poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 36


Następnego dnia rano dziewczyny pojechały na lotnisko, żeby odebrać rodziców i siostrę Moniki. Już na miejscu Ania stała i rozglądała się ciągle za gośćmi, a Monika dreptała w miejscu, nie mogąc powstrzymać nerwów. Bała się trochę, co jej tata może zrobić. W stosunku do jej chłopaków nie bywa za miły. Ale co poradzić? Tacy już są ojcowie. Aż dziwiła się, że do Marcina zwracał się tylko per „czereśniak”. Monika zaczęła się nad tym dogłębniej zastanawiać, ale te przemyślenia przerwała jej przyjaciółka, która szturchnęła ją i powiedziała:
― Patrz! Już są!
Dziewczyna spojrzała we wskazanym kierunku i ujrzała swoich rodziców z Agatą, „pałętającą się pod nogami”. Rodzice Moniki podeszli do dziewczyn i przywitali się. Agata nawet na to nie zwróciła uwagi. Była zajęta pochłanianiem widoków. Była pierwszy raz tak daleko i nie wiadomo kiedy nadarzy się okazja na powtórzenie tego, dlatego też zawzięcie wszystko oglądała. Oczywiście Krysia, jak to matka bez przerwy powtarzała, „jak tak mogłaś i nic nam nie powiedziałaś o całym zajściu. Wiesz jak się przestraszyliśmy jak się o tym dowiedzieliśmy”. Monika tysiąc razy przepraszała i zapewniała, że to tylko tak groźnie wyglądało, ale to i tak nic nie pomogło. Jej mama i tak wiedziała swoje. Za to Zdzisiek, o dziwo na razie nic się nie odzywał. Stał jedynie i się troszkę rozglądał. Po przywitaniu i chwili neutralnej rozmowy wszyscy poszli na parking, zapakowali się do samochodu i pojechali do domu. Przez całą drogę Monika musiała zmyślać całą historię, o tym co się stało. Nie mogła im powiedzieć, że to zazdrosna była Toma ją potrąciła. Nie chciała przecież stawiać go w złym świetle. O ciąży naturalnie też nie wspomniała, bo by od razu zaciągnęli ją z powrotem do Polski. Już w domu, dziewczyny zrobiły coś do jedzenia i podały herbatę. Mama Moniki trochę się uspokoiła wiedząc, że nic się jej córce nie stało. Dlatego też temat zszedł, mimo niechęci dziewczyny, na chłopaka z którym Monika miała zdjęcie, gdzie czule się obejmowali.
― Monika powiedz mi co to za chłopak? A co z Marcinem? Przecież tyle z nim byłaś! Dlaczego coś takiego zrobiłaś? ― pytała jej mama.
― Mamo z Marcinem to już koniec. I to nie moja wina, jak insynuujesz… ― Monika opowiedziała co się dokładnie stało.
Krysia była w szoku. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Zdzisiek bardzo zdenerwował się tym i zaczęło go nosić. Z jego ust wylewał się potok przekleństw. Jak by mógł to dorwałby Marcina, choć nie wykluczone, że teraz, gdy go spotka coś się stanie. No to teraz już kaplica, pomyślała Monika. W takim stanie jeszcze gorzej zareaguje na Toma. W tym momencie zadzwonił telefon Ani. Był to Nathan.
― Hej co tam? ― odebrała Ania.
― Hej Skarbie. Możemy już przyjechać? Tom trochę się denerwuje i nie może usiedzieć w miejscu. Zaraz rozwali nam dom jak się nie uspokoi… ― oznajmił Nath.
― No w sumie to możecie już przyjechać. ― Ania uśmiechnęła się do siebie widząc minę Moniki.
― Ok. to niedługo będziemy. ― chłopak rozłączył się.
― Tom i Nathan niedługo przyjadą. ― oznajmiła Ania wszystkim.
Monika zbladła.
― Kochanie powiesz nam coś o tym chłopaku? ― Krysia znowu zaczęła.
Monika wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać. Z każdym słowem Krysia robiła coraz większe oczy, a dziewczyna opowiadając o Tomie rozmarzyła się. Przypomniały jej się wspólne chwile z nim. Jego uśmiech i dziwne miny, które czasami robił. Uwielbiała je. Na wspomnienie tego, uśmiechnęła się do siebie i dodała na koniec:
― …Jestem z nim szczęśliwa.
― No skoro tak mówisz. Mam nadzieję, że tak jest… ― skwitowała Krysia.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Ania wstała i poszła otworzyć. Przed drzwiami stał uśmiechnięty Nath, który od razu pocałował dziewczynę na powitanie, a za nim, z miną cierpiętnika stał Tom. Ania widząc jego minę podeszła do niego i przytuliła go.
― Tom słuchaj. Nie możesz się bać. Musisz być twardy, stanowczy… Musisz pokazać, że zależy Ci na Monice…  ― Ania poklepała go po ramieniu.
― Dobra… Ok. rozumiem…
Chłopak zebrał się w sobie. Musi pokazać, ze może się zaopiekować Moniką, że nic jej przy nim nie zabraknie, że będzie kochana i szanowana… Tylko to się teraz liczyło. Odważnym krokiem wszedł z Anią i Nathem do salonu.
