wtorek, 22 maja 2012

Nowe OPOWIADANIE!!!!

Witam, witam i o zdrowie pytam hehe ;P
Informuję wszystkich zainteresowanych, że właśnie założyłam nowego bloga ;D
Nie wiem czy kogoś to w ogóle interesuje i będzie to czytał, no ale założyłam tak jak obiecałam ;D
Mam taką cichą nadzieję, że komuś się to nowe opowiadanie spodoba ;)
Oto link do tegoż opowiadania ;)
http://stay-with-you-for-all-of-tome.blogspot.com/
To tyle z mojej zacnej osoby ;P
Czekam co to będzie :]
Kocham Was ;****

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 44

― Hej co tam? ― zapytała Ania widząc uśmiechniętą od ucha do ucha Michelle, która wparowała do jej pokoju.
― Właśnie wpadłam na Monikę i Toma… No powiedzmy, że nie należy im teraz przeszkadzać… ― wyjaśniła dziewczyna.
― No domyślam się, bo widziałam jak godzili się przed domem, dlatego dyskretnie się oddaliłam, żeby mieli czas dla siebie… ― uśmiechnęła się Ania. ― Lepiej powiedzmy o tym dziewczynom, żeby nie zrobiły im nalotu przez przypadek… ― dodała jeszcze.
Michele kiwnęła głową i poszła do Nareeshy i Jessici. Gdy tylko wyszła, telefon Ani zaczął dzwonić. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz i jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
― Hej Skarbie. ― przywitała się odbierając telefon.
― Tom gdzieś nam zniknął… Był może u Was? ― Nath przeszedł do samego sedna.
― Nie musicie się martwić… Jest w pokoju Moniki… ― wyjaśniła szybko Ania.
― Aha rozumiem… To może przyjedziesz z pozostałymi dziewczynami do nas, żeby dać im trochę czasu?
Ania oczywiście zgodziła się. Zabrała Michelle, Nareeshę i Jess do samochodu i udały się w stronę domu chłopaków. Dziewczyna zostawiła jeszcze kartkę dla Moniki i Toma zanim wyjechały. Po kilkunastu minutach były już na miejscu. Od progu chłopaki zaczęli dopytywać się o szczegóły dotyczące Moniki i Toma, więc Ania i Michelle zrelacjonowały wszystko dokładnie. Nath i Max bardzo ucieszyli się, że ich przyjaciel pogodził się z dziewczyną. Mieli nawet plan, aby mu pomóc w tym, ale gdy chcieli mu go przedstawić, zorientowali się, że nie ma go w domu. Na szczęście obyło się bez ich pomysłów, bo nie wiadomo, co by się wydarzyło jeszcze… Po chwili jednak, gdy dziewczyny skończyły mówić, wpadli na kolejny plan… Ania musiała przyznać, że ten był nawet bardzo sensowny i bardzo spodobał jej się… Wszyscy zaczęli dopracowywać szczegóły tego pomysłu, i gdy po 3 godzinach do domu wrócili Tom i Monika, każdy element był gotowy.
― No witamy nasze gołąbeczki… ― odezwał się Max widząc parę wchodzącą do salonu.
― Mamy dla Was małą niespodziankę… ― dodał Nath.
Tom i Monika popatrzyli zdezorientowani na wszystkich. Nie wiedzieli o co im chodzi. Z wyjaśnieniami pośpieszyła Ania, widząc ich zdziwione miny:
― Nie ma na co czekać… Jutro lecimy do Bułgarii, do Neseber!
― Że co…?! ― zapytała zaskoczona Monika.
― Wszystko jest już załatwione… Jutro rano mamy samolot… Musimy wszyscy w końcu odpocząć od tych wiecznych problemów i po prostu cieszyć się życiem! ― wyjaśniła Michelle.
Monika i Tom popatrzyli na siebie i oboje krzyknęli w tym samym czasie:
― To trzeba się pakować!
Wszyscy udali się na górę pomóc chłopakom i Jess się spakować. Następnie rozdzielili się na grupy by pomóc reszcie dziewczyn w pakowaniu. Oczywiście Tom i Nath pojechali do Ani i Moniki. Razem z nimi zabrali się Jay i Jess. Z Nareshą i Michelle pojechali Max i Siva. Wieczorem wszyscy byli zwarci i gotowi. Tom i Nath spakowali walizki dziewczyn do samochodów i przywieźli je do siebie, gdzie miały nocować, aby ułatwić wyjazd na lotnisko… Przynajmniej taka była ich wersja… Prawda była taka, że nie chcieli się z nimi po prostu rozstawać… Jak się okazało na miejscu, Max i Siva postąpili podobnie. Tak więc rano nigdzie nie będą musieli już jeździć. Wszyscy położyli się wcześnie, bo samolot mieli o 8:00 rano. Dla Ani i Moniki trudno było zasnąć. Były bardzo podekscytowane wyjazdem. Cieszyły się, że będą mogły spędzić wspólne chwile z przyjaciółmi… Z taką oto myślą po jakimś czasie zasnęły…
Rano wszyscy krzątali się po całym domu, zapinając ostatnie guziki wyjazdu. Wszystko szło jak po maśle… Aż dziwne, że nic im nie przeszkodziło. Ale teraz o tym nie myśleli. Byli pochłonięci wizją Bułgarii, która stała przed nimi otworem. Na lotnisku byli o 6:30. Przeszli sprawnie przez odprawę i zostało mi jedynie czekać na ich samolot… Gdy zajęli swoje miejsca, każdy pogrążył się we śnie, aby odespać troszkę wczesną pobudkę. Po kilku godzinach lotu, byli już na miejscu. Podziwiali przepiękne widoki, przez szyby taxówek, które wiozły ich do hotelu. Okazał się on niesamowity, a pokoje… Istne apartamenty. Nathan ustalił z chłopakami, że za godzinę wszyscy mają spotkać się w holu przy recepcji. Każdy udał się do swojego pokoju, rozpakował się i odświeżył. O ustalonej godzinie wszyscy zebrali się i udali na kolację. Dziewczyny wybrały małą, przytulną restaurację, w której podawali tutejsze potrawy.
Podczas wspólnego posiłku, Ania patrząc jak wszyscy rozmawiają i śmieją się, poczuła, że w końcu odnalazła rodzinę. Teraz to właśnie oni byli dla niej najbliższymi, których darzyła swoją miłością. Zanim się obejrzała, chłopcy prowadzili ją, Monikę, Michelle, Nareeshę i Jessicę na plaże. Pary przeszły się wzdłuż morza i zatrzymali na jednym ze wzniesień przy brzegu plaży. Był cudowny zachód słońca… Pierwszy raz Ania mogła się nim cieszyć mając przy sobie tak bliskie sobie osoby, a w szczególności Natha, który czule ją teraz obejmował i całował w szyję. Nie mogła uwierzyć w to, że ma przy sobie tak wspaniałego chłopaka… Że obdarzył ją swoją miłością i zaufaniem… To było jak jakiś sen, z którego nie chciała się obudzić. Chciała, aby ta chwila trwała wiecznie. Ale to była rzeczywistość i ten fakt przepełniał ją ogromnym szczęściem. Ania zauważyła, że reszta chłopaków także obejmuje swoje dziewczyny i wpatruje się w ten magiczny zachód, którego nikt z nich już nie zapomni… To dopiero początek, pomyślała Ania. Początek ich cudownego życia, które się dopiero zaczyna i szczęścia o jakim nawet nie marzyły…

___________________________________
Tak więc jest i finałowy rozdział ;P
Przepraszam najmocniej za to że tak długo musieliście czekać i rozczarowaliście się tym rozdziałem ;( Ale to jest definitywny koniec tego opowiadania i nie będzie tu już więcej rozdziałów... Wiem, że Was zawiodłam tym rozdziałem, ale nie mam już żadnych pomysłów co do tego opowiadania ;( W głowie siedzą mi teraz tylko strzępki kolejnego... Jeszcze raz Was najmocniej przepraszam ;((((
Zaryzykuję i złożę dedykację. Mam nadzieję, że nie będzie ona (ta dedykacja) czymś niemiłym dla tej osoby, ze względu na rozdział...
Tak więc specjalna dedykacja dla:
Paoli ;* Kochanie dla Ciebie jest ten ostatni rozdział, bo bez Ciebie nie było by tego opowiadania ;* Nie wiem czy o tym wiesz, ale to dzięki Tobie zaczęłam pisać to opowiadanie ;) Bo gdy wyjechałaś i nie mogłam czytać Twojego opowiadania, postanowiłam, że zacznę pisać swoje ;P To Twoje opowiadanie zainspirowało mnie do pisania, za co Ci bardzo dziękuję ;**** Kocham Cię ;*****
Dziękuje też WAM wszystkim za to że to czytałyście i wspierałyście mnie ;) Dziękuję za tak liczne odwiedziny ;) Nie spodziewałam się tego i jestem zaszczycona, że byłyście ze mną tak długo ;***** Kocham Was ;*****
Informuję też, że zakładam nowego bloga z nowym opowiadaniem i jak tylko go założę to poinformuję Was o tym na tym blogu ;D Mam nadzieję, że ktoś się tam zjawi i spodoba się Wam choć w połowie jak ten ;) Będzie on z innej perspektywy pisany... Wiec zobaczymy jak to będzie ;P
Jeszcze raz dziękuję WAM Kochane za wszystko ;*****
 Dziś tak imprezowo, odświętnie ;D
KOCHAM WAS ;*****

