środa, 28 marca 2012

Rozdział 7

Ania krzyczała i próbowała z całych sił wyswobodzić się z uścisku oprawcy. Ale klubie było bardzo głośno i jej krzyki nie przedostawały się przez muzykę wydobywającą się z głośników. Łzy ciekły jej po policzku, zamazując obraz widzenia. Nikt nie zwracał na całą sytuację uwagi. Chłopaków także nigdzie nie mogła znaleźć wzrokiem. Pomyślała, że to koniec.
Koleś coraz dalej się posuwał… Próbował zsunąć ramiączko bluzki Ani… W tym momencie, ktoś złapał go za ramię i gwałtownie odsunął od Ani, która upadła na podłogę, skuliła się i zaczęła jeszcze mocniej płakać. Ta sama osoba sekundę później uderzyła tego kolesia, tak że ten zatoczył się i upadł na ziemię. Następnie podeszła do Ani. Tą osobą okazał się Nathan! Chciał ją przytulić, lecz przerwał mu Tom, który właśnie wszedł do klubu i zobaczył Natha obok jakiegoś leżącego kolesia. Spojrzał, że w jest tam jeszcze w koncie skulona Ania. Tom podszedł szybko do Ani, przytulił ją i zaczął pocieszać. Dziewczyna wtuliła się w niego i próbowała się uspokoić. Patrzył na to Nath, który bardzo chciał być na miejscu przyjaciela i móc przytulić Anię. Tom chciał natychmiast wiedzieć co się stało. Gdy Nathan powiedział mu cicho, co się wydarzyło, ten zaczął kopać nieprzytomnego już kolesia, więc Nath podszedł i podniósł zapłakaną Anię, i wyniósł ją na zewnątrz, zostawiając Toma samego, do którego podeszli już zdezorientowani Max i Jay, próbując go powstrzymać.
Nathan wyszedł na świeże powietrze i posadził Anię na schodach, na zewnątrz klubu. Usiadł obok niej popatrzył w jej zapłakane oczy i przytulił, starając się ją uspokoić. Nie mógł patrzeć jak płacze, tak bardzo chciał jej pomóc. Zaczął cicho śpiewać jej do ucha „I'll be your strength”. Po chwili Ania trochę się uspokoiła. Nathan zaczął pytać ją co chwilę, czy nic się jej nie stało i czy wszystko już dobrze. Był tak wkurzony, że sam z chęcią stanąłby na miejscu Toma, aby sprawić temu kolesiowi ból. Powstrzymał się jednak bo chciał wiedzieć czy z ten koleś nic nie zrobił Ani, chciał się także upewnić, że jest już bezpieczna, a mógł to zrobić jedynie będąc przy niej. Ania powoli zaczynała opanowywać swoje emocje. Niestety po policzkach dalej ciekły jej łzy, których nie mogła powstrzymać. Położyła głowę na obojczyk Natha i szepnęła:
― Dziękuję.
Chłopak przytulił mocniej Anię do siebie. W tym momencie reszta chłopaków wybiegła z klubu. Tom od razu podszedł do Ani i zabrał ją od Nathana, który nie był tym zadowolony. Dopytywał się czy wszystko dobrze i czy nic się jej nie stało. Gdy chłopacy wszyscy już przy niej byli, Ania poczuła się pewniej. Zaczęła ścierać z siebie pozostałości napastnika. Czuła na sobie jego zapach i ślinę. Znowu zaczęły spływać jej łzy, gdy Nathan to zobaczył przytulił ją szybko na co wszyscy się troszkę zdziwili.
― A gdzie jest Monika? ― zapytała Ania, spoglądając na klub w obawie, że przyjaciółka się tam znajduje i może być w niebezpieczeństwie.
― Musiała pojechać do domu, Wasza ciotka potrzebowała samochodu. Nie mogła Cię znaleźć, a to była pilna sprawa, więc obiecaliśmy Ci przekazać, że musiała iść. ― uspokoił ją Jay.
― To dobrze, że jej tu nie ma, że jest już w domu bezpieczna. ― powiedziała dziewczyna bardziej do siebie, niż do chłopaków.
― Odwiozę Cię do domu. ― oznajmił Nathan. ― Max oddaj kluczyki. Wrócicie z Jayem. ― dodał, gdy Tom się na niego spojrzał.
― Pojadę z Wami. ― powiedział Tom. Chciał się upewnić, że wszystko jej już z Anią dobrze, i że wróci bezpiecznie do domu.
