czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 10


Następnego dnia Monika i Ania dostały zaproszenie na małą imprezę u chłopaków. Miały tam być też Michelle,  Kelsey i Nareesha. Chętnie się zgodziły, bo chciały poznać dziewczyny. Umówione z nimi były  na 19, ale przyszły tam godzinę wcześniej. Miały nadzieję, że przydadzą się trochę przy organizacji.
Stały już pod drzwiami, gdy usłyszały dziwne odgłosy dochodzące z domu. Chciały już wejść, żeby sprawdzić co się tam dzieje, ale drzwi otworzył im właśnie uśmiechnięty Jay. Przytulił dziewczyny i zaprosił do środka krzycząc:
― Chłopaki, dziewczyny przyszły…
Wszyscy zbiegli się do korytarza i zaczęli witać Monikę i Anię. Ostatni przyszedł Nathan, który znów niepewnie przytulił Anię. Z dziewczynami został już jedynie Tom.
― To już 19?
― Nie. Przyszłyśmy wcześnie, bo chciałyśmy pomóc, ale widzę, że już wszystko gotowe. ― powiedziała Monika.
― A gdzie dziewczyny? ― zapytała Ania.
― Max ma zaraz po nie pojechać.
Chwilę później Maxa już nie było. Reszta siedział w salonie oglądała telewizję i rozmawiała. Tylko Tom zabrał Anię do kuchni aby z nią porozmawiać. Gdy wychodzili Nath spojrzał Ani prosto w oczy. Wiedział co chciał Tom i się nie mylił. Już w kuchni Tom zamknął drzwi i odwrócił się do dziewczyny.
― Słuchaj mam takie pytanie… ― zaczął. ― Chodzi o Nathana. Powiedział nam, że zasnął u Ciebie ostatnio… ― nie dokończył dalej.
― Tak to prawda. Wtedy gdy powiedziałeś żebym do Ciebie zadzwoniła rano, przypomniałam sobie, że nie mam numeru więc Nath mi dał. Siedzieliśmy jeszcze trochę i zasnął w fotelu. ― resztę przemilczała.
― No dobrze… ― zostawił sprawę tak jak jest.
Przytulił Anię, gdy do kuchni weszła Kelsey. Stanęła jak wryta. Spojrzała się wrogo na Anię. Tom jakby tego nie zauważył, podszedł do swojej dziewczyny, pocałował ją i przedstawił Ani, która od razu wiedziała, że dziewczyna za nią nie przepada. Podeszła jednak i przywitała się przyjaźnie, na co Kelsey rzuciła jedynie cięte „cześć”. Pozostałe dziewczyny okazały się, w przeciwieństwie do Kelsey, bardzo przyjazne, szczególnie Michelle, którą Ania i Monika bardzo polubiła. Szybko znalazły wspólny język, przez co chłopaki zostali odstawieni na boczny tor, z czego nie byli zadowoleni.
Dziewczyny, to znaczy Monika, Ania, Michelle i Nareesha, szalały przy muzyce. Jedynie Kelsey siedziała sama, była zła że przyjaciółki zostawiły ją dla nowo poznanych dziewczyn, za którymi nie przepadała. Wpadła w jeszcze większą złość, gdy Tom podszedł do tańczących dziewczyn i zaczął się z nimi wygłupiać. W pewnym momencie Ania wpadła na Toma, który ją przytrzymał i zaczął się z nią śmiać, na co Kelsey nie mogła dłużej patrzeć. Była bardzo zazdrosna o nią i o zainteresowanie Toma tą dziewczyną. Wyszła do kuchni po drinka. W tym czasie Max włączył jakąś balladę i zaczął tańczyć z Michelle, Siva wyszedł z Nareeshą na górę, a Tom z Jayem zabawiali Monikę żartami. Ania stała w rogu patrząc na tańczącą parę, gdy Nathan stanął przed nią i poprosił do tańca.
Nath złapał Anię za rękę i zaprowadził na „parkiet”. Dziewczyna pozwoliła mu objąć się w tali i sama zrobiła to samo z jego szyją. Chłopak wyczuwając niepewność Ani, zaczął rozmawiać o błahych rzeczach, by rozluźnić ją, tak jak to zrobił ponczach ich poprzedniego tańca. Tym razem też pomogło, po chwili zaczęli już normalnie rozmawiać i żartować. Ania uśmiechnęła się promiennie, na co chłopak przysunął się bliżej niej i odpowiedział jej tym samym. Na tą scenę patrzyła Kelsey, która właśnie wróciła z kuchni.
Piosenka właśnie dobiegła końca. Ania podziękowała za taniec i przeprosiła Natha na chwilę i poszła do kuchni. Zaraz za nią przyszedł Tom i wręczył jej torebkę. Dziewczyna ucieszyła się, że zdołał odzyskać jej rzeczy. W podziękowaniu przytuliła go. Pech chciał, że gdy to zrobiła Kelsey weszła do kuchni by porozmawiać z Tomem. Ania widząc jej minę wyszła szybko zostawiając parę samą. Nie zdążyła jeszcze zamknąć za sobą drzwi, a usłyszała podniesiony głos Kelsey. Nie słyszała dokładnie co mówiła bo grała głośno muzyka. Odeszła więc na bok. Nathan widząc ją spoglądającą w stronę kuchni, z przestraszoną miną, podszedł do niej.
― Coś się stało? ― zapytał troskliwie.
― Kelsey chyba kłóci się z Tomem. Zobaczyła jak go przytuliłam, gdy oddał mi rzeczy. ― powiedziała zerkając na torebkę, którą trzymała w ręku. ― To mój przyjaciel, nie chcę, żeby miał przeze mnie problemy.
Ania spojrzała na Natha. Ich wzrok się spotkał. Zdecydowanie była między nimi chemia. Przybliżali się powoli do siebie, gdy z kuchni wyleciała Kelsey. Zobaczywszy Anię z Nathem jeszcze bardziej się wkurzyła. Podeszła do niej i ją popchnęła.
― A Ty co? Na dwa fronty grasz? ― wykrzyczała Kelsey.
― Co Ty gadasz? ― zapytała zdenerwowana Ania.
― Ty dobrze wiesz już co! To jeden Ci już nie wystarczy? Zostaw Toma w spokoju. Zajmij się innym szmato! ― krzyknęła i uderzyła Anię w twarz.
Jednej rzeczy Ania nie nienawidziła, jak ktoś ją obraża. A ona miała jeszcze czelność ją uderzyć. Upuściła torebkę na podłogę i oddała cios w twarz napastniczce.
― Nigdy więcej do mnie tak nie mów! I nie waż się więcej mnie uderzyć bo nie ręczę za siebie! ― powiedziała zdenerwowana Ania.
Po tych słowach Kelsey rzuciła się na Anię i chciała ją ponownie uderzyć, lecz ta była szybsza i pierwsza oddała cios. Obie zaczęły się szamotać. Nathan szybko wkroczył do akcji, aby je rozdzielić, lecz sam dostał przy tym od Kelsey. Wszyscy zaczęli się zbiegać, gdy usłyszeli wrzaski. Tom wyskoczył z kuchni i pomógł Nathowi rozdzielić dziewczyny.
― Co tu się dzieje?! ― wrzasnął Tom.
Spojrzał na Kelsey, która była cała rozczochrana, miała czerwony policzek od siły uderzenia Ani z jednej strony i zadrapania po drugiej. Ania natomiast miała jedynie włosy w nieładzie. Dziewczyna milczała jedynie i patrzyła wrogo na Anię.
― Kelsey zaczęła obrażać Anię i ją uderzyła. Więc Ania zaczęła się bronić. ― powiedział Nathan.
― Tak broń tej swojej zdziry. Pewnie ma jeszcze kilku na boku… ― zaczęła krzyczeć Kelsey.
Nathan chciał już coś powiedzieć, gdy Tom mu przerwał.
― Dosyć tego! ― krzyknął. ― Jak Ty się zachowujesz? W buszu żyjesz? Już Ci to tłumaczyłem, że traktuję ją jak siostrę. Jak mogłaś coś takiego zrobić? Przecież ona nic nie zrobiła, a Ty zaczęłaś ją obrażać i na nią napadłaś!
― Ale ta…
― Powiedziałem już, DOSYĆ! ― przerwał jej Tom. ― Wyjdź stąd! Nie chce Cię widzieć… 
Gdy to powiedział odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.