― Mamo, tato… To jest Tom mój chłopak… ― dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go.
Zdzisiek podszedł do Toma i wyciągnął rękę. Chłopak chwycił ją, myśląc, że to dobry znak, że może nie było się czym obawiać, ale jego nadzieja prysła, jak bańka mydlana, gdy tylko chwycił dłoń Zdziśka… Tom poczuł ogromny ból, jakby mu rękę miażdżyło, jakby ktoś wsadził jego rękę w imadło i powoli je zaciskał, zgniatając jego kości… Tom cały czas patrzył się na twarz taty Moniki, dlatego zanim jego twarz wykrzywiła się w grymasie opamiętał się i nie dał po sobie nic poznać. Uśmiechnął się lekko i w odpowiedzi równie mocno ścisnął dłoń Zdziśka, spoglądając mu prosto w oczy. Tata Moniki rozluźnił uścisk z lekkim grymasem na twarzy, widząc, że na Tomie nie robi to najmniejszego wrażenia, a nawet sam pokazuje swoją siłę. Dobrze, że ćwiczę, pomyślał Tom. Gdy chłopak puścił dłoń Zdziśka, lekko tak aby nikt nie zauważył strząsnął nią i rozmasował. Następnie podszedł do Krysi i pocałował ją w rękę i udał się w stronę Agaty. Nathan stwierdził, że też wypada się przedstawić. Podszedł najpierw do Krysi i też pocałował ją w rękę, kolejny był Zdzisiek, który podał mu rękę nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Na końcu poszedł do Agaty. Po chwili chłopcy wrócili do Moniki i Ani, i usiedli na kanapie.
― Tom, to może opowiesz nam coś o sobie, żebyśmy mogli Cię lepiej poznać. ― zwróciła się do niego Krysia.
Chłopak miał wrażenie, że mama Moniki chyba go polubiła, dlatego zaczął opowiadać o swojej rodzinie, skąd pochodzi i tego typu sprawy. Krysia bardzo uważnie słuchała i uśmiechała się do niego i Moniki. Dziewczyna zaczynała odczuwać ulgę, gdy w pewnym momencie Zdzisiek wypalił:
― A dlaczego niby sądzisz, że jesteś odpowiedni dla Moniki?
― A dlaczego miałbym nie być? ― odpowiedział pytaniem na pytanie, ale nie dał szansy odpowiedzieć na nie Zdziśkowi. ― Monika mnie wybrała. Ja ją Kocham. I jakimś cudem ta wspaniała dziewczyna odwzajemnia moje uczucia. Jesteśmy razem szczęśliwi i to chyba najlepszy dowód… ― Tom wziął sobie do serca radę Ani.
Ania była dumna z Toma, a zarazem była też w szoku. Nie spodziewała się, że Zdzisiek będzie się tak zachowywał. Wydawał się być pod wrażeniem, zachowania Toma. Może dzięki radzie Ani chłopak przekonał go do siebie swoją pewnością. Reszta rozmowy przebiegła w miarę normalnie i bez żadnych niespodzianek. Jedynie Krysia zadawała Tomowi jakieś pytania, na które chłopak z chęcią odpowiadał. Tak zleciał czas do wieczora. Było nawet miło, bo Tom i Monika się trochę rozluźnili. Chłopak zaczął nawet żartować, z czego oczywiście wszyscy (oprócz Zdziśka) się śmiali. O 20:00 rodzice Moniki mieli mieć samolot powrotny. Niestety mimo nalegań dziewczyn nie chcieli zostawać. Przylecieli jedynie aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Musieli szybko wracać, bo zostawili remont domu, który są zmuszeni szybko skończyć. Tak więc wszyscy pojechali na lotnisko, aby pożegnać się z gośćmi. Tom i Nath jako dżentelmeni także pojechali. Po odprawie Monika i Ania wyściskały się z rodzicami Moniki. A Zdzisiek podszedł do Toma i zwrócił się do niego:
― Przejdziemy się? ― powiedział i ruszył, nie czekając na odpowiedź chłopaka.
Tom szybko dogonił go, ale ten zatrzymał się raptownie kilka metrów dalej. Odwrócił się w jego stronę i zaczął:
― Zauważyłem, że jesteś odpowiedzialny i zależy Ci na Monice… A to dobrze…
― Bo tak jest. Bardzo ją Kocham… ― Tom poczuł małą ulgę, która szybko prysła.
― Ale to nie znaczy, ze Cię polubiłem, czy akceptuję… ― przerwał mu tata Moniki.
Tom zrobił zdezorientowaną minę. Co to miało znaczyć? pomyślał. No i dostał odpowiedź:
― I tak Ci nie ufam… Ale skoro Monika chce być z Tobą… Niech i tak będzie… Ale wiedz, że jeśli cokolwiek jej zrobisz, skrzywdzisz ją lub niech się tylko dowiem, że płakała choć raz przez Ciebie, choć jedną łez uroniła, a znajdę Cię… nie ukryjesz się…
Tom chciał coś powiedzieć, ale zdążył otworzyć tylko usta, bo został uprzedzony.