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 43

Monika stała tam tak, wycierając co chwilę spływające po jej policzkach łzy, gdy ze schodów zbiegła Ania. Dziewczyna zaczęła wypytywać co się stało, dlaczego tak krzyczała, a gdy przyjaciółka nie odzywała się, podbiegła do okna przy drzwiach i zobaczyła Toma, który zatrzymał się przy furtce, opierając się o nią i chowając twarz w dłoniach. Ania przestraszyła się. Złapała Monikę za ramiona i potrząsnęła nią.
― Coś Ty zrobiła?! ― zawołała.
Monika dalej milczała. Wpatrywała się jedynie w drzwi, za którymi zniknął Tom. Ania zaczęła się irytować. Nie mogła z niej nic wydobyć, a liczyła się każda minuta. Chłopak w każdej chwili mógł pojechać i już nie wrócić.
― Czy Ty wiesz co Ty zrobiłaś?! ― Ania wydarła się na Monikę. ― Czy Ty jesteś ślepa? On nie może żyć bez Ciebie… Postaw się na jego miejscu! Jak byś się czuła, gdyby to on się tak zachowywał? Jakby to Ciebie jakiś chłopak zaczął całować, a Tom by to widział! Czy Ty choć raz o tym pomyślałaś…?!
Dopiero teraz to do Moniki dotarło. Słowa Ani były jak kubeł zimnej wody. Co ona najlepszego zrobiła! Jak mogła go tak potraktować! Żałowała każdego słowa, które padło z jej ust dzisiaj… Dlaczego dopuściła do takiej sytuacji? Dlaczego musiała być tak uparta? Mogła mu po porostu uwierzyć… Mogła zaufać temu co do niej mówili… Teraz przez jej upór mogła wszystko zaprzepaścić… Wszystko, na czym jej tak bardzo zależało i bez czego nie mogłaby dłużej żyć… Miłość tego chłopaka! Chłopaka, dzięki któremu odnalazła sens życia i chęć do walki… Chłopaka, który sprawił, że poznała co to jest prawdziwa, bezwarunkowa miłość… Chłopaka, dzięki któremu znowu była szczęśliwa…
― No biegnij za nim…! ― Ania wyrwała ją z zamyślenia.
Monika ocknęła się i wybiegła z domu. Wszystko działo się tak szybko. Nie zdążyła nawet pomyśleć, a biegła już w stronę furtki. Widziała jak Tom podchodzi do samochodu i otwiera drzwi. Nie mogła dopuścić do tego, aby odjechał… Nie mogła go stracić…
― TOM! ― krzyknęła rozpaczliwie.
Chłopak słysząc swoje imię, podniósł głowę i zobaczył Monikę, która biegła w jego stronę. Dziewczyna, gdy tylko dobiegła do niego rzuciła mu się w ramiona i zaczęła znowu płakać.
― Wybacz mi… ― Monika nie mogła przestać mówić. ― Nie wiem co ja sobie myślałam… To co powiedziałam to nieprawda. Kocham Cię. Nie chcę Cię stracić… Zachowałam się jak totalna…
Tom przerwał jej, składając na jej ustach czuły pocałunek. Przez ciało Moniki przeszła ciepła fala. Znowu czuła cudowne pocałunki Toma, przeszywające jej ciało. A jeszcze chwilę wcześniej, przez swoja własną głupotę mogła stracić go. Mogła już nigdy więcej nie poczuć jego silnych ramion, które trzymały ją mocno i przyciągały do siebie, jego cudownego zapachu, który zawracał jej w głowie, smaku jego delikatnych i miękkich ust, które łapczywie ją całowały… Ale jakimś cudem udało jej się. Zdążyła na czas… Tom za to wiedział jedynie, że nigdy więcej nie dopuści do takiej sytuacji. Nigdy już nie opuści Moniki… Nie miał do niej żalu, o to jak zareagowała, bo sam pewnie postąpiłby podobnie… Nie zapanowałby na swoimi emocjami i zrobiłby pewnie jeszcze coś gorszego… Liczyło się teraz dla niego tylko to, że Monika mu wybaczyła… Gdy tylko się od siebie oderwali, dziewczyna spojrzała Tomowi w oczy i znowu zaczęła mówić:
― Tak bardzo Cię przepraszam…
― Już nic nie mów… To ja powinienem Cię przepraszać… ― Tom znowu jej przerwał. ― Nie powinienem dopuścić w ogóle do takiej sytuacji… Powinienem szybciej zareagować…
Tym razem to Monika mu przerwała:
― Uświadomiłam sobie swój błąd… Nie chcę Cię stracić… Za bardzo Cię Kocham i…
Chłopak kolejny już raz przerwał jej, całując ją.
― Nie mówmy już o tym… ― powiedział odrywając się od niej.
Monika kiwnęła jedynie głową i pociągnęła Toma w stronę domu. Chłopak zdążył popchnąć drzwi samochodu i zamknąć je pilotem, i udał się za Moniką. Wchodząc do domu dziewczyna zauważyła, że Ania gdzieś zniknęła. Zapewne wszystko widziała i ulotniła się do swojego pokoju, pomyślała Monika. Dziewczyna od progu zaczęła namiętnie całować Toma, prowadząc go na górę. Chłopak złapał Monikę w talii i podniósł, zakładając ją sobie na biodra. Dziewczyna oplotła swoje nogi wokół nich, całując go po szyi i rozpinając mu koszulę. Będąc już na górze, chłopak przystanął na korytarzu, przyciskając Monikę do ściany i ściągając z niej koszulkę, która opadła na podłogę. Tom powrócił szybko do namiętnych pocałunków, gdy z pokoju obok wyszła Michelle i stanęła jak wryta. Monika i Tom oderwali się od siebie słysząc świst wciąganego powietrza i spojrzeli na dziewczynę.
― Hej… To ja nie będę Wam przeszkadzała… ― powiedziała i przeszła szybko przez korytarz, wchodząc do pokoju Ani.
Monika nie przejęła się tym za bardzo. To, że była w samym staniku nie krępowało jej, bo Michelle była kobietą, a na dodatek jej przyjaciółką. Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie do Toma i wpiła się z powrotem w jego wargi. Chłopak udał się szybko do pokoju Moniki i zamknął za sobą drzwi nogą. Podszedł do łóżka i położył na nim Monikę, pozbawiając ją spodenek. Dziewczyna przyciągnęła go do siebie i przewróciła, tak by to ona mogła być na górze. Zajęła się nim i całując jego tors, zdjęła z niego rozpiętą już koszulę. Następnie przechodząc coraz niżej, rozpięła pasek jego spodni, rozporek i ściągnęła z niego spodnie. Monika powróciła do Toma i pozbawiła go ostatniego ubrania jakie miał na sobie, czyli bokserek. Ręce chłopaka powędrowały po plecach Moniki, aż do zapięcia stanika, który po niespełna sekundzie znajdował się już na podłodze, a jego dłonie przejechały do przodu. Tom okręcił ich tak , by zająć miejsce dziewczyny i móc pozbawić ją koronki z jej bioder. Gdy to zrobił, spojrzał na nią i na jej piękne ciało pożądliwym wzrokiem, sprawiając, że Monika zaczerwieniła się. Tom pochylił się nad nią i dziewczyna poczuła jego męskość w sobie. Z jej ust dobył się cichy jęk rozkoszy. Chłopak słysząc go, przyśpieszył, pozwalając ich ciałom rozkoszować się tą wspaniałą chwilą. Oboje czerpali z tego ogromną przyjemność, dając się ponieść ekstazie miłości. Czuli napływające w nich ciepło, dające znać o tym, że są na granicy uniesienia. Ich ciała połączyły się w jedno  i poczuli rozkosz, jakiej jeszcze nie przeżyli. Tom opadł obok Moniki, która wtuliła się w niego i szepnęła mu do ucha:
― Kocham Cię najbardziej na świecie.
― Jesteś moim życiem… ― dziewczyna usłyszała czuły głos Toma, zwrócony w jej stronę.