_________________________________________
Oto kolejny rozdział dla was:)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie komentować.
Niestety kolejnego rozdziału możecie spodziewać się najwcześniej w niedzielę późnym wieczorem lub co jest bardziej prawdopodobne w poniedziałek bo w weekend będę niedostępna i muszę jeszcze się trochę pouczyć ;((((

Rozdział 9


Podczas tej chwili zatracenia, Ania nie mogła zebrać myśli. Buzowały w niej hormony, przepełniało ją pożądanie. Po pewnym czasie doszedł jednak do niej zdrowy rozsądek. „Co ona sobie wyobrażała? Jak ona tak może? Przecież zna go od wczoraj!”. Ta myśl była dla niej jak zimny prysznic. Tego potrzebowała w tej chwili. Nie mogła przecież zrobić czegoś takiego, to nie w jej stylu. Odepchnęła delikatnie Nathan, aby go nie urazić. Chłopak popatrzył na nią. Nie wiedział o co chodzi. W tym czasie Ania zsunęła się po drzwiach na podłogę i zakryła głowę rękami. Zdezorientowany Nathan podszedł do niej i usiadł obok niej. Zaczął chyba rozumieć o co chodzi. W sumie jak mógł pomyśleć, że taka dziewczyna pójdzie z kimkolwiek, teraz już nie chodziło o niego samego, do łóżka na pierwszym spotkaniu, tak to chyba można było nazwać, bo poznali się wczoraj – przecież ona nie jest z tych co tak robią. Nie chciał też jej do niczego zmuszać. Bardzo mu się podobała. Była jak wspaniały prezent – piękna z zewnątrz, zaskakująca i cudowna w środku. Pragnął, aby ona sama mu się oddała.
Siedzieli tak w milczeniu. Oboje trochę już ochłonęli po tej małej burzy. Ania bała się podnieść głowę. Pragnęła zapaść się pod ziemie, zżerał ją wstyd. „Co on sobie teraz o niej pomyśli” przeszło jej przez głowę. W tym czasie Nathan dotknął ostrożnie ręki Ani i spróbował odsłonić jaj twarz.
― Wszystko w porządku? ― zapytał niepewnie.
― Nie… ― odpowiedziała Ania i nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Nathan.
― Przepraszam Cię za moje zachowanie. Nie powinienem…
Przerwał, gdy Ania wstała i zaczęła próbować otwierać drzwi. Wstał i powstrzymał ją. Chciał z nią porozmawiać o tym co się właśnie wydarzyło.
― Zaczekaj musimy porozmawiać.
― Nie ma o czym. ― odpowiedziała. I dodała ― Zachowałam się jak jakaś pierwsza lepsza, dobrze że zachowałam jeszcze resztki rozumu i to przerwałam. A teraz chciałabym zachować resztki godności i wyjść.
Nathan był w szoku. Jak ona mogła tak o sobie pomyśleć? Przecież to on zachował się jak jakiś lowelas.
― Nie mów tak, to nie prawda. ― zaczął. ― To moja wina, nie wiem co we mnie wstąpiło. Tak bardzo Cię przepraszam. Nie chce abyś tak o sobie myślała. Jesteś wspaniałą dziewczyną. To ja się za bardzo rozpędziłem, ale nie mogłem się powstrzymać. Wybacz mi. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy, bez Twojej zgody.
Ania spojrzała na niego, zdziwiona ostatnimi słowami. Chłopak widząc jej minę dodał:
― Chciałbym Cię lepiej poznać, zbliżyć się do Ciebie. Nie będę ukrywał też, że liczę na coś więcej niż przyjaźń. Ale o tym zadecydujesz Ty. Nie martw się Tom mnie zabije jeśli bym Cię skrzywdził. ― Było to 100 procentową prawdą.
Dziewczyna przez cały ten czas milczała, nie wiedziała co powiedzieć. W głębi duszy też pragnęła bliżej poznać chłopaka, który wywołał w niej takie emocję. Zdecydowała, że da mu szanse.
― Ubierz się tylko. ― powiedziała, rzuciła w niego drugim ręcznikiem i poszła do łazienki ciotki.
Nathan uśmiechnął się do siebie w myślach. Dostał szanse i na pewno jej nie zmarnuje.
Po około 30 minutach do salonu, w którym siedzieli Monika i Nath weszła Ania. Chłopak wstał i powiedział, że już musi iść i było mu bardzo miło. Chciał jedynie zaczekać aż wróci Ania by się z nią pożegnać. Przytulił Monikę, a następnie podszedł do Ani. Niepewnie przytulił ją, gdyż nie wiedział jak zareaguje. Dziewczyna odwzajemniła uścisk i odprowadziła go do drzwi.
Gdy tylko Nathan wyszedł Monika podbiegła do Ani i zaczęła skakać ze szczęścia.
― A Tobie co się stało? ― zapytała przyjaciółkę.
― Rozmawiałam z Marcinem. Przyjedzie do mnie w następnym tygodniu! ― wykrzyknęła, porywając Anię za sobą.
Marcin był chłopakiem Moniki, który pracował za granicą, przez co nie widywali się ze sobą zbyt często. Dziewczyna kochała Marcina, lecz coraz częściej czuła się zaniedbana przez niego. Jego wyjazdy stawały się coraz dłuższe, a gdy wracał miał tyle ważnych spraw na głowie, że coraz mniej czasu z nią spędzał, co Monika ciężko znosiła i czuła się samotna.
Nathan właśnie wrócił do domu. Już w wejściu padły pytania, gdzie był całą noc. Chłopak powiedział jedynie, że zasnął na fotelu u Ani. Tom jakoś mu nie wierzył, wiedział, że Nathan nie był typem monogamisty. Ale zauważył, że od wczoraj zaczął się jakoś inaczej zachowywać. Był taki jak kiedyś, przed zerwaniem ze swoją ostatnią byłą, która go zdradziła. Od tego momentu, aż do teraz nie związał się z żadną na poważnie. Tom zaczął myśleć, że może w końcu znów się zakochał…

_________________________________________
 Takie jakieś nie ciekawe mi wyszło :( i krótkie... Peace;* tylko nie bij proszę;]
Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba:)
Zachęcam do komentowania:))))))