― I jeszcze jedno… Trzymaj węża w spodniach… I nawet nie zbliżaj się z nim, wiesz gdzie…
Zdzisiek widząc minę chłopaka dodał:
― Cieszę się, że porozmawialiśmy.
Tata Moniki odszedł zostawiając Toma samego, w kompletnym osłupieniu. Po chwili jednak wrócił do reszty i pożegnał się z nimi. Rodzina Moniki wsiadła do samolotu i odleciała. Tom poczuł w końcu ulgę.
― Nareszcie po wszystkim i nie było chyba tak źle… ― powiedział.
Wszyscy zaczęli się śmiać, rozładowując atmosferę. Ania nie mogła powstrzymać śmiechu, widząc minę Toma, gdy to mówił. Przez ten śmiech zgięła się prawie w pół. W pewnym momencie wyprostowała się i poczuła ogromny ból, przeszywający jej całe ciało. Raptownie przestała się śmiać i spojrzała przestraszona na Natha, który stał naprzeciwko niej. Ania złapała się za brzuch, gdzie było centrum tego niewyobrażalnego bólu. Czuła jak jej ciało odmawia posłuszeństwa. Nie mogła niczym poruszyć. Nogi ugięły się pod nią, a jej oczy polowi zaczęły się zamykać…

_____________________________________
Nareszcie jest ;P
Nie będę się wypowiadać, bo dostane jeszcze szlaban i co wtedy?!
A ja nie chcę szlabanu Kochana Monisiu ;***
Tak więc nic nie mówię ;P
Czekam jedynie na to co o tym Wy sądzicie ;D
KOCHAM WAS ;*

PS. Mam ciężki zawał! Ponad 4 500 wejść!!!
Jestem Wam bardzo wdzięczna, że czytacie moje (nie powiem wypociny, bo dostanę szlaban) opowiadanie ;* Dziękuję za Tyle Waszych wspaniałych komentarzy, które podnoszą mnie na duchu i zachęcają do dalszego pisania ;* Aż się popłakałam jak zobaczyłam tą liczbę! Jesteście W I E L K I E ! Ubóstwiam WAS ;****


piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 35

Gdy Nath i Ania byli już na zewnątrz, chłopak zatrzymał się i spojrzał na Anię.
― Tak bardzo Cię za to przepraszam… ― zaczął.
― Nie masz za co mnie przepraszać. ― przerwała mu Ania i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
W tym momencie z kawiarenki wyszły te dziewczyny. Patrzyły jak sępy na Natha, który obejmował i całował namiętnie Anię. W tym samym też momencie para usłyszała pisk:
― O mój Boże! To Nathan! To jest Nathan Sykes!
Para oderwała się od siebie i spojrzała w kierunku, z którego dobiegał krzyk. Ujrzeli kilka dziewczyn, które biegły w ich stronę.
― Możemy prosić o autograf? ― zapytały zatrzymując się przed nimi.
Chłopak spojrzał niepewnie na Anię, ale ona kiwnęła jedynie głową, żeby robił swoje. Chłopak puścił rękę Ani i zaczął podpisywać się na kartkach, koszulkach i tego typu rzeczach. Dziewczyny pytały go o różne rzeczy i śmiały się ciągle. Ania stała z boku i przyglądała się temu uśmiechając się. Dziewczyny zerkały czasami ukradkiem na Anię, nie wiedząc kim jest. W końcu Nath odpowiadając na jedno z zadanych pytań i opowiadając jakąś historyjkę objął Anię ręką i przyciągnął do siebie.
― To Twoja dziewczyna? ― zapytała jedna z nich, gdy Nath skończył mówić. ― Jest bardzo ładna.
― Ale chyba się na nią nie rzucicie? ― zapytał Nath ze strachem i zerknął znów na Anię.
― Co Ty gadasz? No chyba jeszcze nas nie pogrzało. Czemu miałybyśmy to robić? ― zapytała druga.
― Nathan jest troszkę przewrażliwiony… ― zaśmiała się Ania.
― Ta przewrażliwiony… No nie powiesz mi chyba, że tamte to na kawę chciały Cię zaprosić… ― odezwał się chłopak wskazując głową stojące ciągle z tyłu dziewczyny.
Fanki, które z nimi stały zerknęły na tamte dziewczyny.
― Nie no spoko… My Ci nic nie zrobimy… ― brunetka zaczęła się śmiać. ― A Ty się tak nie bój, bo Ci grzywka wypadnie…
Ania zaczęła się śmiać i nie mogła przestać, ani się powstrzymać, a do niej dołączyła reszta dziewczyn.
― Łatwo Wam mówić… Ale ja się naprawdę boję. Nie każda nasza fanka jest taka jak Wy… ― powiedział z powagą Nath.
― Dzięki za komplement…  ― uśmiechnęła się jedna z blondynek. ― Na nas możesz liczyć. My się cieszymy, że znalazłeś kogoś dla siebie.