____________________________
Jest i rozdział ;) Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać ;(
Mam nadzieję, że ten rozdział spodoba Wam się ;)
Jest on specjalnie dla:
Oli - Nemezis ―nie martw się Skarbie wiem, że byłaś na mnie zła, że Cię wkręciłam do tego, że Tom i Monika się pokłócili, ale już wszystko jest dobrze ;) tak więc nie obwiniaj się, że wybrałaś Toma ;P Dziękuję Ci za miłe słowa i dobre rady na wenę ;) i za Twoje wsparcie ;*** Kocham Cię ;*****
Monice za jej cudowne komentarze, które podnoszą mnie na duchu (choć pod ostatnim rozdziałem go zabrakło) ;P Cieszę się, że mogłam Cię poznać, bo okazałaś się wspaniałą osobą ;) Uwielbiam i Kocham Ciebie Słońce Ty moje ;***
asia0987 Kochanie dziękuje Ci za wsparcie ;*** jesteś ze mną przy każdym rozdziale, co bardzo wiele dla mnie znaczy ;) Bardzo też czekam na Twoje kolejne opowiadanie, bo tęsknie za Twoim cudownym pisaniem ;****
Aleshy moja droga, jak mogłaś pomyśleć, że zrobiłabym im coś takiego? Ja też ich kocham i bym nie mogła ich rozdzielić na dobre ;) tak więc nie martw się ;***
Oraz wszystkich, którzy to opowiadanie komentują i czytają ;****
PS. Mam dla Was kolejną zapowiedź parafialną...
Otóż kończę to oto opowiadanie... Nie wiem ile jeszcze będzie rozdziałów... Może jeden, może dwa... No ale w każdym razie to już powoli koniec...
Nie chcę, żebyście były smutne albo co gorzej złe ;( Po prostu na to opowiadanie przyszedł już czas...
Ale nie wiem czy to dla Was dobra wiadomość, czy zła ale jak zakończę to opowiadanie to zacznę kolejne... Tak więc będziecie mogły dalej (jeśli oczywiście będziecie chciały) czytać moje teksty ;P
Zapraszam Wszystkich do komentowania i wyrażania swoich opinii (wszystkich opinii) nawet tych anonimowych ;D
Kocham Was Bardzo mocno ;***


piątek, 11 maja 2012

Rozdział 42

― Gdzie ona jest?! ― zawołał Tom po chwili ciszy. ― Gdzie jest Monika?!
Ania nie wiedziała jak ma się zachować. Tom widząc, że dziewczyna nic mu nie powie, wybiegł z klubu szukać Moniki. Ania pobiegła za nim i zatrzymała go za rogiem ulicy, dokładnie tam gdzie stały niedawno Monika i Michelle. Złapała go za rękę, a gdy się zatrzymał, stanęła przed nim i położyła mu dłonie na klatce piersiowej, aby nie mógł dalej iść. Zaraz za nimi przybiegli Nathan i Max, chcąc pomóc przyjacielowi. Tom rozglądał się wszędzie, aż w pewnym momencie zauważył Michelle, która obejmowała Monikę. Coś w nim pękło.
― Monika! ― Tom zaczął krzyczeć i wyrywać się.
Dziewczyna słysząc swoje imię, mimowolnie odwróciła głowę w tamtą stronę. Poznałaby ten głos wszędzie. Zobaczyła jak Ania stara się nie dopuścić Toma, do tego, aby podszedł do niej. Dziewczyna widząc Toma i czując samą jego obecność w pobliżu znowu nie mogła się ruszyć. Jej ciało płatało jej figle, pozbawiając ją kontroli nad nim i zmuszając do rzeczy, na które nie miała ochoty. Czuła się bezsilna. Z jej oczu zaczęło spływać jeszcze więcej łez. Jej serce krwawiło i już nigdy, była o tym święcie przekonana, nie zostanie uleczone, przez nikogo.
― Tom proszę Cię… Nie widzisz w jakim ona jest stanie… ― zaczęła Ania.
Widziała, że Monika dłużej tego nie wytrzyma, a nie chciała, żeby jeszcze bardziej cierpiała.
― Ale ja muszę z nią porozmawiać… ― głos Toma ledwo było słychać.
Ania rozumiała, że jest mu ciężko patrzeć jak Monika cierpi, ale nie mogła pozwolić na to, żeby z nią teraz porozmawiał. Była zła na siebie za to, ale musiała mu w tym przeszkodzić. Bardzo chciała, żeby się pogodzili, bo chciała ich szczęścia. Stała tak między nimi i czuła się jak pomiędzy młotem, a kowadłem. Nie była w stanie wybrać między Moniką, a Tomem. To był istny koszmar. Wiedziała, że zrani tym Toma, ale musiała pomóc przyjaciółce. W końcu to ona była z nią we wszystkich najtrudniejszych chwilach jej życia, a teraz ona potrzebowała jej.
― Tom poczekaj chociaż do jutra… ― zaczęła niepewnie Ania, nie wiedząc jak zareaguje Tom. ― Daj jej ochłonąć. Monika musi się uspokoić. Przemyśleć wszystko…
Chłopak był rozdarty… Musiał się na to zgodzić, bo i tak nie miał teraz szans porozmawiać spokojnie z Moniką.
― Postaram się z nią porozmawiać dla Ciebie, bo wiem, że ją Kochasz… ― dodała Ania widząc jego minę.
― Dziękuję Ci za to, że mi pomagasz… ― powiedział tylko Tom.
Ania przytuliła go, a następnie zwróciła się do Natha:
― Nathan oddaj kluczyki od Twojego samochodu… Wrócicie z Jayem lub Sivą…
― Odwiozę Was… ― zaczął protestować.
― Poradzimy sobie same! ― ucięła Ania.
Nath nie chciał się z nią kłócić, więc podał jej kluczyki z dokumentami i pocałował na pożegnanie. Ania odwróciła się i pobiegła do dziewczyn. Od razu przejęła Monikę i zaczęła prowadzić ją w stronę samochodu. Tom stał tam tak, aż dziewczyny nie odjechały. Przyglądał się z wielkim bólem, każdej kropli na twarzy dziewczyny, którą tak Kochał, a które sam wywołał. Zostałby tam pewnie dłużej, ale Max pobiegł do klubu po Jaya i Sivę, i wszyscy razem zabrali go i wrócili do domu. Gdy tylko Jess i Nareesha dowiedziały się co wydarzyło się, pojechały do pozostałych dziewczyn, zostawiając chłopaków samych. Po jakiś 30 minutach Ania, Michelle i Monika były już w domu. Od razu zaprowadziły przyjaciółkę do pokoju i pomogły się jej przebrać. Starały się przez cały ten czas pocieszać ją i wspierać, aby poczuła się troszkę lepiej i przestała choć na chwilę płakać, ale nie miało to żadnego skutku. Jakiś 15 minut po ich przyjeździe ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Monika wystraszyła się trochę, że może być to Tom. Ania chciała zostać sama z przyjaciółką, porozmawiać z nią o tym co się wydarzyło, więc poprosiła Michelle, aby dała im chwilę i sprawdziła kto przyszedł. Dziewczyna wyszła z pokoju, a Monika jeszcze bardziej się rozpłakała. Ania kolejny raz ją przytuliła, dodając jej otuchy. Nie mogła patrzeć, jak tak niepotrzebnie wylewa łzy.
― Kochanie posłuchaj mnie… ― Ania spojrzała na przyjaciółkę. ― Nie rozumiem Cię… Dlaczego tak się zachowujesz? Przecież Tom nic nie zrobił. To wina Charlie… Sama widziałam, że odepchnął ją zaraz…
― To nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia… ― powiedziała stanowczo Monika. ― A ten taniec? Jakoś nie przeszkadzało mu jak wciskała swój tyłek w jego krocze… ― dziewczyna odezwała się znowu przez łzy.
― To nic nie znaczyło… Przecież on Cię Kocha najbardziej na świecie. Zrobiłby wszystko dla Ciebie… Już nie pamiętasz ile dla Ciebie znaczy? ― Ania nie wiedziała, jak ma ją przekonać.
― Pamiętam… I to mnie najbardziej boli… Ciągle go Kocham i będę zawsze Kochać. Zaufałam mu bezgranicznie… Tylko ja potrafię być taka głupia, żeby kolejny raz dać się oszukać…
― Przestań gadać takie głupoty! ― Ania się wkurzyła. ― Nie jesteś głupia! Jesteś najwspanialszą osoba jaką znam! To dzięki Tobie przetrwałam wszystkie okropne chwile w moim życiu. To Ty zawsze dodawałaś mi siły i stawiałaś do pionu, gdy się załamywałam, wiec nie masz prawa mówić takich rzeczy! A Tom Cię nie zawiódł! Kiedy to w końcu zrozumiesz…?!
Ich rozmowę, a raczej wymianę zdań, bo rozmowa nie można było tego nazwać, gdyż do Moniki nic nie trafiało, przerwało pukanie do pokoju. Zza uchylonych drzwi dziewczyny dostrzegły Michelle, która była z Jessicą i Nareeshą. Obie dziewczyny podbiegły do Moniki i zaczęły ja przytulać i pocieszać. Ania troszkę się uspokoiła i zaproponowała, aby dziewczyny zostały u nich na noc. Monika ucieszyła się, gdy przystały na to. Nie chciała być sama. Miała nadzieję, że dzięki nim jakoś to przetrwa. Wszystkie udały się do pokoju Ani i postanowiły obejrzeć jakiś thriller, aby odciągnąć Monikę od myślenia o dzisiejszym zajściu. Niestety nic to nie dało.
Dziewczyna była obecna z nimi jedynie ciałem. Jej myśli krążyły ciągle w koło Toma. Ciągle zastanawiała się nad słowami Ani. Nie chciała ich dopuścić do siebie. Bardzo ciężko było uzyskać od niej przebaczenie… A przecież widziała wszystko na własne oczy. Bo przecież, gdyby tak nie było, nie zareagowałaby tak… Nie czułaby tego przeszywającego bólu… Ale może jej ciało specjalnie odmawiało jej posłuszeństwa, żeby mogła porozmawiać z Tomem i zrozumieć swoje błędne myślenie… Tylko ten ból w jej sercu… On nie pozwalał jej racjonalnie myśleć. Czuła jakby miała w piersi dziurę… Jakby ktoś wyrwał jej serce… Nie mogła się na niczym skupić. Co chwilę przekonywała samą siebie do sprzecznych myśli… Wykończona wszystkim nawet nie zauważyła kiedy, a opadła na poduszki i zasnęła. Reszta dziewczyn po jakimś czasie widząc, że Monika śpi, także poszły się położyć.
Następnego dnia rano Monika obudziła się z wielkim bólem głowy i podkrążonymi oczami. Jej wczorajsze rozmyślenia, jeszcze bardziej skomplikowały sytuację. To wszystko przerastało ją. W jej głowie kłębiły się tysiące myśli, których nie umiała poukładać w logiczną całość. Rozmyślając ciągle o tym, zeszła na dół do kuchni, aby się czegoś napić. Nie zdążyła jednak wejść do niej, bo rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna niepewnie podeszła do nich i otworzyła je. Gdy tylko zobaczyła stojącego za nimi Toma, próbowała zamknąć je, ale chłopak nie pozwolił na to. Przytrzymał je ręką, a następnie pchnął, wchodząc do środka.
― Proszę Cię, porozmawiajmy… ― powiedział patrząc czule na Monikę.
― Nie mamy o czym! ― odpowiedziała szybko.
― Skarbie, proszę Cię wysłuchaj mnie… ― zaczął Tom, łapiąc Monikę z ręce.
Dziewczyna wyszarpała dłonie z uścisku chłopaka i przerwała mu:
― Nie chcę tego słuchać… I nie mów tak więcej do mnie!
Tom nie poddawał się. Chwycił ponownie Monikę za ramiona i przybliżył do siebie.
― Kocham Cię! I nic tego nie zmieni…
Dziewczyna ponownie przerwała Tomowi:
― Zostaw mnie… Rozumiesz! Nie chcę Cię więcej widzieć! ― wykrzyczała, a z jej oczu kolejny raz pociekły łzy. ― Wyjdź stąd!
Chłopak mimowolnie rozluźnił uścisk. Czuł, że stracił wszystko co miał. Że stracił tą najcudowniejszą istotę, która stała przed nim. Widział, że jego obecność sprawia Monice ból. Nie chciał tego. Nie chciał, żeby więcej przez niego cierpiała. Spojrzał smutno ostatni raz w zaszklone oczy dziewczyny, a następnie wyszedł zostawiając ją samą na środku korytarza…