środa, 28 marca 2012

Rozdział 8

Było już po 10, gdy Ania się obudziła. Pamiętała, że rozmawiała z Nathem, a później chyba zasnęła. Podniosła się i rozejrzała po pokoju. W koncie, na jej fotelu spał właśnie Nathan, musiało mu być chyba nie wygodnie bo co chwilę zmieniał troszkę pozycję przez sen. Żeby Mu to wynagrodzić trochę, Ania wyszła po cichu z pokoju, tak aby go nie obudzić, zeszła do kuchni i zaczęła robić śniadanie. Chwilę później zeszła do niej Monika, która o niczym nie wiedziała, ale ucieszyła się bo załapała się na porcję naleśników. Ania wszystko na tacy i chciała już pójść, gdy zatrzymała ją przyjaciółka.
― A Ty dokąd się z tym wybierasz? ― zapytała podejrzliwie Monika. Przecież Ania zawsze jadła śniadanie w kuchni.
― Yyy.. No wiesz… Nathan został wczoraj na fotelu, gdy zasnęłam… no i chciałam… no śniadanie mu chcę zanieść… ― odpowiedziała wymijająco Ania.
― Dobra to ja nie wnikam….
― I masz rację, bo wsiąkniesz…
Nathan otworzył oczy i spojrzał od razu na łóżko, które okazało się puste. Chciał już wstać, gdy do pokoju weszła Ania z tacą, ze śniadaniem. Chłopak wstał szybko i pomógł jej.
― Mam nadzieję, że lubisz naleśniki?
― Uwielbiam.
Nath spojrzał na Anię i uśmiechnął się tym swoim delikatnym, seksownym uśmiechem. Dziewczyna odwróciła szybko wzrok i usiadła na łóżku, aby zacząć jeść. Nathan poszedł jej ślady i chwilę potem po całym talerzu naleśników zostały tylko okruszki i pusty słoiczek po dżemie.
― Pyszne było. ― powiedział Nathan oblizując wargi.
― Dziękuję. ― odpowiedziała z opóźnieniem, zapatrzona w usta chłopaka.
Szybko jednak opanowała się, jednak chłopak zauważył zachowanie Ani i uśmiechnął się szeroko, na co Ania lekko się zarumieniła. Zebrała wszystkie rzeczy na tacę, a następnie dała Nathowi ręcznik aby mógł się odświeżyć. Skierowała go do łazienki cioci, której nie było, w pokoju przez, który trzeba było przejść, na końcu korytarza. Sama zeszła na dół aby posprzątać po śniadaniu. Nathan nie chciał wchodzić do pokoju ich ciotki, więc skorzystał z łazienki na korytarzu. Po 15 minutach Ania wróciła do pokoju i wyciągnęła ręcznik dla siebie, aby wziąć prysznic. Wparowała do łazienki i stanęła jak wryta. Na środku niej stał ociekający wodą Nathan, z przewiązanym ręcznikiem w biodrach. Ania nie mogła się ruszyć, wpatrywała się jak zaczarowana na Natha. Kropelki gorącej wody spływały po jego nagim torsie, aż do jego brzucha, przykuwając tym samy uwagę na siebie. Jedyne co Ania zdołała powiedzieć to:
 ― Yym… Miałeś być…
W łazience było gorąco, fakt że Nathan stał przed nią jedynie w ręczniku sprawiał, że robiło się duszno. Ale musiała się opanować, przecież to niedorzeczne, żeby tak reagowała na chłopaka.
― To ja już pójdę. ― rzuciła szybko i odwróciła się w stronę drzwi. 
Zdążyła jedynie lekko je uchylić, gdy ręce zza jej pleców nie pozwoliły na dalszy ruch, popchnęły je i zamknęły. Nathan stał tak blisko Ani, nie opuszczają rąk, przez co dziewczyna przylgnęła do drzwi plecami. Czuła buchające fale ciepła od jego ciała. Podniosła wzrok. Twarz Natha była zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy. Jego usta wykrzywione były w delikatnym, zmysłowym uśmiechu. W oczach widać było ukryte pożądanie. Oddech Ani przyśpieszył. Chłopak powoli zaczął się przybliżać. Musnął delikatnie swoimi miękkimi wargami usta Ani, następnie zaczął je przesuwać powoli w stronę szczęki i szyi, przyprawiając przy tym ją o dreszcze. Czuła ona gorący oddech Natha, który powodował, że robiło jej się coraz goręcej, a oddech co chwilę przyśpieszał. Nathan spojrzał na jej reakcję, by upewnić się, że nie ma nic przeciwko temu. Zajrzał głęboko w oczy Ani, aby odczytać z nich cokolwiek i ponownie delikatnie przejechał swoimi ustami jej dolną wargę. Dziewczyna delikatnie zadrżała, rozchyliła nieco usta, na znak czego Nathan zaczął ją namiętnie całować. Ręce Ani same powędrowały na plecy chłopaka, przyciskając jego mokre ciała jeszcze bliżej jej. Żadne z nich nie miało zamiaru przestać. Oboje zaczęli zatracać się w sobie.


________________________________________
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
Zachęcam do komentowania:))))

Rozdział 7

Ania krzyczała i próbowała z całych sił wyswobodzić się z uścisku oprawcy. Ale klubie było bardzo głośno i jej krzyki nie przedostawały się przez muzykę wydobywającą się z głośników. Łzy ciekły jej po policzku, zamazując obraz widzenia. Nikt nie zwracał na całą sytuację uwagi. Chłopaków także nigdzie nie mogła znaleźć wzrokiem. Pomyślała, że to koniec.
Koleś coraz dalej się posuwał… Próbował zsunąć ramiączko bluzki Ani… W tym momencie, ktoś złapał go za ramię i gwałtownie odsunął od Ani, która upadła na podłogę, skuliła się i zaczęła jeszcze mocniej płakać. Ta sama osoba sekundę później uderzyła tego kolesia, tak że ten zatoczył się i upadł na ziemię. Następnie podeszła do Ani. Tą osobą okazał się Nathan! Chciał ją przytulić, lecz przerwał mu Tom, który właśnie wszedł do klubu i zobaczył Natha obok jakiegoś leżącego kolesia. Spojrzał, że w jest tam jeszcze w koncie skulona Ania. Tom podszedł szybko do Ani, przytulił ją i zaczął pocieszać. Dziewczyna wtuliła się w niego i próbowała się uspokoić. Patrzył na to Nath, który bardzo chciał być na miejscu przyjaciela i móc przytulić Anię. Tom chciał natychmiast wiedzieć co się stało. Gdy Nathan powiedział mu cicho, co się wydarzyło, ten zaczął kopać nieprzytomnego już kolesia, więc Nath podszedł i podniósł zapłakaną Anię, i wyniósł ją na zewnątrz, zostawiając Toma samego, do którego podeszli już zdezorientowani Max i Jay, próbując go powstrzymać.
Nathan wyszedł na świeże powietrze i posadził Anię na schodach, na zewnątrz klubu. Usiadł obok niej popatrzył w jej zapłakane oczy i przytulił, starając się ją uspokoić. Nie mógł patrzeć jak płacze, tak bardzo chciał jej pomóc. Zaczął cicho śpiewać jej do ucha „I'll be your strength”. Po chwili Ania trochę się uspokoiła. Nathan zaczął pytać ją co chwilę, czy nic się jej nie stało i czy wszystko już dobrze. Był tak wkurzony, że sam z chęcią stanąłby na miejscu Toma, aby sprawić temu kolesiowi ból. Powstrzymał się jednak bo chciał wiedzieć czy z ten koleś nic nie zrobił Ani, chciał się także upewnić, że jest już bezpieczna, a mógł to zrobić jedynie będąc przy niej. Ania powoli zaczynała opanowywać swoje emocje. Niestety po policzkach dalej ciekły jej łzy, których nie mogła powstrzymać. Położyła głowę na obojczyk Natha i szepnęła:
― Dziękuję.
Chłopak przytulił mocniej Anię do siebie. W tym momencie reszta chłopaków wybiegła z klubu. Tom od razu podszedł do Ani i zabrał ją od Nathana, który nie był tym zadowolony. Dopytywał się czy wszystko dobrze i czy nic się jej nie stało. Gdy chłopacy wszyscy już przy niej byli, Ania poczuła się pewniej. Zaczęła ścierać z siebie pozostałości napastnika. Czuła na sobie jego zapach i ślinę. Znowu zaczęły spływać jej łzy, gdy Nathan to zobaczył przytulił ją szybko na co wszyscy się troszkę zdziwili.
― A gdzie jest Monika? ― zapytała Ania, spoglądając na klub w obawie, że przyjaciółka się tam znajduje i może być w niebezpieczeństwie.
― Musiała pojechać do domu, Wasza ciotka potrzebowała samochodu. Nie mogła Cię znaleźć, a to była pilna sprawa, więc obiecaliśmy Ci przekazać, że musiała iść. ― uspokoił ją Jay.
― To dobrze, że jej tu nie ma, że jest już w domu bezpieczna. ― powiedziała dziewczyna bardziej do siebie, niż do chłopaków.
― Odwiozę Cię do domu. ― oznajmił Nathan. ― Max oddaj kluczyki. Wrócicie z Jayem. ― dodał, gdy Tom się na niego spojrzał.
― Pojadę z Wami. ― powiedział Tom. Chciał się upewnić, że wszystko jej już z Anią dobrze, i że wróci bezpiecznie do domu.
― Dam sobie radę. ― uciął Nathan, gdy Tom otwierał usta aby coś jeszcze powiedzieć.
Ania nie odzywała się, chciała jedynie wrócić już do domu. Nie przeszkadzało jej, że Nath chciał ją odwieźć, czuła się przy nim bezpieczna. Pożegnała się z resztą, na koniec został Tom, po tym co dziś zaszło bał się o nią. Zaczął ją traktować, tak jak to wcześniej określiła Ania, jak „dobry starszy brat”. Przytulił ją i kazał zadzwonić jak będzie już w domu. Nathan zabrał kluczyki od Maxa i ruszyli w stronę samochodu.
W czasie jazdy Ania nie odzywała się, dlatego Nath postanowił nie narzucać się jej. Zerkał jedynie co chwila na nią. Gdy podjechali pod dom Ania zorientowała się, że nie ma przy sobie torebki, w której wszystko maiła, dokumenty, pieniądze, telefon. Chłopak wszedł za Anią do domu, która zdążyła go jeszcze poprosić o przysługę;
― Czy mógłbyś  o niczym nie mówić Monice? No wiesz, o tym co się wydarzyło? Nie chcę żeby się martwiła. ― i spojrzała mu w oczy.
― Jeśli tego chcesz…
Nie zdążył dokończyć bo ze schodów zbiegła zdenerwowana Monika. Przez cały czas nie mogła dodzwonić się do przyjaciółki i nie wiedziała co się z nią dzieje. Gdy do niej podbiegła przytuliła ją.
― Przepraszam Cię, zostawiła torebkę w klubie. Wszystko jest dobrze.
― Wiesz jak ja się o Ciebie martwiłam? Więcej masz mi tego nie robić! O Nathan? ― zdziwiła się Monika.
Chłopak przywitał się jeszcze raz z Moniką. Zadzwonił do chłopaków, którzy mieli bliżej do klubu i poprosił aby wrócili się po torebkę Ani. Podał też telefon dziewczynie aby mogła porozmawiać z Tomem.
― No hej Tom. Jestem już w domu. Monika trochę się przestraszyła, że nie odbieram telefonów, bo zostawiłam torebkę a tam miałam telefon. 
Ania starała się dyskretnie, między wierszami, przekazać Tomowi, że o niczym przyjaciółce nie powiedziała i żeby oni też tego nie robili. Miła nadzieję, że zorientuje się o co jej chodziło. Tom poprosił aby rano także zadzwoniła i rozłączył się, aby pojechać do klubu. Monika upewniwszy się, że przyjaciółka jest już w domu poszła spać. Natomiast Ani przypomniało się, że numer Toma miała zapisany jedynie w telefonie. Poszła więc z Nathem do swojego pokoju po notes. Chłopak podał jej numer przyjaciela oraz pozostałych, w tym także swój, tak na wszelki wypadek. Miał już się pożegnać i wychodzić, gdy zobaczył smutną minę dziewczyny, która najwyraźniej dalej przeżywała to co się wydarzyło. Podszedł do niej i zaczął próbować ją rozweselić, aby przestała o tym myśleć. Nawet udało mu się kilka razy wywołać uśmiech na jej twarzy, od którego nie mógł odwrócić wzroku. W końcu zaczęli rozmawiać. Było już bardzo późno, gdy w pewnym momencie głowa Ani opadła no poduszki. Nathan zdjął jej buty, ułożył na łóżku i przykrył kocem. Sam usiadł na fotelu w rogu pokoju i obserwował ją jak śpi. Po pewnym czasie sam także zasnął.