― A po za tym musisz być wyjątkowa skoro Nathan zwrócił na Ciebie uwagę… ― dodała druga zwracając się do Ani.
Dziewczyna speszyła się trochę słysząc te słowa. Nath widząc to zaśmiał się i powiedział:
― No ba… jak mogłoby być inaczej…
Chłopak popatrzył w oczy Ani i zaczął śpiewać:
“You cast a spell on me, spell on me
You hit me like the sky fell on me, fell on me”
Ania zarumieniła się jeszcze bardziej i szturchnęła go mówiąc:
― Przestań robić wioskę na ulicy… Ludzie się patrzą…
Dziewczyna była tak zawstydzona, że spuściła głowę. Natomiast Nathan tylko uśmiechnął się, złapał ją za podbródek, który podniósł i musnął jej wargi. Dziewczyny za to, patrzyły na to jak zaczarowane.
― Uwielbiam jak się tak rumienisz… ― zamruczał jej do ucha, żeby tylko Ania usłyszała.
No tego to było już za wiele… pomyślała Ania. Przez niego miała ochotę rzucić się mu w objęcia i zerwać z niego wszystko… poczuć jego pieszczoty i pocałunki na całym ciele… Ania przypomniała sobie dalszą część piosenki „And I decided you look well on me, well on me
So let's go somewhere no-one else can see, you and me”,
gdy Nath puścił do niej oczko. Z tego całego zamyślenia wyrwały ich fanki. Chciały sobie zrobić z Nathem kilka zdjęć. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko do Ani i podszedł do dziewczyn.
― Yyyy… Nie masz nic przeciwko tego, żebyśmy go objęły? ― zapytała jedna z nich niepewnie.
― Nie, spoko… ― rzuciła Ania.
Każda z dziewczyn zrobiła sobie fotkę z Nathem, a następnie Ania zaproponowała, że może zrobić im zdjęcie grupowe, na co fanki bardzo się ucieszyły. Chłopak wrócił do Ani i znów ją objął.
― A możemy jeszcze Wam zrobić zdjęcie? Tak ładnie wyglądacie razem… ― zapytała blondynka.
― Jasne. ― powiedział Nath.
Od razu przyciągnął bliżej siebie Anię i spojrzał na nią czule. Dziewczyny zrobiły wtedy zdjęcie z zaskoczenia. Wyszło cudownie. Fanki pożegnały się z nimi i odeszły. Nathan za to złapał Anię za rękę i pociągnął w stronę samochodu.
― Wracamy do domu… ― powiedział otwierając drzwi samochodu dla Ani.
Po 15 minutach byli już przed domem. Chłopak, gdy tylko przekroczyli próg porwał Anię w objęcia i zaczął całować namiętnie. W ogóle zapomnieli, że w domu jest Tom i Monika. Po chwili przerwało im wołanie Moniki:
― Ania to Wy?
― Tak! ― odkrzyknęła dziewczyna i pociągnęła Natha na górę.
Będąc już w swoim pokoju powrócili do pieszczot. Ania pozbawiła Natha koszulki i zaczęła całować go po torsie. Chłopak usiadł na łóżku, a Ania weszła na niego. Ręce Natha powędrowały na pośladki dziewczyny, a następnie pod bluzkę, którą chwilę później zdjął z niej. Chłopak popatrzał na Anię, a następnie zaczął ją całować po piersiach…
― Dlaczego… ― Tom wparował do pokoju, by sprawdzić dlaczego nie przyszli do nich i stanął jak wryty.
― Tom wyjdź stąd! ― krzyknęła Ania schodząc szybko z Natha i zasłaniając się nim.
― Sory… ― wypalił Tom i wybiegł z pokoju.
Nathan odwrócił się do Ani i podał jej bluzkę. Dziewczyna szybko ją założyła.
― Chodź zejdziemy na dół, bo zaraz znowu tu wparuje… ― powiedział chłopak zakładając swoja koszulkę.
Dziewczyna spojrzała zła na Natha i razem poszli do salonu. Tam Monika rozmawiała przez telefon, tyle, że po polsku… Tom siedział z naburmuszoną miną i gdy zobaczył Anie i Natha, spojrzał na nich wrogo.
― Pukać nie umiesz? ― warknął na niego Nath.
― Co ja Ci o TYM mówiłem?! ― odpowiedział Tom.
Nath chciał mu odpowiedzieć, ale ubiegła go Ania:
― Tom nie zachowuj się jakbyś miał 5 lat… Dobrze wiesz, że nie możesz nam niczego zabronić. Jesteśmy już dorośli i to jest normalne…
Ich dyskusje przerwała Monika, która właśnie skończyła rozmawiać przez telefon.
― Dzwoniła moja mama…
Ania spojrzała na przyjaciółkę.
― Co chciała? ― zapytała jej.
― Agata, ten krasnal mały znalazła w necie artykuł o chłopakach i były tam nasze zdjęcia i było też coś o wypadku… Oczywiście poleciała z tym od razu do mamy… A mama zaczęła się wściekać, ze nie zadzwoniłam do niej i zaczęła pytać co się stało z Marcinem i co to za chłopak, o którym piszą… ― dziewczyna spojrzała na Toma. ― No i… powiedziała, że przyjadą tu… jurto mają samolot…
― Ale wszyscy? Czy tylko Krysia? ― zapytała Ania.