____________________________________
Ok napisałam. Znoszę szlaban dla Moniki ;P Ale widzę, że nikt zbytnio nie tęsknił...
Nie wiem co o tym rozdziale mam powiedzieć, bo nie chcę Was złościć ;* hehe
Tak więc powiem tylko, że jest ;D
Zapraszam też wszystkich do przeczytania opowiadania Anki ;) która jest z nami od niedawna, a której opowiadanie znajdziecie TUTAJ! Bardzo mi się spodobało to co pisze i czekam ciągle na wyjaśnienie tego co się stało z bohaterką! Dziękuję Ci też za miłe komentarze na moim blogu ;***
I jeszcze na koniec taka mała zapowiedź parafialna ;) Niestety nie wiem kiedy będzie następny rozdział ;( Nie będzie mnie w weekend, a gdy wrócę nie będę miała kiedy pisać... Ale obiecuję, że każdą wolną chwilę spędzę pożytecznie, na pisaniu i postaram się niedługo coś wstawić ;) Mam nadzieję, że mi wybaczycie i rozumiecie...
Dziękuję Wam, że jesteście ;***

Awwww.........
 

wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 41

Wszyscy przestali się uśmiechać i spojrzeli na Anię. Mieli poważne miny. Nie spodziewali się czegoś takiego. Po ich głowach przeszła myśl „I co teraz?”. Nath chciał już podejść i pocieszyć Anię, ale dziewczyna widząc ich twarze nie mogła już wytrzymać.
― Żartowałam! Dostałam się! ― zaczęła się śmiać.
Nathan, Tom i Monika spojrzeli po sobie i po jednym kiwnięciu głowy, zaatakowali Anie i zaczęli ją gilgotać. Nie musieli nawet ze sobą rozmawiać, ich umysły myślały podobnie. Przewrócili dziewczynę i każdy zajął pozycję bojową. Ania niemiłosiernie się śmiała i nie mogła im się wyrwać.
― A to za to, że nas straszysz… ― Tom udał szyderczy śmiech.
― Dobrze… Już więcej nie będę… Tylko mnie już puśćcie… ― Ania zdołała powiedzieć to, pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.
Grupa puściła ją, ale od razu także zaczęła ją ściskać i gratulować. Ten dzień jest idealny, pomyślała Ania. Wszystko zaczynało się w końcu układać. Chłopcy koncertowali i powiększali swoją popularność, a dziewczyny wspierały ich jak mogły. Niedługo też Monika i Ania miały rozpocząć studia. Wybrały tą samą uczelnie, aby być bliżej siebie. Tom i Nath byli z nich dumni. Mogli teraz powiedzieć, że umawiają się ze studentkami.
Tydzień później Ania i Monika postanowiły pojechać na uczelnie, zobaczyć ją i dowiedzieć się czegoś o zajęciach. Oczywiście Nath i Tom chcieli im towarzyszyć, co nie wydawało się dziewczynom dobrym pomysłem, ale zgodziły się na to. Mieli się tam spotkać też z Michelle. Dziewczyna ma towarzyszyć swojej koleżance, która też się tam dostała. Będąc już na miejscu, Monika i Ania uzgodniły, że pójdą do dziekanatu, a Nath i Tom poczekają na Michelle, której jeszcze nie było. Tak więc dziewczyny udały się w stronę głównego budynku. Bez problemu znalazły dziekanat i dowiedziały się wszystkich potrzebnych informacji. W tym czasie chłopaki stali przy samochodzie czekając na ich powrót lub przybycie Michelle. Tak czy inaczej nie musieli długo czekać. Po chwili zjawiła się przy nich dziewczyna Maxa z niewysoką szatynką. Tom i Nath uściskali Michelle, która przedstawiła im swoja koleżankę.
― Hej chłopaki, to jest Charlie…
― Cześć, miło mi Was poznać. ― odezwała się Charlie z uśmiechem na twarzy.
Chłopcy przywitali się z nią, także się uśmiechając. Charlie była bardzo miła i zabawna. Od razu złapała z Tomem i Nathem wspólny język. Wszyscy śmiali się i rozmawiali, poznając się nawzajem. Tom zaprosił nowo poznaną koleżankę na imprezę, którą Max miał zamiar zorganizować po następnym koncercie. Dziewczyna oczywiście się zgodziła. Bardzo polubiła chłopaków. Michelle zostawiła Charlie z chłopakami, bo musiała wrócić po coś do samochodu. Dziewczyna nie przejęła się tym. Dobrze się dogadywała z Nathem i Tomem, także od razu przeszli do konwersacji. Tom wypytywał Charlie o różne rzeczy, tak by dowiedzieć czegoś więcej o niej. Ta natomiast była zachwycona tym i ciągle żartowała. Chłopaki tak się zagadali, że nie zwrócili uwagi na to, że Monika i Ania wróciły już. Szybko pocałowali je i objęli. Charlie była troszkę zaskoczona tym, co zobaczyła. Nie interesowały ją plotki z życia gwiazd, dlatego nie wiedziała, że Nath i Tom mają dziewczyny. Ten drugi przedstawił Monice i Ani koleżankę Michelle, a dziewczyny niechętnie się z nią przywitały. Nie miały jakoś do niej zaufania. Ale postanowiły dać jej szanse. W końcu każdy na nią zasługuje i nie powinno się ludzi oceniać po pierwszym wrażeniu. Gdy dołączyła do nich Michelle, dziewczyny przytuliły ją na powitanie. Chciały z nią gdzieś pójść, ale okazało się, że przyjaciółka musi jechać do Nareeshy. Tak więc wszyscy się pożegnali i odjechali w swoje strony.
Następnego dnia po koncercie wszyscy udali się do klubu, gdzie czekała na nich Charlie. Ania i Monika zdziwiły się na jej widok. Nic nie wiedziały o tym, że miała przyjść. Michelle zapoznała ją z resztą zespołu oraz Jessicą i Nareshą. Ania zauważyła, że Jess również nie za bardzo spodobała się nowa koleżanka, ale podobnie jak dziewczyny postanowiła dać jej szanse. Wszyscy weszli do klubu i zaczęła się impreza. Było nawet miło. Monika i Ania musiały przyznać, że pomyliły się w ocenie Charlie. Ona naprawdę była fajną osobą. Nie wiedziały kiedy i jak, ale zaczęły ją traktować jak dobrą znajomą. Śmiały się z nią i żartowały. Pech chciał, że nie miała towarzysza, wiec gdy wszyscy chodzili na parkiet tańczyć, ona zostawała niestety sama i przyglądała im się zza stolika. Raz Tom poprosił ją do tańca, bo było mu jej szkoda, starał się być dżentelmenem, przez co Monika nie była zadowolona. Ale gdy tak im się przyglądała jak tańczą, stwierdziła, że nic nie wzbudziło w niej poczucia zagrożenia, dlatego nie była zazdrosna.