_________________________________________
Oto kolejny rozdział mojego opowiadania... mam nadzieję, że da się przeczytać, bo mam takie wrażenie, że chyba moje opowiadanie nie za bardzo się Wam podoba ;((( jeśli jednak je lubicie to proszę o wyprowadzenie mnie z błędu ;|
Cieszę się, że chociaż czytacie moje wypociny:) Dzięki:))
 

wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 6

Wszyscy siedzieli przy stoliku i świetnie się bawili. Chłopcy polubili Monikę i Anię. Rozmowy trwały na całego. W pewnym momencie zaczęło lecieć „Danza Koduro”. Dziewczyny uwielbiały ten kawałek.
― Dlaczego w ogóle My nie tańczymy? Przecież jesteśmy w klubie. ― zapytała się Ania. ― To kto ma ochotę zatańczyć?
Jay od razu wyprostował się.
― Ja chcę, ja chcę. ― wyrywał się.
Ania podeszła do Jaya, złapała go za rękę i pociągnęła na parkiet.
― A ze mną kto zatańczy? ― zapytała Monika.
W tym momencie Siva jakby wrócił do świata żywych. Podszedł do Moniki i zabrał ją na parkiet. Reszta chłopaków siedział dalej przy stoliku. Zamówili kolejne drinki i przyglądali się wyczynom kolegów. Największy ubaw mieli z Sivy. Tańczył, nawet chyba nie można tego było nazwać tańcem, jak potłuczony, ale Monika nadrabiał za niego, więc wyglądało to całkiem dobrze. Jay natomiast radził sobie całkiem nieźle, razem z Anią, która „wywijała” wokół niego byli sensacją parkietu. W końcu wszyscy zeszli aby oglądać ten duet. W pewnym momencie Siva tchnięty chęcią zabłyśnięcia dołączył do nich na parkiet i zaczął kontynuować swój pseudo taniec. Wszyscy zaczęli się śmiać, jedynie Nathan znów jakby nic nie zauważył, patrzył się na Anię, która próbowała pomóc Sivie w Jego tańcu, uśmiechając się przy tym tak, że Nathan nie mógł odwrócić od niej wzroku.
Po tych wyczynach wrócili do stolika, aby napić się czegoś na ochłodę. Siva dostał owację na stojąco od wszystkich przy stoliku. Wyszedł później z Tomem za zewnątrz, Jay w ty czasie poszedł to toalety, a Max poprosił Monikę do tańca. Ania została sama z Nathem. Nie wiedziała czemu chłopak ciągle jej się przyglądał. Ona sama nie zerkała na niego zbyt często, bo gdy to robiła ciężko jej było odwrócić wzrok od tych hipnotyzujących oczu i delikatnego uśmiechu, który pojawiał się za każdym razem gdy to robiła. Ciężko jej było też z nim rozmawiać, ponieważ była przyzwyczajona do patrzenia na osobę, z którą rozmawiała, a tu musiała starać się unikać tego.
DJ właśnie puścił „I sexy and I knowi it”, które Ania bardzo lubiła, więc niepewnie zapytała Natha czy zechciałby z nią zatańczyć. Nathan oczywiście się zgodził, miał teraz szanse zbliżyć się do dziewczyny. Nie wiedział czemu ale czuł się dziwnie w jej otoczeniu, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, chciał ją bliżej poznać i właśnie nadarzyła się na to szansa. Wstał i podszedł do Ani i podał jej rękę, ta w roztargnieniu wstała i podniosła wzrok, który utkwił na uśmiechniętej twarzy Nathana, która okazała się być zaledwie 10cm od jej twarzy. Wpatrywali się w siebie dobre kilka minut, w końcu Ania opamiętała się i cofnęła o krok.
― To co idziemy? ― zapytał Nathan w końcu swoim melodyjnym głosem.
Niestety gdy dotarli na parkiet piosenka właśnie się skończyła, a kolejną była jakaś wolna. Nath podszedł bliżej Ani, objął ją w tali i powoli przysunął bliżej siebie. Dziewczyna była wysoka więc jej nos muskał delikatnie usta Nathana, dlatego po chwili odwróciła lekko głowę w bok. Chłopak widząc zdenerwowanie Ani, podobne do tego, które sam czuł, zaczął zadawać je różne pytania aby się rozluźniła. Ania zaczęła na nie odpowiadać i dzięki temu opanowała się na tyle by móc spojrzeć na Natha. Ten uśmiechnął się do niej swoim uwodzicielskim uśmiechem, Ania niepewnie też się uśmiechnęła i zaczęli dalszą rozmowę.
Monika siedząc już przy stoliku z chłopakami dostała telefon od ciotki. Było już dość późno, ale ciotka potrzebowała bardzo samochodu. Monika nie mogła znaleźć przyjaciółki, więc poprosiła chłopaków aby odwieźli dziewczynę, bo ona musiała oddać ciotce samochód, a nie miała czasu szukać Ani. Pożegnała się z wszystkimi i wyszła.
Upłynęło kilka piosenek, wolnych i szybkich, ale Nathan i Ania ciągle tańczyli, jakby leciała dalej ta sama piosenka, przy której zaczęli tańczyć, rozmawiając przy tym co im tylko przyszło na myśl. Nathan zadawał Ani pytania dotyczące jej życia i niej samej, w zamian odpowiadał także na jej pytania dotyczące niego samego. W pewnym momencie nastąpiła przerwa. Wszyscy zeszli z parkietu. Nathan podziękował za wspaniały taniec i udał się do stolika, Ania natomiast poszła do łazienki. Przy stoliku Nath nikogo nie zastał, zauważył Sivę stojącego przy barze w lekkim uśpieniu.
Gdy Ania wyszła z łazienki i szła już do stolika, drogę zagrodził jej jakiś koleś. Widać i czuć było od niego, że jest porządnie wstawiony.
― Hej laleczko. Może się zapoznamy bliżej? ― zapytał niewyraźnie.
― Ja już wychodzę, więc raczej nie. ― odpowiedział dyplomatycznie Ania. 
Chciała go wyminąć ale złapał ją za rękę i przytrzymał. Ania próbowała się uwolnić, ale efektem tego był jeszcze gorszy. Ten obleśny koleś przycisnął ją do ściany trzymając obie ręce tak aby Ania nie mogła nic zrobić. Dziewczyna starała się zrobić wszystko aby wydostać się z łap tego typa. Ani zaczęły ściekać po policzkach łzy, a ten w odpowiedzi zatarł je i zaczął ją całować po szyji…