Krysia to była mama Moniki. Ania zwracała się do rodziców Moniki po imieniu. Ale to długa i zawiła historia, którą ciężko wytłumaczyć.
― Wszyscy… Agata też. ― oznajmiła Monika.
Ania zaczęła się śmiać i spojrzała na Toma. Chłopak nie wiedział o co chodzi, bo Ania się śmiała, a Monika miała poważną minę.
― Co się dzieje? ― zapytał w końcu.
― No Tom, Skarbie, szykuj się… ― powiedziała przez śmiech Ania. ― Nie mogę się już doczekać…
― Ale na co? O co Ci chodzi? ― zapytał zdezorientowany.
― Moniki tata przyjeżdża… A z tego co wiem, to Zdzisiek bardzo miły będzie dla Ciebie… ― powiedziała Ania z sarkazmem.
Tom spojrzał jeszcze raz na Monikę. Dziewczynie nie było do śmiechu. Wiedziała, że Ania ma racje. Chłopak widząc minę Moniki zaczął się trochę bać…

_________________________
No i jest ;)
Nie wiem co z tego wyszło....
Ale na to co będzie dalej będziecie musiały poczekać do poniedziałku niestety...
Dziękuję, że to czytacie:***
Jestem ciekawa co o tym sądzicie ;D
 Wiecie, że Was Kocham prawda? :**

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 34

Wieść o tym, że Monika była w ciąży i straciła dziecko wstrząsnęła wszystkimi. W szczególności dziewczynami. Bardzo jej współczuły. Michelle i Nareesha nie mogły pojąć co stało się z Kelsey. Co w nią wstąpiło? Przecież kiedyś nie była taka… Były też ją odwiedzić i dowiedzieć się dlaczego to zrobiła. Niestety nic nie mogły z niej wyciągnąć. Nie chciała nawet z nimi rozmawiać.
Monika była w szpitalu jeszcze przez tydzień. W tym czasie wszyscy odwiedzali ją codziennie. Tom nie odstępował jej na krok. Czasami nawet zostawał na noc w szpitalu, ale musiał przy tym użyć swojego uroku osobistego na pielęgniarkach, aby mu na to pozwoliły. Monika czuła się już znacznie lepiej, ale ciągle była jeszcze przygnębiona. Ania starała się ją jakoś pocieszać, gdy nie było przy nich Toma. Monika nie za bardzo chciała o tym rozmawiać przy chłopaku. Przynajmniej nie w taki sposób jak rozmawiała z Anią. Dziewczyna często odwiedzała i przesiadywała z Moniką cały dzień. Nathan zaczął się martwić o nią, bo przez to wszystko nie miała czasu nawet zjeść normalnego śniadania, czy obiadu. Ale wszystko wróciło do normy, gdy Monika wyszła ze szpitala i wróciła do domu. Dziewczyna miała już tylko nogę w gipsie, więc poruszała się troszkę niezdarnie.
W Internecie krążyły też kolejne informacje i zdjęcia na temat związków Toma i Natha oraz wypadku Moniki. Na szczęście nic nie wiedzieli o ciąży, bo rozpętałoby się wtedy piekło. I tak dziennikarze stali cały czas przed szpitalem, a później pod domami chłopaków oraz Moniki i Ani. Monika siedziała w domu, bo i tak nigdzie z tą nogą nie mogła wyjść. Za to Ania, gdy tylko wyszła po jakieś zakupy, czy cokolwiek widziała jak pokazywali ją palcami i coś szeptali za plecami. Były to w szczególności młode dziewczyny, zapewne fanki chłopaków. Zdarzyło się nawet, że niektóre z nich podchodziły do niej i ją obrażały, mówiąc, że ich kochany Nathan zasługuje na jakąś ładniejszą i lepszą dziewczynę. Ania zwierzyła się z tego przyjaciółce, bo nie chciała o tym mówić Nathowi, aby go nie martwić. Przejąłby się tym tylko niepotrzebnie. Ania nie była typem osoby, która przejmuje się takimi tekstami. Zawsze, gdy ktoś ją obrażał, albo coś chamsko do niej mówił stawiała się i nie pozwalała na to. Ale w tym przypadku było inaczej. Dziewczyna zaczęła w głębi serca myśleć, że może one mają rację. Przecież Nathan może mieć każdą. A ona? Ona jest zwykłą dziewczyną. Nawet nie jest szczególnie ładna. Widziała wiele ładniejszych fanek chłopaków. Co ona mogła mu dać? Te myśli ciągle krążyły w jej głowie. Podzieliła się też nimi z Moniką, bo już nie mogła tego dłużej wytrzymać. Od razu przyjaciółka zaczęła się na nią wydzierać, żeby nie słuchała tych gówniar, że Nathan ją kocha. I żeby przestała o tym myśleć, bo wcale nie jest brzydka. Monika od zawsze powtarzała jej, że jest piękna i wspaniała, ale Ania w to nie za bardzo wierzyła. A teraz gdy te wszystkie dziewczyny mówią jej to w twarz, że jest okropna, już kompletnie straciła wiarę w siebie. Monika tak się tym wkurzyła, ze gdy przyszli do nich Tom i Nath, poprosiła swojego chłopaka po cichu, aby zabrał Anię gdzieś i postarał się zatrzymać ją przez jakiś czas, aby mogła swobodnie porozmawiać z Nathem. Tom popatrzył się na nią dziwnie i powiedział:
― Ale po co?