Po kilku godzinach dobrej zabawy dziewczyny znowu grupowo udały się do łazienki. Tym razem były to Michelle, Ania i Monika. W tym czasie Nareesha i Siva tańczyli sobie, Jay zajmował się Jessicą, a reszta siedziała przy stoliku i rozmawiała. Tym razem to Charlie poprosiła Toma do tańca, na co chłopak chętnie się zgodził. Bardzo ją polubił. Będąc już na parkiecie zaczęło lecieć „Got 2 Luv U”. Tom poruszał się w rytm muzyki, a Charlie podeszła do niego i zaczęła zmysłowo poruszać się, bardzo blisko niego, ocierając się prawie o jego ciało. Chłopak zaskoczony jej zachowaniem stanął na środku parkietu, nie wiedział co się dzieje. Charlie widząc zmieszanie Toma, przybliżyła się jeszcze do niego i kontynuowała swój uwodzicielski taniec. W tym momencie dziewczyny wyszły z łazienki i szły do stolika, gdy Monika raptownie zatrzymała się spoglądając na parkiet. Ania i Michelle spojrzały w tą samą stronę i też je zatkało. Wszystkie trzy widziały jak Charlie ociera i wręcz owija się wokół Toma podczas tańca. Monika zacisnęła pięści i miała już do niej podejść, gdy Charlie złapała dłońmi twarz Toma i zaczęła go całować. Monika przeżyła szok, nie mogła się ruszyć z miejsca. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Każda komórka jej ciała pękała z rozpaczy. Dziewczyna nie chciała na to patrzeć, ale jej ciało odmówiło posłuszeństwa, tak jakby specjalnie karało ją, za jej głupotę, za to, że znowu zaufała niewłaściwej osobie. Za to, że pozwoliła znowu z siebie zakpić. Tom szybko odsunął się od Charlie i zaczął na nią krzyczeć. W pewnym momencie spojrzał w bok i zobaczył wkurzoną Anię, a następnie zapłakaną twarz Moniki. Dziewczyna widząc jego wzrok odzyskała kontrolę nad ciałem i wybiegła z klubu. Ania szybko pobiegła za nią, zatrzymując ją na zewnątrz.
― Kochanie nie płacz… ― Ania przytuliła mocno przyjaciółkę.
Zaraz do nich przybiegła Michelle i też zaczęła przytulać Monikę.
― Nie wiedziałam, że ona jest zdolna do czegoś takiego… ― zaczęła cicho.
― Michelle zostaniesz z nią na chwile? ― przerwała jej Ania.
Dziewczyna kiwnęła tylko głową.
― Gdzie idziesz? ― zapytała przez łzy Monika.
― Do Charlie… ― rzuciła Ania.
Szybko pobiegła w stronę klubu. Gdy weszła do niego zobaczyła Maxa i Natha, którzy trzymają Toma i próbują coś z niego wydusić. Nath widząc Anię podbiegł do niej.
― Co się stało? ― zapytał szybko.
― Gdzie jest Charlie? ― Ania chciała wiedzieć tylko to.
Nath spojrzał w stronę stojącej z boku dziewczyny, a Ania zaczęła iść w tamtą stronę. Po drodze rzuciła wściekłe spojrzenie Tomowi i nie zatrzymując się wymierzyła prawego sierpowego w twarz Charlie. Dziewczyna upadła na ziemie i złapała się za nos. Wszystkich zatkało. Nathan szybko odciągnął Anię od dziewczyny.
― Co Ty robisz? ― zapytał zszokowany Nath.
― To na co zasłużyła! Tom Ty też chyba chcesz! ― wydarła się Ania.
― Ania proszę Cię! Gdzie ona jest? ― Tom odezwał się błagalnym głosem.
― I tak Ci nie powiem. Myślisz, że Cię puszcze do niej po tym co zrobiłeś?! Jak mogłeś?! Myślałam, że jesteś inny… że zależy Ci na niej… Jak bym wiedziała jaki jesteś, nie pozwoliłabym Ci na to! ― Ania krzyczała na Toma.
― Ania ale to nie tak… Kocham Monikę najbardziej na świecie! To Charlie się na mnie rzuciła… Odepchnąłem ją od razu… ― tłumaczył się Tom.
― Ale to jak się w Ciebie wcierała to już Ci nie przeszkadzało…
― Nie wiedziałem, co się dzieje… To działo się tak szybko… Proszę Cię, powiedz mi gdzie ona jest… Dobrze wiesz, że mówię prawdę… Nigdy bym nie zdradził Moniki! Kocham Ją!
Ania nie wiedział czy ma mu wierzyć… Choć w głębi serca miała pewność, że tak było i że to wszystko wina Charlie. Ale to nie zmieniało faktu, że Monika cierpi przez niego. Że z jej pięknych oczu lecą teraz łzy… Już tyle razy została skrzywdzona, że każdy kolejny raz, coraz ciężej jej znieść. Ania Kochała ich oboje. Byli dla niej jak prawdziwe rodzeństwo. Nie chciała, aby żadne z nich cierpiało, ale nie wiedziała co ma zrobić… Nie chciała wybierać po między nimi… Ale jak sprawić, żeby się pogodzili… Czy to w ogóle możliwe? Ania dobrze znała na to odpowiedź…
― Tom… ― odezwała się po chwili ciszy Ania. ― Ona Ci tego nigdy nie wybaczy… ― dodała smutno, spoglądając mu w oczy.

________________________________
Oto i kolejny rozdział... Postarałam się i jest ;)
Rozdział specjalnie dla Oli - Nemezis ;**** jej niesamowite opowiadanie znajdziecie TUTAJ ! Naprawdę warto przeczytać ;) Skarbie dziękuję Ci za to, ze ciągle się teraz dzięki Tobie śmieję ;D I proszę nie morduj mnie... chociaż wiem, że pragniesz mojej niechybnej śmierci z Twoich rąk... Ale pamiętaj! Kto będzie pisał drugie opowiadanie żebyś dowiedziała się kto to? Tak więc uważaj ;P Kocham Cię Skarbie;****

Dziś się nie wypowiadam bo mnie znowu zbesztacie i co będzie... 
Czekam jedynie na wasze opinię ;***
Dziękuje Wam że tak licznie odwiedzacie moje opowiadanie i za wasze miłe komentarze, które są dla mnie bardzo ważne ;***
Ubóstwiam Was i padam przed Wami na kolana ;*****