______________________________________
Weszłam na bloga a tu szok! 120 wyświetleń! Dziękuję Wam wszystkim, że czytacie te moje chore wymysły. :)*)*)*
Napisałam kolejny rozdział ale wyszedł mi jakiś taki "masło maślane" wena ze mnie uszła;(
Mam nadzieję, że da się go jakoś przeczytać.
Piszcie w komentarzach co sądzicie.

Rozdział 5


W drodze do domu dziewczyny nie odzywały się. Gdy weszły do domu Monika poszła za Anią do jej pokoju.
― Dlaczego mi nie powiedziałaś, że chodzi co Toma Parkera z The Wanted? ― zapytała urażona Monika.
― Bo uznałam, że to nie jest ważne. To, że jest w tym zespole nic nie zmienia.
― No dobra, niech Ci będzie. Ale opowiedz mi jak było, proooszę…
― Ale co tu opowiadać? Było fajnie, chyba się zaprzyjaźniliśmy i tyle.
― Ale co robiliście? ― Monika nie dała za wygraną.
― Oj, nic szczególnego. Najwięcej rozmawialiśmy, zrobiliśmy kilka kawałów dla ludzi ― tu Ania zaśmiała się wspominając kilka ― zjedliśmy pizze, biedny chłopak od pizzy bardzo się zdziwił, jak zobaczył kto zamówił ją i gdzie hehe, trochę też powygłupialiśmy się no i czas zleciał nie wiem kiedy…
Monika zaczęła zastanawiać się co ma założyć, lecz Ania wygoniła ją z pokoju bo chciała iść już spać, była zmęczona, to był długi dzień pełen wrażeń, a jutro miała być powtórka z rozrywki, więc chciała być wypoczęta. Monika poszła w jej ślady.
W tym samym czasie Tom wrócił do domu. Od wejścia wszyscy rzucili się na niego i chcieli wszystko wiedzieć. Tom oznajmił jedynie, że bardzo dobrze się bawił, i że zaprosił Anię i jej siostrę na jutrzejszą imprezę w klubie, a potem poszedł do pokoju. Reszta chłopaków zasiadła w salonie na wielkiej kanapie i zaczęła obrady „Sądu Najwyższego”, związane z tymi dziewczynami.
Rano około 11 pierwsza obudziła się Ania. Poszła do łazienki zrobić poranną toaletę. Gdy z niej wyszła zdziwiła się, że Monika jeszcze nie wstała. Zwykle w takich chwilach wstaje bardzo wcześnie i wszystkich budzi biegając po całym domu. Po namyśle stwierdziła, że zrobi kawał Monice. Poszła do swojego pokoju i ubrała się tak jakby miała zaraz wychodzić. Przed wejściem do Moniki przystanęła na chwilę przed drzwiami i wyśmiała się po cichu aby nie zrobić tego gdy wkroczy do akcji. Wparowała do pokoju, drzwi trzasnęły, Monika podskoczyła na łóżku.
― Co się dzieje? ― zapytała zdezorientowana i zaspana.
― Jak to co? Dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa? Tom właśnie przyjechał i czeka na nas w salonie! A Ty jak wyglądasz?!
― Co?! Ale jak? Przecież…
Monika wyskoczyła z łóżka zaczęła wyrzucać ubrania z szafy, żeby założyć cokolwiek na siebie. Biegała jak opętana po całym pokoju. W końcu Ania nie wytrzymała i zaczęła płakać ze śmiechu. Monika stanęła jak wryta i zorientowała się, że została wkręcona.
― Szkoda, że nie widziałaś siebie! ― Ania ciągle nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
― Wielkie dzięki! ― oburzyła się Monika.
Dziewczyna już się uspokoiła więc podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła i powiedziała.
― Przepraszam. To chyba przez wczorajszy dzień. Przypomniało mi się jaka to radocha zrobić komuś numer, a Ty jeszcze spałaś tak długo. Przepraszam Cię. Wybaczysz mi?
Monika miała dalej urażoną minę. Więc Ania spróbowała zrobić „kotka ze Shreka”. Monika popatrzyła na nią i powiedziała:
― Musisz trochę poćwiczyć, bo coś Ci nie wychodzi. Ale i tak Ci wybaczę jeśli obiecasz, że więcej tego nie zrobisz.
― Tak jest Panie Sierżancie. Obiecuję! ― i zasalutował jak żołnierz. Monika zaczęła się śmiać i przytuliła ją.
Dziewczyny poszły zjeść śniadanie, gdy Ania dostała smsa:

Hej tu Tom. Impreza jest w „101 Bar Club”. Zaczynamy o 20 Do zobaczenia :)

