaraz wracam… ― powiedział zrezygnowany Nath. ― Ale musisz mi to wynagrodzić…
Ania pocałowała go namiętnie i powiedział:
― To na początek…
Nathan oddalił się w stronę domu zostawiając Anię z Jessicą same.
 ― Dzięki, że to robisz… ― Jess jeszcze raz przytuliła Anię.
Chwilę później wrócił Nath i oznajmił siostrze, że może przyjechać do nich za dwa tygodnie. Dziewczyna tak się ucieszyła, że rzuciła mu się na szyją, a potem opanowała się i powiedziała poważnym tonem „No dobra, niech będzie”. Nathan i Ania zaczęli się śmiać. Wszyscy jeszcze raz pożegnali się z Państwem Sykes i Jessicą, wsiedli do samochodów i odjechali.
Gdy byli już pod domem chłopaków, wypakowali wszystko i weszli do środka. Nathan już w korytarzu rzucił walizki, podniósł Anię i pobiegł do pokoju. Położył ją na łóżku i poszedł zamknąć pokój na klucz.
― Teraz nikt nam nie przeszkodzi. ― powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
Wskoczył szybko na łóżko i przeszedł do sedna. Od razu pozbawili się ubrań. Nie bawili się w nic, w żadne gierki. Byli tak rozpaleni, że nie mogli wytrzymać już, tak bardzo pragnęli siebie nawzajem. Nathan był bardzo namiętny i czuły, doprowadzał Anię do takiego podniecenia, że nie mogła powstrzymać się od jęków uniesienia. Dziewczyna też nie była bierna, sprawiała, że Nath cały czas dyszał i przygryzał wargę z rozkoszy. Gdy oboje byli u szczytu euforii, opadli na łóżko wtulając się w siebie.
W tym samym czasie na dole Tom znalazł listy w skrzynce. Były one z sądu. Każdy dostał po jednym. Chłopak otworzył swój i przeczytał go.
― Pojutrze mamy stawić się w sądzie na rozprawie. Pewnie Wy też takie dostałyście. ― zwrócił się do Moniki.
Tom pojechał z Moniką do ich domu, aby upewnić się co do listów. Jak przewidywał, dziewczyny dostały identyczne wiadomości. Monika chodziła w kółko trzymając list w ręku.
― Co się dzieje? ― Tom zatrzymał ją.
― Nie wiem, czy to dobry pomysł… Ta rozprawa… To wszystko… Przecież on tego nie chciał… ― Monika nie wiedziała co ma robić, ogarniały ją wątpliwości.
― Nie możesz tak mówić ani myśleć! On musi zapłacić za to co zrobił! Jakby Ania go nie powstrzymała, nie wiadomo co mógłby Ci jeszcze zrobić. A poza tym jak by tego nie chciał, to nie zrobiłby tego. Musisz zeznawać! ― chłopak próbował przekonać ją, że postępuje słusznie.
― Masz rację… ― Monika powiedział stanowczo.
Tom przytulił ją. Dziewczyna niespodziewanie zaczęła go całować. Chłopak odwzajemnił pocałunek i podniósł ją, a następnie zaniósł do jej pokoju. Monika przejęła inicjatywę, bo Tom nie śpieszył się. Nie wiedział czy Monika jest gotowa na to, po tym co się stało. Nie chciał na nią naciskać. Ale, gdy zdjęła mu koszulkę, prawie zrywając ja, chłopak się ożywił i już po chwili oboje znajdowali się nadzy na łóżku, pogrążeni w miłosnym uniesieniu.
Nadszedł dzień rozprawy. Wszyscy stawili się punktualnie przed salą. Monika i Ania dreptały ciągle w miejscu. Stanęły jednak, gdy zobaczyły Marcina prowadzonego przez policjanta. Chłopak spojrzał na Monikę z miną „przepraszam”. 5 minut później rozpoczęła się sprawa, na którą po kolei zapraszano wszystkich świadków. Oczywiście Monika jako pokrzywdzona weszła pierwsza. Stanęła przed barierką dla świadków i przedstawiła się. Następnie prokurator zaczął zadawać jej pytania. Dziewczyna opowiedziała wszystko i odpowiadała na jego pytania. Sprawa skomplikowała się, gdy pytania zaczął zadawać obrońca Marcina. Zaczął oskarżać ją o to, że sprowokowała go i, że chciała tego. Monika była w szoku, nie wiedziała co ma odpowiadać, gdy adwokat zasypywał ją kolejnymi pytaniami, na które nie umiała odpowiedzieć.
― Nie mam więcej pytań. ― oznajmił adwokat, choć dziewczyna nie odpowiedziała na żadne zadane przez niego pytanie.
Sędzia poprosił, aby usiadła, a następnie zaprosił na salę Anię. Monika pomyślała, że przez to, że nic nie powiedziała Marcin nie zostanie ukarany. Ani prokurator zadawał podobne pytania, jak Monice, na które dziewczyna szczegółowo odpowiadała. Obrońca chciał zapędzić Anię w pułapkę, tak jak Monikę, ale dziewczyna nie dała się. Odpowiadała spokojnie na wszystkie zadane pytania. Kolejny był Nathan, potem Tom, Max, Jay i Siva. Wszyscy opowiedzieli o tym jak Marcin groził Monice. Po ich przesłuchaniu nastąpiła 15 minutowa przerwa na obrady sądu, więc wszyscy wyszli na korytarz.
― To się nie uda… ― powiedziała zrezygnowana Monika. ― Zawaliłam… Nie byłam w stanie odpowiadać na pytania tego adwokata… On zaczął mówić, że to moja wina… Że go sprowokowałam… Że tego chciałam…
― To nie prawda! ― Ania przytuliła przyjaciółkę. ― Na pewno wszystko będzie dobrze… wszystko się uda…
Narada trwała niecałe 10 minut. Monika znów zaczęła myśleć, że to dlatego, że Marcin zostanie uniewinniony. Że to dlatego tak szybko podjęli decyzję. Wszyscy weszli na sale i zajęli miejsca. Po chwili policjanci przyprowadzili Marcina, a zaraz za nim weszli sędziowie.
― Wyrok w imieniu Wielkiej Brytanii, Wysoki Trybunał (bo tak się nazywa sąd w UK)  po rozpoznaniu sprawy Marcina Wolińskiego uznaje go za…