A dziś Tom dla odmiany ;)
;********************

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 40


Przez kolejne kilka dni wszystko toczyło się bardzo spokojnie. Chłopacy mieli kilka koncertów, na których oczywiście dziewczyny były i wspierały ich. Nathan starał się nie zwracać uwagi na czułości jego siostry i Jay, i szło mu nawet całkiem dobrze, przynajmniej lepiej niż Tomowi, który ciągle się wściekał na niego, że sprowadza Anię na złą drogę, tak jakby to się już nie stało. Chłopak wraz z Moniką i Tomem starannie pilnowali, aby Ania dobrze się odżywiała i jadła regularnie. W większości przypadków ich nadopiekuńczość, w szczególności Natha, była zbędna, bo dziewczyna sama stosowała się do zaleceń lekarza. W czwartek Monika miała zdejmowany gips, a raczej szynę z nogi, czym Tom bardzo się stresował, niewiadomo czemu. Oczywiście wszystko było już dobrze. Noga się zrosła i była w pełni sprawna. Dlatego też Siva zaproponował z tej okazji mały wypad. Wszyscy się zgodzili, mieli w końcu okazję pobyć ze swoimi damami, bo niestety przez koncerty nie mieli na to wcześniej za dużo czasu.
Grupa ustaliła, że następnego dnia pojadą na piknik za miasto. Dlatego jeszcze w czwartek przed koncertem chłopaków wszyscy udali się na małe zakupy. Kupili wielki kosz, bo niestety nie mieliby w co zapakować prowiantu na jutro, a nikt tegoż oto jakże ważnego przedmiotu nie posiadał. Następnie udali się do supermarketu i rozdzielili w poszukiwaniu przysmaków, bo każdy chciał czegoś innego. Monika i Ania poszły razem, ponieważ miały podobne gusta smakowe, Michelle z Nareesha poszły także razem, a chłopcy rozproszyli się po całym sklepie. Dziewczyny zrobiły sobie wcześniej małą listę najpotrzebniejszych rzeczy, by było im łatwiej. Dokupiły jeszcze do tego kilka innych rzeczy, które wpadły im przypadkowo w oko. Z chłopakami było trochę ciężej. Siva, Jay i Tom latali po całym sklepie biorąc wszystko co popadnie. Max natomiast nie wybrał prawie nic, bo nie mógł się zdecydować, co ma wziąć. Nathan za to uporał się z zakupami dość sprawnie. Kupił po kilka rzeczy, na które miał ochotę, do tego dodając przysmaki, które uwielbiają pozostali chłopaki. Wiedział, że zakupy z nimi to istna katastrofa, dlatego postanowił zrobić to za nich. Gdy byli przy kasie oznajmił reszcie swojego zespołu, aby zostawili to co mają w rękach w sklepie. Tak jak przewidział, pozostali zabrali ze sobą totalnie niepotrzebne produkty. Tom trzymał w rękach surową rybę, Jay mięso mielone, Siva mąkę, a Max stał z pustymi rękoma. Po skończonych zakupach chłopcy pojechali zawieźć wszystko do siebie, a następnie udali się na próbę. Dziewczyny dojechały na koncert, gdy się uprzednio przygotowały.
Następnego dnia o 11:00 pod dom Moniki i Ani podjechały dwa samochody. Byli to Natha i Tom oraz Jay i Jessica. Weszli oni do salonu i czekali razem z dziewczynami, aż Max i Siva dojadą do nich razem z Michelle i Nareeshą, po które pojechali. Po jakiś 30 minutach byli już wszyscy, więc zapakowali się do samochodów i ruszyli do wyznaczonego przez Sivę miejsca. Po kilku kilometrach jazdy w głowie Ani zawitała pewna myśl.
― Rozumiem, że kosz zabraliście… ― powiedziała dziewczyna.
Nathan i Tom spojrzeli się na siebie przestraszeni. Ten drugi wyjął szybko telefon i zadzwonił do Maxa.
― Stary masz koszyk prawda? ― zapytał zdenerwowany.
― Jest w bagażniku… ― powiedział Max, ale po chwili dodał ― …chyba…
Obydwa samochody zatrzymały się raptownie, a Jay, który jechał z przodu, widząc w lusterkach, że chłopaki zatrzymali się, zjechał na pobocze. Max wyskoczył szybko z samochodu i pobiegł otworzyć bagażnik. Uff… wszystko jest, pomyślał. Kiwnął głową reszcie, że wszystko mają i ruszyli dalej. Dobrze, że Ania zapytała o to tak szybko, gdy jeszcze daleko nie zajechali. Co by było jakby się zorientowali na miejscu, że nic nie mają. Na samą myśl dziewczyna zaczęła się śmiać. Wszyscy w aucie popatrzyli na nią dziwnie, nie wiedząc o co jej chodzi, a Ania nie miała jak im tego wyjaśnić, bo nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Po godzinnej jeździe byli na miejscu. Zaparkowali samochody, zabrali ze sobą kosz i koce, a następnie Siva poprowadził ich na polanę. Gdy na nią weszli wszystkim szczęki opadły, a w szczególności dziewczynom. Było tam tak pięknie. Okrągłą polanę po prawej stronie otaczał las, z lewej strony natomiast płynęła niewielka rzeczka. Prawie całą polanę pokrywały malutkie fioletowe kwiatki. Jedynie na samym środku niej znajdował się dość duży obszar samej trawy, na którym postanowili się rozłożyć, aby nie niszczyć kwiatów. Chłopaki zajęli się rozkładaniem kocy i wypakowywaniem kosza, a dziewczyny podziwiały piękne widoki i przechadzały się w blasku promieni słońca. Po kilku minutach Jay zawołał dziewczyny i oznajmił im, że wszystko jest gotowe. Ania i Michelle, które były razem nad rzeczką usiadły na kocach przy Nathanie i Maxie. Zaraz za nimi przyszły Monika i Jessica, które poszły w ślady przyjaciółek i usiadły przy swoich chłopakach. Na końcu dołączyła do nich Nareesha, która przechadzała się pod ścianą lasu. Gdy wszyscy byli już razem zaczął się piknik. Jak się później okazało Max zabrał ze sobą grilla, którego zaczął rozpalać. Chłopcy zaczęli się wygłupiać i rozśmieszać wszystkich. W okolicy słychać było jedynie ich wesołe głosy, śpiew ptaków i szum ciepłego wiatru. Nic nie mogło im przeszkodzić w tej cudownej chwili. Cieszyli się tymi wolnymi chwilami w swoim gronie. Relaksowali się i odpoczywali od dotychczasowych problemów. Liczyło się tylko „tu i teraz”. Mogli zapomnieć o wszystkim i być po prostu zwykłymi, szczęśliwymi ludźmi… To im właśnie teraz było potrzebne.
Czas tak szybko im zleciał, że gdy się obejrzeli był już zachód słońca. Nathan wstał i pociągnął za sobą Anię. Poprowadził ją wzdłuż  rzeczki na mały spacer. Para przechadzała się tak, trzymając się za ręce i podziwiała cudowny zachód słońca, aż w pewnym momencie Nathan zatrzymał się, objął Anię i spojrzał jej w oczy. Przez pewien czas wpatrywali się w siebie, pochłaniając każdy szczegół swoich twarzy, tak jakby było to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Nathan delikatnie i zmysłowo pocałował dziewczynę, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
― Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, że nic Ci się nie stało… ― powiedział z pasją Nath. ― Tak bardzo się bałem, że mogę Cię stracić… Że zostawisz mnie samego… I już więcej nie będę mógł Cię zobaczyć… Twoich pięknych, zielonych, błyszczących oczu… Tych cudownych piegów, których nie lubisz… Tego zniewalającego uśmiechu, od którego nie mogę oczu oderwać… ― uśmiechnął się lekko, a potem spoważniał. ― Myślałem, że tam oszaleje, czekając na jakiekolwiek wieści…
Ania chciała coś powiedzieć, ale Nath jej na to nie pozwolił. Wpił się namiętnie w jej usta, nie pozwalając się jej odezwać.
― Nie wiem co bym zrobił, gdybym Cię stracił… ― powiedział Nath, gdy spojrzał Ani znowu w oczy. ― Tak bardzo Cię Kocham. Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem mając Cię znów, całą i zdrową, przy sobie… Nigdy więcej nie pozwolę na to by cokolwiek Ci się stało…
Ania nie wiedziała co ma powiedzieć. Z jej oczy zaczęły płynąć łzy, nie mogła ich powstrzymać. Nathan widząc je trochę się zdezorientował. Zaczął je ścierać swoimi dłońmi, ale po policzkach dziewczyny leciało ich coraz więcej.
― Skarbie proszę Cię nie płacz… ― powiedział z bólem w głosie.
― Ale to są łzy szczęścia… ― Ania zdołała to z siebie wydobyć i uśmiechnęła się przez łzy. ― Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie tyle co Ty. Ciągle jeszcze mam wrażenie, że to jakiś sen, że przecież to niemożliwe, żeby ktoś tak mnie kochał… To co powiedziałeś… ― dziewczyna wzięła głęboki wdech, żeby się troszkę uspokoić ― Nigdy mnie nie stracisz, obiecuję… Kocham Cię całym moim sercem i duszą…
Nathan porwał Anię w objęcia, przewracając ją na trawę. Zaczął ją wszędzie całować. Nie mógł pohamować radości jaka w nim urosła i szczęścia jakie daje mu Ania.
― O… Sorki… Nie chcieliśmy przeszkadzać… ― odezwał się Max, przerywając im pieszczoty.
Nathan wstał, otrzepując się troszkę i podał rękę Ani, aby pomóc jej wstać. Dziewczyna podniosła się i pozbyła się z ubrania resztek ziemi i trawy.
― Przyszliśmy Was szukać, bo już się zbieram… ― zaczęła tłumaczyć się Michelle, która była z Maxem.
Obie pary udały się w stronę reszty przyjaciół, którzy spakowali już wszystko i byli gotowi do odjazdu. Wszyscy zapakowali się do samochodów i ruszyli. W czasie drogi Nathan położył dłoń na udzie Ani, na co dziewczyna posłała mu uśmiech.
― Może tak ręce byś trzymał na kierownicy… ― upomniał przyjaciela Tom.
― Jak Ci się nie podoba to możesz jechać z Jayem i Jessicą… oni mają dużo wolnego miejsca z tyłu. ― uśmiechnął się Nath.
Monika z Anią zaczęły się śmiać, na co Tom zrobił tylko zbulwersowaną minę. Przez resztę drogi jakoś przecierpiał to i starał się wziąć przykład z przyjaciela, który nie przejmował się tym co robi Jess. Już w Londynie każdy się rozdzielił. Max i Siva pojechali odwieźć swoje dziewczyny, Jay z Jessicą wrócili od razu do domu, a Nath z Tomem odwieźli Monikę i Anię. Chłopcy oczywiście weszli do domu dziewczyn, nie chcieli się z nimi jeszcze rozstawać. Gdy weszli do salonu Monika zauważyła, że na stoliku coś leży. Podeszła i zobaczyła, że są to listy z uczelni. Dziewczyny rzuciły się otwierać je. Monika po przeczytaniu pierwszych kilku linijek kartki zaczęła skakać i krzyczeć, że się dostała. Tom bardzo się ucieszył od razu ją przytulił i pogratulował jej. Ania szybko rozdarła swój list i zaczęła czytać go. Po chwili bezczynnego przyglądania się kartce jej smutny wzrok padł na Nathana.
― Nie dostałam się… ― powiedziała spuszczając wzrok.