Ania pokazała wiadomość przyjaciółce. Zraz szybko zjadły i zaczęły przygotowywania.
W tym momencie Tom wstał i schował telefon do kieszeni. Zszedł na dół do kuchni, żeby coś zjeść. Na miejscu siedzieli już Max, Jay i Nathan. Wszyscy w tym samym momencie popatrzyli się na Toma.
― Co się tak gapicie?
― Tak tylko spojrzeliśmy. A co nie wolno? ― zapytał Jay. ― Co tam tak chowasz ten telefon?
― Nic nie chowam. Pisałem tylko do Ani.
― Co Ty tak ją lubisz? ― zapytał się Max.
― Poznacie dziś ją to się przekonacie.
Tom spojrzał po kolei na każdego i wyszedł z kuchni.
Była godzina 18 u dziewczyn przygotowywania trwały w najlepsze, za to u chłopaków tylko Jay cokolwiek robił by się przygotować na wyjście, no oczywiście oprócz Toma.
― Co Ty się tak stroisz Królewno? ― zaśmiał się Nathan.
― A chcę dobrze wyglądać na balu, żeby książę ze mną zatańczył. ― odpowiedział damskim głosem Jay i zaczął udawać, że tańczy walca z wymyślonym księciem. ― Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? ― zwrócił się do dławiącego się ze śmiechu Sivy. Ten wstał i już razem zaczęli wirować po całym pokoju.
Nadszedł czas się zbierać. Dziewczyny jeszcze raz przejrzały się w lustrze – Monika ubrana była w granatowe, obcisłe jeansy, białą bokserkę, długie kolczyki i baletki, natomiast Ania założyła rude, obcisłe jeansy, białą, niedługą tunikę bez rękawów, ciemną kamizelkę, ulubiony wisiorek i baletki – wzięły torebki i pojechały do klubu.
Gdy dojeżdżały Ania napisała do Toma, że za chwilę będą. Już na miejscu weszły do środka, gdzie czekał na nie Tom. Chłopak uściskał Anię, a następnie podszedł do Moniki.
― Miło Cię znowu widzieć. ― powiedział i niepewnie przytulił dziewczynę.
Ania patrzyła na to ze zdziwieniem, ponieważ wyraźnie było widać, że Tom się dziwnie zachowuje w stosunku do Moniki. Stwierdziła jednak, że może to tylko jej wyobraźnia i przestała sobie tym zawracać głowę. Tom jeszcze raz przytulił Anie bo zobaczył, że się na niego dziwnie spojrzała.
― To co idziemy do stolika? Chłopaki już tam czekają. ― oznajmił Tom.
Co? Pomyślała Ania. To reszta też tu jest?! Obawiała się spotkania z Jayem, bo bała się, że mógł ją zapamiętać z koncertu szamoczącą się z Moniką. Popatrzyła na przyjaciółkę, która chyba w ogóle zapomniała o tym. Stwierdziła więc, że Jay może też tego nie pamięta, więc poszli do stolika.
W dalszej części sali było dość ciemno, migały jedynie co chwilę światła reflektorów, więc jakiekolwiek twarze można było zobaczyć jedynie z bliska. Podeszliśmy do stolika, wszystkie twarze zwróciły się w naszą stronę.
― Hej chłopaki to jest Monika ― zwrócił się w prawą stronę, po której stała ― a to Ania. ― teraz zwrócił się w lewo.
Wszyscy wlepili w nią oczy próbując cokolwiek zobaczyć. Ania popatrzyła dziwnie na Toma, a ten tylko dał jej znać aby nie zwracała na to uwagi. Po chwili takiego stania Ania zdecydowała podejść do każdego aby się przywitać, bo chyba oni nie mieli takiego zamiaru. Pierwszy z brzegu był Max, podeszła do niego i przywitała się, ten przytulił ją na powitanie. Monika poszła w jej ślady.
― Nie no chłopie skąd Ty wziąłeś takie piękne dziewczyny? ― zapytał Max. Tom tylko uśmiechnął się do niego.
Następny w kolejce był Jay. Ania niepewnie do niego podeszła, gdy tylko zobaczył jej twarz szybko przytulił ją, a następnie złapał Monikę w objęcia.
― I co głupio Wam teraz, że się nie ogarnęliście przed imprezą? ― powiedział Jay. ― Tylko ja będę przy Tych pięknych paniach dobrze wyglądał. No i może trochę Ty Tom. ― zaśmiał się.
― No na pewno Ty nasza Królewno. ― odpowiedział mu Max.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ania podeszła dalej. Stał tam Nathan. Gdy tylko podeszła podała mu rękę, gdyż nie przejął inicjatywy powitania tak jak Max i Jay. Chłopak złapał ją za rękę i popatrzył jej w oczy. Stali tak przez dobrą chwilę, aż ucichły śmiechy i nie odezwał się Max:
― Hej Nathan, coś Ci się stało?
Chłopak popatrzył na Maxa gniewnym wzrokiem, na co Max nie odpowiedział. Jako ostatni został Siva. Przytulił dziewczyny i usiadł.
― Wiecie, muszę wam pogratulować. ― zaczęła Ania.
Wszyscy znów się na nią spojrzeli.
― Jestem w szoku. Prawdziwi z Was dżentelmeni… ― zażartowała.
― …Żeby kazać dziewczynom podchodzić do każdego… To Wy powinniście nas przywitać ― dokończyła za nią Monika.
Wszyscy zaraz wstali śmiejąc się i jeszcze raz przywitali się z dziewczynami. Jedynie Nathan siedział i wpatrywał się w Anię, nie spuszczając z niej wzroku…




__________________________________________
Dedykuję ten rozdział  Peace;* za pozytywne komentarze i wsparcie w nich od samego początku (który w zasadzie był niedawno) ale i tak dziękuje:*
Mam nadzieję, że będziecie czytać i komentować te moje wypociny, które są coraz dłuższe i mam nadzieję, że tym Was nie odstraszam i da się je czytać.