― Po jajco! ― zirytowała się Monika. ― Mam sprawę do niego. Później Ci powiem o co chodzi.
― Ania mogę Cię prosić na słówko… ― wypalił od razu Tom.
Był przy tym bardzo subtelny. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
― No chodź, nie marudź siostra… ― zawołał i pociągnął ją na górę.
Nathan też był zdziwiony zachowaniem Toma. Ale z zamyślenia wyrwała go Monika. Gdy tylko Tom i Ania zniknęli na górze, powiedziała:
― Nath musimy pogadać…
― Coś się stało? ― zapytał przenosząc wzrok na Monikę.
― Chodzi o Anię… ― zaczęła dziewczyna.
― Ostatnio jest jakaś taka smutna… Nie wiem co się dzieje… ― powiedział Nath.
― Ja właśnie w tej sprawie… Nie powinnam Ci tego mówić, bo Ania nie chce żebyś o tym wiedział… ale muszę.
― Mów co się stało?! ― Nath się zdenerwował.
― No bo wczoraj wieczorem powiedziała mi, że ostatnio jak wychodziła do sklepu to wszyscy ją palcami wytykali i nawet jakieś typiary się do niej rzucały. Zaczęły ją obrażać i mówić takie głupoty, że ona na Ciebie nie zasługuje i że powinieneś mieć lepszą i ładniejszą dziewczynę. I w końcu ona też tak zaczęła myśleć…
― Co?! ― Nathan był wściekły.
― Ja próbowałam jej wybić to z głowy, ale ona dalej swoje… Nie chce mnie słuchać…
― Dlaczego mi o tym nie powiedziała? ― chłopak trochę się uspokoił.
― Ty jesteś cichociemny czy co? Co myślisz, że miała przyjść i powiedzieć „Hej dziś jakieś stado Waszych fanek powiedziało, że jestem beznadziejna, brzydka i nie zasługuję na Ciebie”. Pomyśl może czasami. Ona nie chciała Cię martwić. Myślała, że sobie z tym poradzi…
Nathan zwiesił głowę.
― Powinieneś gdzieś ją zabrać, spędzić czas sam na sam, tylko we dwoje. Bo przez to, ze ona chce ciągle ze mną siedzieć to ją bardziej dobija, bo tęskni za Tobą, ale nie chce mnie zostawić… Ona bardzo Cię teraz potrzebuje… Dlatego zmuszę ją żeby się zgodziła z Tobą wyjść…
W tym czasie, gdy Monika i Nath rozmawiali, Tom prowadził Anię do jej pokoju. Będąc już w środku Ania zapytała:
― Tom, po co tu przyszliśmy?
― Yyyy… Bo wiesz, tak sobie pomyślałem… ― chłopak nie wiedział co ma powiedzieć.
Ania uniosła brwi i spojrzała na niego dziwnie.
― No bo Nathan się jakoś dziwnie zachowuje… ― Tom zaczął wymyślać coś na poczekaniu, ale nie szło mu najlepiej.
― To znaczy? ― zapytała dziewczyna.
― Myślę, że z nim jest coś nie tak… On założył wczoraj sukienkę! ― chłopak paplał co mu ślina na język przyniesie.
― A jakiego koloru? ― zapytała z ironią Ania.
Tom chwilę się zastanowił.
― To była mała czarna… ― powiedział po chwili.
― A jak mała? ― Ania wiedziała, że chłopak coś kombinuje, dlatego bawiła się z nim w to.
― Nie wiem. Nie mierzyłem jej. To Nath ją założył. Zapytaj jego.
― Ok. To zaraz go zapytam.
Ania odwróciła się i chciała wyjść z pokoju, ale Tom zatrzasnął szybko drzwi przed jej nosem.
― Lepiej nie pytaj, bo będzie, że Ci powiedziałem… ― wypalił.
― Tom, Skarbie mój Ty kochany, o co Ci tak naprawdę chodzi? ― zapytała Ania z uśmiechem.
Wtopa! I co miał teraz powiedzieć? Zastanawiał się.
― Nie no, bo ja się naprawdę o niego martwię… ― znowu zaczął.
― Ale czemu? Z powodu tej sukienki? ― Ania popatrzyła na niego z politowaniem.
― Nie. Nie chodzi o to…
― A o co? Tom proszę Cię przejdź w końcu do rzeczy, a nie się tak plączesz… ― dziewczyna traciła już cierpliwość.