_______________________________
Uwielbiam Was! Ponad  6 000 wejść! Jesteście niesamowite!
Dziękuje Wam za te miłe komentarze i wparcie ;) Bez Was nie było by tego wszystkiego ;*
Rozdział dedykuję:
Monice ;* której blogi znajdziecie tutajtutaj są one najwspanialsze ;)
Dziękuję Ci Ty moje prywatne Słońce, za  Twoje cudowne komentarze, które motywują mnie do pisania. Za Twoje wsparcie dzięki, któremu pisze kolejne rozdziały. I to, że ja chodzę po tej planecie to przypadek pewnie i pewnie drzemie we mnie ten talent, o który mnie posądzasz, ale jest on uśpiony jak dinozaury hehe. Twój ostatni komentarz sprawił mi tyle radości, że nawet nie masz pojęcia o tym... ;) zastanowię się jeszcze nad karą... może zdarzę coś innego wymyślić, ale nie obiecuję... I oczywiście, że Cię Kocham głuptasie Ty mój ;***** Jesteś moim światełkiem w tunelu ;) (tylko nie wiem czy mam iść w stronę światła hehe) Kocham Cię ;***
Oli ;*-Nemezis której nieziemski blog znajdziecie tutaj zakochałam się w nim ;*
Jesteś najwspanialszą osobą na świecie ;* dziękuję Ci za Twoje ogromne wsparcie ;) nie znamy się długo, ale wspaniała osoba oczarowała mnie ;* jeszcze raz dziękuje, że mnie wysychałaś i obdarzyłaś mnie zaufaniem, za które jestem Ci bardzo wdzięczna, bo dzięki Tobie czuję się o wiele lepiej ;) Tak jak mówiłam, możesz na mnie zawsze polegać, jestem dla Ciebie zawsze ;*** 
Kini*** której blog znajdziecie tutaj uwielbiam go ;)
Tobie Kochanie też dziękuje za wsparcie od niemalże samego początku ;* musisz się przyzwyczaić, że jesteś dla mnie ważna i pogodzić się z tym ;D Twoje komentarze dodają mi otuchy ;* za co dziękuje jeszcze raz ;)  Kocham Cię Skarbie ;***

Wiem też, że zawiodłam Was wszystkich tym rozdziałem, bo wyszedł mi fatalnie ;( przepraszam za to... chciałam, żeby było troszkę romantico, ale... ;(
Mam nadzieję, że mi wybaczycie... bardzo na to liczę ;)
Czekam na Wasze opinie i jeszcze raz dziękuje  za miłe komentarze i wsparcie:**
Wyglądają super ;)