Rozdział 4


Gdy Ania została sama wzięła telefon i zadzwoniła do Moniki. Umówiły się, że spotkają się przy samochodzie.
― Gdzie Ty byłaś? Wszędzie Cię szukałam? ― zapytała z pretensją w głosie Monika.
― Nigdzie. Siedziałam i czekałam na Ciebie… ― odpowiedziała Ania. ― Wiesz poznałam fajnego chłopaka, gdy tak sama siedziałam. Ma na imię Tom… ― dodał jeszcze wymijająco. ― Mam się jutro z nim spotkać w Green Park.
― Uuu… Podoba Ci się? ― zaczęła droczyć przyjaciółkę Monika.
― Fajny jest, ale jako przyjaciel. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Ale oczywiście nie tak dobrze jak z Tobą. ― dodała szybko Ania, widząc zmieniającą się minę dziewczyny.
― No ja myślę…
― O, co Ty nie powiesz… Ty myślisz?
― Bardzo śmieszne. ― wystawiła język Ani.
Dziewczyny wróciły do domu i położyły się spać. W tym samym czasie Tom dotarł do chłopaków i wsiadł do samochodu, który ich odwoził. Nie zdążył usiąść, gdy zalała go fala pytań:
― Gdzie Ty byłeś? ― dopytywał się Max.
― Co nie mogłeś wyjść? ― śmiał się Jay.
W tym momencie Tom przypomniał sobie, że chłopaki zamknęli go w garderobie, więc wstał i walnął Jaya.
― A to tak dla przykładu, żeby Wam nie przyszło znowu do głowy mnie zamykać. ― odpowiedział Tom.
― A tak na serio to co się stało? Dlaczego nie przyszedłeś? ― zapytał Nathan.
― Tak jakoś wyszło, zagadałem się…
― Z kim? Nigdzie Cie nie widzieliśmy. ― chciał wiedzieć Max.
― Gdy się wydostałem z Waszej inteligentnej pułapki… ― tu spojrzał na Sivę ― …w przejściu znalazłem pewną dziewczynę. Trochę ją wystraszyłem bo chyba się nie spodziewała, że ktoś tam będzie… No i się trochę zagadaliśmy… Umówiłem się jutro z nią.
― Co? A co z Kelsey? ― zdenerwował się Max.
― Spokojnie! Nic z tych rzeczy. To fajna dziewczyna. Myślę, że mógłbym się z nią zaprzyjaźnić. ― uśmiechnął się do siebie.
― I co myślisz, że ona na to przystanie? ― zapytała z niedowierzaniem Siva.
― Jestem o tym przekonany, bo to normalna dziewczyna i stwierdziła, że jestem jak „starszy brat” ― tu wszyscy zaczęli się śmiać.
― No nie wiem, dla mnie to raczej go nie przypominasz. ― podsumował Jay.
Następnego ranka Monika postanowiła, że skoro po południu nie będzie Ani to zrobi sobie w domu małe SPA. Po śniadaniu dziewczyny dostały od ciotki zadanie do wykonania. Miały pojechać odebrać ważne dokumenty i przywieźć je do firmy ciotki. Monika i Ania wzięły sprawę na poważnie, uzbroiły się w GPSa i wyjechały. Gdy jechały już z odebranymi dokumentami, jakiś idiota wjechał w nie na czerwonym świetle. Zdenerwowana Monika wysiadła z samochodu i zaczęła krzyczeć na kierowcę, którym okazał się starszy Pan. Monika opanowała się, nie chciała przecież, żeby ten Pan dostał zawału. Ania zadzwoniła na policję i do ciotki aby poinformować ją o całym zajściu. Policja ustaliła winę starszego Pana, który zaczął przepraszać dziewczyny i tłumaczyć się. Samochód niestety został zabrany do warsztatu, ponieważ według policji „nie jest zdolny do dalszej jazdy”. Chociaż dziewczyny były innego zdania musiały zgodzić się na zabranie auta. Ania spojrzała na zegarek i zobaczyła, że jest już 14:30. Poprosiła Monikę aby sama odniosła dokumenty, bo ona musi iść na spotkanie z Tomem. Monika niechętnie się zgodziła. Zamówiła taksówkę i pojechała do firmy ciotki. Tam dostała od niej drugi samochód dopóki nie naprawią tego w warsztacie. Miała ona też odebrać Anię z parku.
Ania weszła do parku rozglądając się niepewnie, bo nie wiedziała czy Tom się pojawi. Siedział jednak na jednej z ławeczek przy małym jeziorku. Podeszła do niego i zaczęła przepraszać za spóźnienie.
― Nic się nie stało. Posiedziałem sobie tylko chwilę. ― w tym momencie wstał i przytulił Anie na powitanie. Dziewczyna zdziwiła się trochę. ― A co Cię zatrzymało?
― Jechałam z siostrą do ciotki, gdy… ― i opowiedział Tomowi całą sytuację.
Tom zapytał się pięć razy Ani czy wszystko ok. i czy dobrze się czuje. Gdy upewniła go, że wszystko jest jak należy zaczęli rozmawiać i wygłupiać się jak starzy, dobrzy znajomi. Po pewnym czasie Ania zgłodniała więc wpadli na pomysł, żeby zamówić pizze do parku, aby nigdzie nie chodzić. Po kilku godzinach świetnej zabawy telefon Ani zaczął dzwonić. Była to Monika martwiła się czemu przyjaciółka nie dzwoni. Dziewczyna spojrzała znów na zegarek i zdziwiła się jak tak szybko mogło minąć tyle czasu. Poprosiła Monikę aby po nią przyjechała.
― Ale szybko minął ten czas. Dobrze się bawiła chyba dlatego. ― stwierdziła Ania. ― Zaraz ma po mnie przyjechać Monika.
― To Twoja siostra tak? Nie musiała, ja mogłem Cię odwieźć.
― Tak. Nie chciałam robić Ci kłopotu.
Po 10 minutach przyjechała Monika. Tom odprowadził Anię do samochodu. Gdy dziewczyna zobaczyła z kim przyjaciółka była umówiona, wysiadła z samochodu. Ania dała jej dyskretny znak aby zachowywała się w sposób normalny.
― O widzę, że siostra równie piękna. Czemu ja nie jestem zdziwiony. ― zaśmiał się Tom.
Ania przedstawiła ich sobie. Gdy Monika podeszła bliżej, według Ani Tom jakoś dziwnie spojrzał na Monikę. Ona także dziwnie na niego spoglądała i jakoś tak długo trzymali się za rękę, zdecydowanie za długo.
― Ok. to My już pojedziemy. ― przerwała im Ania.
― A może jutro wpadłybyście na imprezę do klubu? ― zapytał szybko Tom.
Monika spojrzała błagalnie na Anie, tak aby Tom tego nie widział.
― No dobrze. Gdzie i o której?
― Napiszę Ci później. Daj mi tylko swój numer. 
Ania wpisała numer do telefonu. Tom przytulił ją na pożegnanie i odszedł do swojego samochodu zerkając przy tym jeszcze na Monikę. Dziewczyny także odjechały.


_______________________________________________________
Mam takie pytanie. Nie przeszkadzają Wam takie długie rozdziały? Może wolicie coś krótszego? Proszę o odpowiedzi w komentarzach. Dzięki, że ktoś w ogóle zaczął to czytać :*
I mam nadzieję, że za bardzo kiepskie to, to nie jest:]

poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 3


Dziewczyny były już pod HMV Hammersmith Apollo. Oczywiście zaparkowały trochę dalej, ponieważ już z daleka widać było tłum dziewczyn i nie miałyby możliwości podjechania bliżej. Po chwili siedzenia w samochodzie wysiadły z niego i poszły niepewnie w stronę tłumu. Gdy Ania zobaczyła krzyczące dziewczyny uznała, że zachowanie Moniki przez ostatnie dni w porównaniu do tych dziewczyn było całkiem normalne. Przyjaciółki dopchały się w końcu i weszły na salę. Jeszcze nigdy nie były w tak wielkiej sali koncertowej, rozglądały się i szukały swoich miejsc. Jak się okazało miejsca były tak blisko sceny, czego dziewczyny się nie spodziewały (miejsca pokazane za stronie, na której zamawiały bilety, wydawały się być znacznie dalej). Tłumy dziewczyn zajmowały całą salę, był to w pewnym stopniu przerażający widok dla Ani, która nie lubiła przebywać w takich miejsca, a cała sala w tak szybkim czasie była już zapełniona przez tak wiele osób. Koncert się zaczął. Monika uzbrojona w kamerę, o której Ania nawet nie wiedziała, nie przejmowała się nikim, chciała tylko nagrać jak najwięcej. Gdy zaczęła się pierwsza piosenka Monika chciała włączyć kamerę ale zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Kamera nie chciała działać!
― O mój BOŻE! Dlaczego to nie chce się włączyć? Wszystko przegapię! ― jęczała.
W pewnym momencie Monika nie wiedziała co ma już zrobić, więc zamachnęła się aby rozbić kamerę. W ostatniej chwili powstrzymała ją Ania. Dziewczyna chciała ją uspokoić, lecz Monika nie słuchała jej w ogóle. Zaczęły się szamotać, obie trzymając kamerę. Wszyscy się na nie gapili. W pewnym momencie spojrzał na nie zdziwiony Jay, który zaczął się śmiać. Zauważyła to Ania, która nie lubiła być w centrum uwagi, i jak najszybciej odebrała kamerę przyjaciółce. Szybko schowała się w tłumie, aby nikt więcej jej nie widział. Włączyła kamerę i podała ją Monice, która nie przejmowała się dziewczynami naokoło i zaczęła wszystko filmować. Do końca koncertu Ania została w „ukryciu” i nie podchodziła bliżej, stała w tłumie tak aby nikt więcej jej nie zobaczył, a w szczególności Jay, który zaczął się aż z nich śmiać. Ania stwierdziła, że obejrzy sobie nagrania Moniki w domu – to jej wystarcz. Gdy tylko koncert się skończył, dziewczyna złapała za rękę Monikę i jak najszybciej wyszła na zewnątrz. Niestety Monika uparła się, że chce poczekać na zespół i dostać od nich autografy. Ania nie chciała się zbliżać do chłopaków, ze względu na incydent na koncercie, przez który mogli ją zapamiętać w złym świetle. Po kilku minutach członkowie zespołu po kolei wychodzili z przejścia bocznego. Tłum dziewczyn rzucił się na nich. W tym czasie Ania myśląc, że wszyscy już są na zewnątrz, weszła do tego przejścia, aby nikt jej nie widział, i usiadła na wykładzinie czekając aż Monika da jej znać, że mogą już jechać. Nie zdążyła minąć minuta, gdy Ania poczuła, że ktoś siada obok niej. Dziewczyna wystraszyła się, odsunęła szybko i spojrzała w stronę nieznajomej osoby.
― Aż taki jestem straszny? ― zażartował Tom przybliżając się powoli.
Spóźnił się trochę z wyjściem bo chłopaki zamknęli go w garderobie. Nikt jednak nie zwrócił chyba na to większej uwagi. Ania chwilę wpatrywała się w milczeniu na Toma, ale w końcu odezwała się.
― Nie, choć z daleka wyglądasz znacznie lepiej. ― odpowiedziała żartem Ania. ― A tak na serio to nie wiedziałam, że ktoś tu w ogóle będzie. Myślałam, że już wszyscy wyszliście.
― Hehe dzięki za komplement. Miałem taki mały poślizg… A Ty co tu robisz?
― Czekam na siostrę, która „czatuje” tam na Was, więc sobie tu siadłam, żeby ocalić swoje życie przed tłumem żądnych krwi fanek, które taranują wszystko co się da…
― O całkiem niegłupi pomysł… A tak w ogóle to jak masz na imię…?
Ania przedstawiła się, a tom zaczął zadawać jej różne banalne pytania, na które także odpowiadała. Zaczęli tak rozmawiać o zwykłych rzeczach. W tym czasie Monika próbowała dotrzeć do któregokolwiek z członków The Wanted. Udało jej się zrobić zdjęcie z Sivą i Maxem oraz dostać koszulkę zespołu od Jaya. Po około 40 minutach zespół musiał już jechać. Monika zaczęła szukać Ani, lecz nie mogła jej znaleźć. W końcu i chłopaki zaczęli się zastanawiać gdzie jest ich przyjaciel. Max zaczął dzwonić do Toma. Chłopak zdziwiony dzwoniącym telefonem odebrał go po chwili.
― Tom gdzie Ty jesteś? Musimy już jechać!
― To już? Tak szybko? No dobra zaraz będę. ― I rozłączył się.
Ania wstała, a zaraz za nią Tom. Chłopak popatrzył na nią ze smutkiem, bo musiał już iść, a tak dobrze mu się z Anią rozmawiało. Polubił dziewczynę, traktował ją jakby się znali kilka lat, jakby byli przyjaciółmi. Podobnie było z Anią. Stali tak przez chwilę, aż w końcu Ania powiedziała:
― Wiesz jesteś jak taki fajny, starszy brat, a mam ich dwóch, tylko z Tobą jeszcze można porozmawiać.
― Hehe dzięki. Bardzo dobrze mi się z Tobą gadało, może spotkamy się i to powtórzymy?
Ania zdziwiła się słysząc te słowa.
― Eee… Jasne, dobra… Ale gdzie i kiedy? ― odpowiedziała niepewnie dziewczyna.
― Jutro o 15 w Greek Park? ― w tym momencie znów zadzwonił telefon Toma. Chłopak spojrzał kto dzwoni. ― To jesteśmy umówieni. Musze już lecieć. Do zobaczenia.
Przytulił Anię i pobiegł do chłopaków.