― No bo… No bo Nath chyba czuje się zaniedbany… Bo ciągle zajmujesz się Moniką i nie masz czasu dla niego… ― Tom grał na zwłokę. ― Chodzi taki przygaszony i w ogóle…
Tak naprawdę nie była to prawda. Nath rozumiał Anię i to, że nie chciał zostawiać siostry. Dlatego codziennie z Tomem do nich przyjeżdżali. Mieli wtedy czas dla siebie, i mogli skupić się tylko na sobie, bo Ania wiedziała, że Monika jest z Tomem, i że jest w dobrych rękach.
― To prawda…? ― zapytała smutna Ania.
Dziewczynie zrobiło się bardzo przykro. Nie chciała, żeby to tak wyszło, żeby Nath poczuł się zaniedbany. Było jej głupio, że postąpiła w taki sposób, w stosunku do niego, kiedy on tak się o nią troszczył i wspierał ją, dodawał otuchy w tych ciężkich chwilach.
― Ja nie wiedziałam, że Nath będzie się tak czuł… Czuję się jak ostatnia idiotka… On się tak stara i mi pomaga… A ja co?
O w mordę… pomyślał Tom. Ale narobiłem… Chłopak wiedział, że Ania weźmie to tak do siebie i, że zacznie się obwiniać.
― No nie, aż tak… ― Tom próbował ratować sytuację.
― Ja naprawdę na niego nie zasługuję… ― oznajmiła Ania.
Dziewczyna przypomniała sobie słowa tych fanek.
― Nie mów tak! Jesteś wspaniałą dziewczyną i zasługujesz na wszystko co najlepsze… No w sumie Nath to nie jest wszystko co najlepsze… ale skoro go kochasz… ― chłopak musiał coś wymyślić, bo Monika zabije go za to. ― Naprawdę nie wiem co w nim widzisz… On nawet nie jest przystojny… Nie to co ja, co nie siostra? ― zaczął żartować i dał jej sójkę w bok. ― Śpiewać też nie umie… Nie wiem jak on się w ogóle dostał do zespołu… Ja to co innego, jestem mega przystojny, mam świetny głos i skromnością nie grzeszę… ― uśmiechnął się do Ani.
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Nie mogła wytrzymać, z tego co powiedział właśnie Tom.
― No, tak więc masz się nie zamartwiać. Dobrze? ― chłopak podszedł do Ani i przytulił ja.
― Lepiej chodźmy już powrotem do nich… ― Ania chciała już wrócić do Natha i wynagrodzić mu wszystko.
Tom nie wiedział, czy Monika i Nath skończyli już rozmawiać, ale nie miał już pomysłu, żeby zatrzymać dłużej Anię. Tak więc razem z nią wrócił do salonu. Na szczęście Monika i Nath oglądali już telewizje. Ania podeszła do Natha i siadła koło niego wtulając się w jego ramię. Chłopak zdziwił się tym gestem, ale cieszył się z niego. Monika za to spojrzała podejrzliwie na Toma, który miał przestraszoną minę.
― Może gdzieś wyjdziemy dziś? ― zapytał Nath, zwracając się do Ani.
Dziewczyna spojrzała na Monikę, a potem na Toma.
― To bardzo dobry pomysł. ― powiedziała od razu Monika. ― Nie martw się. Tom zostanie ze mną. Prawda? ― to ostatnie słowo skierowała do chłopaka stojącego koło niej.
― Oczywiście… ― Tom odpowiedział z lekkim opóźnieniem.
― To jak będzie? ― Nathan spojrzał na Anię.
― To ja pójdę się przebrać i ogarnąć troszkę. ― Ania uśmiechnęła się do niego.
― Nie musisz. I tak wyglądasz cudownie. ― chłopak musnął jej usta swoimi wargami.
― Nie prawda. Muszę się chociaż przebrać…
Dziewczyna wstała i udała się na górę, do swojego pokoju. Monika spojrzała wymownie na Natha. Gdy Ania się przebierała, Toma zaczął się dopytywać co się stało. I po co to wszystko było. Monika opowiedziała mu co się stało, a chłopak podobnie jak jego przyjaciel, zdenerwował się tym.
― Co robiliście na górze? ― zapytała nagle Monika. ― Ania jakaś taka dziwna wróciła i od razu zgodziła się wyjść…
― Yyyy… Lepiej żebyście nie wiedzieli, bo mnie zabijecie… ― wyjąkał Tom.
― Coś Ty zrobił? ― Monika nie dawała za wygraną.
― No nie wiedziałem co mam zrobić, żeby ją tam zatrzymać… nawijałem jakieś głupoty… żebym wiedział wcześniej co się stało, to bym jej czegoś takiego nie powiedział… ― Tom nie mógł przestać paplać.
― Co jej powiedziałeś? ― wypalił Nath.
― Że czujesz się zaniedbany przez nią… Tylko nie bij! ― gdy to powiedział stanął za Moniką, jako tarczą.
― Później Cię zabiję…! ― rzucił Nath.
Po chwili Ania schodziła już po schodach. Wyglądała pięknie. Miała na sobie jasne rurki i luźną czarno-białą bluzkę w paski ze wstążeczką na ramieniu. Była lekko umalowana i miała rozpuszczone włosy. Nathan, gdy tylko ją zobaczył podbiegł do niej i objął ją.