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 39

― Nathan... ― Jessica znowu się odezwała.
Chłopka nawet na to nie zareagował. Spojrzał jej jeszcze w oczy i wyszedł z pokoju. Zbiegł na dół, wsiadł do samochodu i odjechał. Musiał ochłonąć. Nie chciał zrobić czegoś głupiego. Pojechał najpierw do parku, gdzie był kiedyś z Anią na randce. Przypomniał sobie tamte cudowne chwile i trochę się uspokoił. Posiedział tam jeszcze z pół godziny i znów wsiadł do samochodu. Po 20 minutach jazdy był pod domem Ani. Drzwi otworzyła mu Monika.
― Hej. Co się stało? ― zapytała zdziwiona jego widokiem.
― Ania jest w pokoju? ― zapytał tylko.
Dziewczyna pokiwała głową, a Nath pobiegł do pokoju Ani. Zapukał i wszedł słysząc „proszę”. Ania siedziała na łóżku trzymając jakąś książkę. Nath podszedł do niej i przytulił ją.
― Kochanie coś się stało? ― zapytała Ania niepewnie.
Nathan milczał, a Ania przytulała go, czekając na jakąś odpowiedź. Po chwili chłopak wyprostował się i pocałował ją.
― Musiałem się trochę uspokoić... ― powiedział w końcu.
― Ale co się stało? Dlaczego się zdenerwowałeś? ― Ania zaczęła się martwić.
― Zobaczyłem… Jess i Jaya razem w łóżku... ― powiedział powstrzymując kolejny wybuch zdenerwowania.
― Ale... mam nadzieję, że nic im nie zrobiłeś... ― powiedziała z lekkim strachem Ania.
― Nie... wyszedłem i pojechałem do parku, a potem do Ciebie... Ale miałem taką ochotę urwać mu łeb... ― wysyczał Nathan.
Ania przytuliła go.
― To dobrze zrobiłeś wychodząc z domu. Ale nie denerwuj się tym. Przecież ona nie jest już małym dzieckiem...
― Teraz trochę rozumiem Toma... Jak się wkurzał na nas... ― Nath lekko się uśmiechnął.
― Ale nie zachowuj się tak jak on...
― A wiesz co jest w tym najgorsze? ― zapytał Nath, a gdy nie dostał odpowiedzi, wyjaśnił: ― To był jej pierwszy raz... Wiesz skąd to wiem? Jak tam wszedłem, to zobaczyłem pełno krwi... Cała pościel w niej była...
― Nath, Skarbie... Zrozum... To i tak by się stało. Prędzej czy później. Myślisz, że przez całe życie byłaby dziewicą? Ona go Kocha dlatego to zrobiła. A chyba lepiej, że zrobiła to z kimś kogo kocha... Prawda? ― Ania starała mu się to jakoś wytłumaczyć.
Chłopak spojrzał na nią czule i znów się do niej przytulił.
― Wiesz, że jesteś najlepsza na świecie i że Cię Kocham? ― zapytał.
Ania uśmiechnęła się do niego i pocałowała go.
― Ale miło zawsze usłyszeć... ― zażartowała.
Nathan puścił do niej oczko.
― Może zostaniesz dziś ze mną? ― zapytała Ania.
― Z Tobą zawsze...
Chłopak pociągnął Anię na łóżko i leżeli tak wtuleni w siebie jakiś czas, aż nie przeszkodził im dzwoniący telefon. Chłopak spojrzał na wyświetlacz i odłożył telefon. Po chwili zadzwonił także telefon Ani.
― To Jess... ― oznajmiła dziewczyna.
― Nie odbieraj.
― Ale ona się pewnie martwi o Ciebie. Wyszedłeś tak bez słowa...
― Nie chcę na razie z nią rozmawiać. Możesz jej powiedzieć, że nic mi nie jest. Nic nie rozwaliłem...
Ania odebrała telefon i usłyszała w słuchawce spanikowany głos dziewczyny:
― Ania wiesz gdzie jest Nathan? Dzwonił może do Ciebie? Nie wiem gdzie on jest... Wyszedł z domu zdenerwowany i nigdzie go nie ma... On może zrobić coś głupiego...
― Jessica uspokój się... Nathan jest u mnie. Nic mu nie jest... ― uspokoiła ją Ania.
― O jak dobrze... Martwiłam się. Zaraz do Was przyjadę...
― Jess poczekaj... ― powiedziała Ania. ― Lepiej będzie jak porozmawiacie jutro... Nathan musi trochę ochłonąć... Przemyśleć kilka spraw...
― Ale… No dobrze, skoro tak mówisz... Tylko przekaż mu, że go kocham... ― dodała Jessica.
― Na pewno przekażę. Jestem pewna, że on też Cię kocha. Nie denerwował by się tak, gdyby tak nie było.
― Dzięki. To pa.
― Pa.
Ania rozłączyła się i spojrzała na Natha, który miał dość dziwną minę.
― Jessica kazała mi przekazać, że bardzo Cię kocha. ― oznajmiła dziewczyna.
― Dzięki, że kazałaś jej poczekać do jutra, i że powiedziałaś jej, że ją kocham... ― Nath objął Anię ramieniem i przyciągnął do siebie.
― Nie ma za co... Wiem, że to prawda.
Para rozmawiała jeszcze przez kilka godzin, aż głowa Ani opadła na ramie Natha. Chłopak ułożył ją na łóżku i zdjął z niej ubranie. Sam też się rozebrał i dołączył do Ani. Przytulił ją i chwilę później zasnął wtulony w nią.
Następnego dnia rano Nath obudził się i zobaczył, że nie mam Ani obok niego. Wstał szybko, ubrał się i zszedł na dół. Znalazł Anię i Monikę w kuchni.
― Wystraszyłaś mnie, nie wiedziałem, gdzie jesteś... ― chłopak złapał Anię za biodra i przybliżył do siebie.
― Przepraszam. Nie chciałam Cię budzić. Byłeś zmęczony. ― dziewczyna pocałowała go czule.
Nath, Ania i Monika zjedli śniadanie i ogarnęli się trochę. Gdy już skończyli, dziewczyny pojechały z Nathem do jego domu. Na miejscu okazało się, że Nathan nie zabrał ze sobą kluczy, więc czekali aż ktoś raczy im otworzyć. Po jakiś 5 minutach w drzwiach stanął Tom.
― Hej Skarbie! ― chłopak chwycił Monikę i pocałował ja.
― A ja?! ― zawołała Ania.
― No Ty też... ― Tom przytulił Anię. ― A Ty gdzie byłeś? Jess i Jay jakoś się dziwnie zachowują... ― chłopak zwrócił się do przyjaciela.
― Taa... Gdzie jest Jessica? ― zapytał Nath.
― U siebie w pokoju chyba.
Nath pocałował Anię w policzek i poszedł na górę. Toma zabrał dziewczyny do salonu, gdzie siedziała reszta.
― Cześć wszystkim. ― przywitały się Ania i Monika.
― Hej Wam. ― odpowiedzieli chórem.
Michelle i Nareesha podeszły do dziewczyn i przytuliły je. Monika usiadła Tomowi na kolana, a Ania na kanapie.
― Nath już jest? ― Jay zapytał niepewnie Anię.
― Tak. Przyjechał z nami. Poszedł do Jess. ― wyjaśniła Ania.
Jay zaczął się zbierać, ale dziewczyna wstała i złapała go za ramie.
― Jay poczekaj... Daj im chwilę... Muszą porozmawiać...
Chłopak patrzył tak na Anię, nie wiedząc co ma zrobić. Nie chciał zostawiać Jessici samej z tym.
― Powiecie Nam co się stało? ― zapytał Max. ― Czemu Jessica tak wczoraj panikowała...?
Ania spojrzała na Jaya, a potem na Maxa.
― Nic takiego... Pokłóciła się z Nathem. Ale na pewno już się pogodzili...
Jay kiwnął głową, dziękując Ani za zachowanie prawdziwej przyczyny dla siebie.
W tym czasie Nathan zapukał do pokoju siostry i wszedł do niego. Jessica spojrzała przestraszona na brata, a Nath podszedł tylko do niej i objął ją.
― Przepraszam, że się o mnie martwiłaś... ― powiedział cicho. ― I nie bój się już tak... Nic Ci przecież nie zrobię... ― zaśmiał się.
― Nie jesteś na mnie zły? ― zapytała niepewnie brata. ― A Jay? Jemu też nic nie zrobisz?
Nathan pocałował siostrę w czoło i zaśmiał się.
― Nie głuptasie. Nie jestem zły. I dla Jaya też nic nie zrobię... chyba…
Jess spojrzała na niego zdziwiona, na co Nath jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
― Kim Ty jesteś?! I co zrobiłeś z moim bratem?! ― zawołała dziewczyna.
― Obcy przeszczepili mi mózg, wiesz... ― zażartował Nath. ― A tak na serio to nic mi nie jest. Po prostu nic mi do tego... no wiesz... ― jakoś dziwnie mu się rozmawiało z jego własną siostrą o seksie. ― Skoro jesteś szczęśliwa to ja też...
Jessica rzuciła mu się na szyję i zaczęła go ściskać.
― Jesteś najlepszym bratem na świecie! ― pocałowała go w policzek.
― Ta jasne... Tylko błagam... Nie chcę tego więcej widzieć! ― zaczął jęczeć.
― To pukaj. Albo najlepiej dzwoń! ― powtórzyła jego słowa, które usłyszała od niego, gdy wparowała do jego pokoju w  Gloucester, gdy był z Anią.
― Masz to jak w banku!
Oboje zaczęli się śmiać, a do pokoju wszedł Jay. Nathan spojrzał na niego groźnie, ale nie ruszył się z miejsca. Jessica podeszła do chłopaka i przytuliła go. Jay był tak zdenerwowany, że nie mógł ustać w miejscu. Nie wiedział jak Nath się zachował, gdy rozmawiał z siostrą. Był gotów wziąć wszystko na siebie.
― Nathan nie strasz go już... ― upomniała brata Jess.
Chłopak wystawił siostrze język.
― Mógł jeszcze trochę pocierpieć...
― To znaczy, że nie jesteś zły? ― zapytał Jay.
― Teoretycznie nie, ale w praktyce, to się okaże...
Nath poklepał Jaya po ramieniu i wyszedł. Chłopak wszedł do salonu i usiadł koło Ani, uśmiechając się do niej. W tym momencie przypomniało jej się coś.
― Monika! Przez to wszystko zapomniałam Ci powiedzieć! ― zawołała Ania.
― Ale co?!
― Bo ja złożyłam papiery tutaj na uczelnie...
― CO?! I nic mi nie powiedziałaś! W ogóle o tym zapomniałam, że będziemy musiały wrócić, gdy się zacznie rok akademicki...
― Jak się dostanę tutaj, to ja zostanę... ― oznajmiła Ania.
Tom spojrzał na Monikę smutno. Zorientował się właśnie, że ona będzie musiała wyjechać. Monika o tym samym pomyślała.
― Dawaj laptopa! ― krzyknęła.
Nath pobiegł do pokoju po swojego laptopa i podał go Monice. Ania pomogła jej znaleźć uczelnie, które ona przeglądała. Na kilku z nich był kierunek Architektura Krajobrazu, który interesował Monikę. Dziewczyna szybko wysłała swoje podanie do kilku szkół i zamknęła komputer.
― Ok to teraz obie czekamy na odpowiedź. ― oznajmiła z uśmiechem.
Tom nie mógł uwierzyć, że Monika robi to dla niego. Że złożyła tutaj dokumenty, aby móc z nim zostać. Ze szczęścia zaczął ją całować, na co wszyscy zaczęli gwizdać. Za około tydzień dostaną odpowiedzi z uczelni, pomyślała Ania. Była szczęśliwa jak nigdy dotąd. Miała wspaniałego chłopaka, który ją kocha i cudownych przyjaciół wokół siebie. Po chwili dołączyli do nich Jay i Jessica, i razem z nimi zaczęli oglądać film, który Jay przyniósł ze sobą z pokoju. Pary usiadły sobie wygodnie i włączyli wielki telewizor, zajadając się popcornem i śmiejąc.

_____________________________________
No tak więc teraz troszkę rodzinnych spraw... I stwierdziłam, że trzeba trochę w końcu miłych rzeczy, by im się przytrafiły ;)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i nie jest za bardzo nudny...
Czekam na Wasze bardzo ważne dla mnie opinie i zachęca też do wyrażenia swoich opinii tych, którzy czytają, ale nie zostawili jeszcze żadnego komentarza...
Kocham Was ;****