___________________________________________
Mam nadzieję, że nie są bardzo nudne i da się je czytać:)

Rozdział 2

Przez resztę tygodnia Monika była tak przejęta koncertem, że mówiła tylko o tym i nie można było z nią wytrzymać. Każda próba zmiany tematu była tylko tymczasowa, ponieważ i tak wszystko sprowadzało się do tematu koncertu. Przez to wszystko w końcu i Ania zaczęła trochę się przejmować nim. W dzień koncertu Monika od samego rana, gdy wyszła tylko z pod prysznica, miotała się po całym domu. Nie mogła niczego znaleźć, nie wiedziała w co ma się ubrać, krzyczała na wszystkich, że nie ma co na siebie włożyć choć parę dni wcześniej wykupiła połowę sklepów.
― Dziewczyno uspokój się! ― nakrzyczała na nią Ania. ― Wszystkie Twoje rzeczy są w pokoju. Obkupiłaś się ostatnio tak, że na pewno coś znajdziesz. Chodź pomogę Ci coś wybrać.
Przyjaciółki poszły do pokoju Moniki. Dziewczyna w tym momencie trochę się uspokoiła, gdy zobaczyła swój pokój.  Oczywiści był on cały w torbach z zakupami, których Monika nie rozpakowała jeszcze. Była ładna pogoda, więc dziewczyny wybrał dla Moniki szare legginsy, nowiutką, długą tunikę z panoramą Londynu, wysokie botki, a do tego jej ulubiony wisiorek w kształcie wielkich słuchawek. Przygotowała sobie też czarną marynarkę na wypadek gdyby pogoda się popsuła. Gdy Monika się ubrała zaczęła dalej przeglądać ubrania.
― Czego jeszcze szukasz? ― zapytała przyjaciółkę Ania.
― Trzeba znaleźć jeszcze coś dla Ciebie. ― mina Moniki przypominała minę chochlika.
― Nie ma mowy! Sama się ubiorę. A poza tym to jeszcze się nie ogarnęłam przez zamieszanie, jakie urządziłaś od samego rana. Więc idę sobie!
Ania zrobiła poranną  toaletę, w czasie której Monika zdążyła wejść do pokoju dziewczyny i położyć jej na łóżku ubrania, które wybrała dla niej. Następnie udała się do kuchni w celu przygotowania późnego śniadania (ponieważ była już godzina 13), a raczej już coś w stylu obiadu, aby udobruchać przyjaciółkę, która na pewno będzie zła gdy wróci do pokoju i zobaczy, że Monika przygotowała jej stój. Gdy dziewczyna kończyła robić jedzenie, Ania w tym czasie weszła do swojego pokoju i od razu stanęła jak wryta, gdy spojrzała na łóżko. Po chwili podeszła do niego, spojrzała na ubrania i wzięła z nich jedną rzecz. Była nią długa, białą, trochę luźna koszulka bez rękawków, przedstawiającą Osiego liżącego Garfielda – Ania lubiła tego typu rzeczy. Wyszła do Moniki, która siedziała przy stole, nerwowo podrygując nogą, usiadła przy stole i podziękowała za koszulkę. Dziewczyna zdziwiła się zachowaniem przyjaciółki.
― Nie jesteś zła?
― Nie, a czemu mam być? Dzięki za koszulkę, jest świetna.
― A co z resztą? ― zapytała niepewnie dziewczyna.
― A już możesz je zabrać.
Monika wstała od stołu i poszła po rzeczy, nie chciała kłócić się z przyjaciółką. Gdy weszła do swojego pokoju zaczęła przygotowywać makijaż. Postawiła na czarne kreski, które podkreślały jej piękne oczy. W tym czasie Ania zabrała się do szukania czegoś co mogłaby założyć – postawiła na wygodę. Wybrała ulubione ciemne, obcisłe jeansy, do których założyła koszulkę Moniki, wisiorek w kształcie wisienek i czarne baletki. Założyła także czerwoną, cienką skórę, którą bardzo lubiła. Przeszła teraz do makijażu, ale nad tym chwile się zastanowiła. Była kiepska w tym, więc po chwili dłuższego namysłu poszła do Moniki.
― Hej. Mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś mnie pomalować?
Monika od razu się ucieszyła, uwielbiała to, więc zabrała się do roboty.
― Ale ostrzegam, ma to być coś delikatnego! Bo jeśli mi się nie spodoba to będzie z Tobą źle. ― zagroziła przyjaciółce Ania.
Po około 30 minutach Monika skończyła. Była zadowolona z efektów podała lustro Ani i czekała na jej reakcję. Dziewczyna odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła, że Monika zrobiła to o co ją prosiła i nawet jej się podobało. Użyła pastelowych odcieni beżu i brązu, do których dołączyła czarną kreskę. Ania zaaprobowała efekt końcowy i obie dziewczyny poszły po torebki i pojechały na koncert.





____________________________________________________
To mój pierwszy blog mam nadzieje, że Wam się spodoba i będziecie mnie odwiedzać i komentować:)