________________________________________
Wchodzę i pacze a tu ponad 2000 wyświetleń! I 6 komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;) jeszcze nigdy tylu komów nie dostałam ;D
Dziękuję Wam;***
Jesteście Kochane:**
Szczególnie dziękuję: Kini***, Monice (TruskawkowaSłodka.), love., asi0987Peace;*Kasi (Story of TheWanted) ;**** Dziękuję Wam, że zostawiacie u mnie komentarze, które podnoszą mnie na duchu ;)
Czekam na Wasze opinię ;)
Jeny najmocniej przepraszam, zapomniałam o Lauren xd ale już się poprawiałam. Przepraszam Cię Kochana:*

 Kocham WAS:****

6 komentarzy:

  1. zajebisty rozdział ! ;)
    czekam na next , dawaj go szybko !! ;d
    ależ nie ma za co dziękować gdyby nie podobało mi się twoje opowiadanie to bym go nie komentowała xd
    kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  2. no to jest cudne
    kocham <3333
    najlepsze jak im przeszkadzali a potem Nath z tym łobuzerskim uśmiechem :"teraz nikt nam nie przeszkodzi"
    hahaha
    świetne
    nie ma sie co dziwić że masz 2000 wyświetleń a będzie dużo dużo więcej
    nie masz za co dziękować
    to my powinnyśmy tb dziękować za to że mamy ten zaszczyt czytania twego zacnego bloga
    pisz mi tu nexta szybciuteńko
    KOCHAM CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha xd jak ta jego mama weszła... xd nie no! to było epickie xd tak jak już wspominałam, chciałabym mieć taki talent ;) ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie masz za co dziękować, to my ci dziękujemy że piszesz takie opowiadanie :**
    Wejść będzie jeszcze więcej . <33
    Pisz szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu, to jest boskiee! :D
    boskie to mało powiedziane.. ;*

    OdpowiedzUsuń