― Dam sobie radę. ― uciął Nathan, gdy Tom otwierał usta aby coś jeszcze powiedzieć.
Ania nie odzywała się, chciała jedynie wrócić już do domu. Nie przeszkadzało jej, że Nath chciał ją odwieźć, czuła się przy nim bezpieczna. Pożegnała się z resztą, na koniec został Tom, po tym co dziś zaszło bał się o nią. Zaczął ją traktować, tak jak to wcześniej określiła Ania, jak „dobry starszy brat”. Przytulił ją i kazał zadzwonić jak będzie już w domu. Nathan zabrał kluczyki od Maxa i ruszyli w stronę samochodu.
W czasie jazdy Ania nie odzywała się, dlatego Nath postanowił nie narzucać się jej. Zerkał jedynie co chwila na nią. Gdy podjechali pod dom Ania zorientowała się, że nie ma przy sobie torebki, w której wszystko maiła, dokumenty, pieniądze, telefon. Chłopak wszedł za Anią do domu, która zdążyła go jeszcze poprosić o przysługę;
― Czy mógłbyś  o niczym nie mówić Monice? No wiesz, o tym co się wydarzyło? Nie chcę żeby się martwiła. ― i spojrzała mu w oczy.
― Jeśli tego chcesz…
Nie zdążył dokończyć bo ze schodów zbiegła zdenerwowana Monika. Przez cały czas nie mogła dodzwonić się do przyjaciółki i nie wiedziała co się z nią dzieje. Gdy do niej podbiegła przytuliła ją.
― Przepraszam Cię, zostawiła torebkę w klubie. Wszystko jest dobrze.
― Wiesz jak ja się o Ciebie martwiłam? Więcej masz mi tego nie robić! O Nathan? ― zdziwiła się Monika.
Chłopak przywitał się jeszcze raz z Moniką. Zadzwonił do chłopaków, którzy mieli bliżej do klubu i poprosił aby wrócili się po torebkę Ani. Podał też telefon dziewczynie aby mogła porozmawiać z Tomem.
― No hej Tom. Jestem już w domu. Monika trochę się przestraszyła, że nie odbieram telefonów, bo zostawiłam torebkę a tam miałam telefon. 
Ania starała się dyskretnie, między wierszami, przekazać Tomowi, że o niczym przyjaciółce nie powiedziała i żeby oni też tego nie robili. Miła nadzieję, że zorientuje się o co jej chodziło. Tom poprosił aby rano także zadzwoniła i rozłączył się, aby pojechać do klubu. Monika upewniwszy się, że przyjaciółka jest już w domu poszła spać. Natomiast Ani przypomniało się, że numer Toma miała zapisany jedynie w telefonie. Poszła więc z Nathem do swojego pokoju po notes. Chłopak podał jej numer przyjaciela oraz pozostałych, w tym także swój, tak na wszelki wypadek. Miał już się pożegnać i wychodzić, gdy zobaczył smutną minę dziewczyny, która najwyraźniej dalej przeżywała to co się wydarzyło. Podszedł do niej i zaczął próbować ją rozweselić, aby przestała o tym myśleć. Nawet udało mu się kilka razy wywołać uśmiech na jej twarzy, od którego nie mógł odwrócić wzroku. W końcu zaczęli rozmawiać. Było już bardzo późno, gdy w pewnym momencie głowa Ani opadła no poduszki. Nathan zdjął jej buty, ułożył na łóżku i przykrył kocem. Sam usiadł na fotelu w rogu pokoju i obserwował ją jak śpi. Po pewnym czasie sam także zasnął.

_________________________________________
Oto kolejny rozdział mojego opowiadania... mam nadzieję, że da się przeczytać, bo mam takie wrażenie, że chyba moje opowiadanie nie za bardzo się Wam podoba ;((( jeśli jednak je lubicie to proszę o wyprowadzenie mnie z błędu ;|
Cieszę się, że chociaż czytacie moje wypociny:) Dzięki:))
 

2 komentarze:

  1. Grabisz sobie grabisz . :P Super . :* Pisz szybko nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział :D
    przyznam się: w jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. Tak mnie wciągnęło, że aż się chyba uzależniłam od Twojego bloga! ;*

    OdpowiedzUsuń