― Wyglądasz przepięknie ― chłopak pocałował ją namiętnie.
Dzięki temu pocałunku, pełnego miłości i czułości, Ania zapomniała o niedawnych zmartwieniach. Nie liczyło się już dla niej to co te dziewczyny powiedziały. Wiedziała, że kocha Nathana, a on Kocha ją. Tylko to miało znaczenie. Po całej wieczności oderwali się od siebie i uśmiechnęli.
― To my już pójdziemy. ― rzuciła Ania i pociągnęła Natha do wyjścia.
Gdy para wyszła Tom przytulił Monikę i razem wtuleni w siebie włączyli film. W tym czasie Ania i Nathan wsiedli do samochodu i pojechali do parku. Chłopak zabrał Anię na mały spacer, podczas, którego obejmował ją cały czas i rozmawiał. Widać było, że nie przejmuje się już tamtymi fankami. Po spacerze poszli do jakiejś małej kawiarenki. Zamówili coś do picia i ciastka. Ania nie przejmowała się takimi sprawami jak kalorie. Jadła to na co miała ochotę. A teraz miała chęć na wielki kawałek karpatki. Nathowi bardzo się to podobało, że Ania nie jęczy na temat jakiś diet i tego, że jest za gruba. On sam zamówił dla siebie mały torcik. Gdy dostali swoje zamówienia, zabrali się do pałaszowania smakołyków. Po chwili Ania podkradła dla chłopaka kawałek ciastka, na co on zaczął udawać bulwers:
― Ej to moje! ― zawołał i w zamian zabrał ciastko z pod nosa Ani.
Dziewczyna próbowała odzyskać swoje ciastko, ale wynikiem tego było to, że Nath upaciał się kremem na twarzy. Ania zaczęła się śmiać i w tym momencie zobaczyła, że grupka dziewczyn z końca sali przygląda im się uważnie. Tak naprawdę to wzdychały do Natha. Z zamyślenia wyrwał Anię Nathan, który wstał, podszedł do niej i palcem umorusanym w bitej śmietanie pacnął Anię w nos. Dziewczyna spojrzała na niego, a on przybliżył się do niej i zjadł z niej ten krem, po czym pocałował ją czule mówiąc:
― Zaraz wracam. Idę się umyć.
Ania uśmiechnęła się do niego, a Nath puścił do niej oczko i poszedł w stronę toalet. Gdy Nathan odchodził, spojrzała jeszcze raz na te dziewczyny. Nie mogła uwierzyć własnym oczom! Te typiary gapiły się bezczelnie na tyłek Natha. W Ani coś zawrzało. Co one sobie do jasnej cholery myślą! Chłopak zniknął za drzwiami, a dziewczyny przy stoliku zaczęły coś zawzięcie plotkować. Spojrzały wrogo na Anię i wstały od stolika. Przechodząc koło Ani, dziewczyna usłyszała:
― Szmata… ― rzuciła jedna z nich.
― Chodźcie zaczekamy na niego… ― powiedziała druga.
― Nie wiem jak on może być z tym paszczurem… ― dodała trzecia.
No tego to było już za wiele! Ania zerwała się z krzesełka i odwróciła się w stronę tych dziewczyn.
― Co żeś powiedziała gówniaro?! ― Ania warknęła na nie.
― To co słyszałaś pasztecie… ― powiedział blondynka.
― Pewnie jest z nią z litości albo się założył… ― oznajmiła brunetka.
― My się nim zajmiemy jak należy, prawda dziewczyny. ― znowu odezwała się blondynka.
― Ja Ci się zajmę… ale obiciem Twojej mordy… ― Ania totalnie się wkurzyła. ― I kto tu jest szmatą…? Nie ja zarywam do kolesia, który ma dziewczynę i nie jest Tobą zainteresowany!
Jakie bezczelne gówniary. One myślą, że ja go zostawię? Niedoczekanie! Niech tylko spróbują się łasić do niego, a powyrywam im kudły! Pomyślała Ania. Jedna z dziewczyn chciała coś powiedzieć, ale Ania jej przerwała:
― No powiedz jeszcze coś, a zostaniesz bez tej swojej wytapetowanej buźki… No co języka Ci w gębie zabrakło? Czy ostatnie opary zamiast mózgu wyparowały Ci…
Blondynka spojrzała na Anię wściekła.
― I tak jesteś zerem… ― dziewczyna próbowała się jeszcze bronić.
W tym momencie z łazienki wyszedł Nathan i słyszał ostatnią wypowiedź blondynki.
― Ja? Ale śmieszne… To Ty robisz z siebie idiotkę… ― Ania zaczęła się śmiać.
Blondynka nie wytrzymała i rzuciła się na Anię. Ale Ania złapała ją tylko za jej kudły i pociągnęła za nie. Dziewczyna upadła na ziemie. A jej dwie towarzyszki zaczęły iść w stronę Ani. Nathan widząc to podbiegł szybko i wrzasnął:
― Co tu się kurwa dzieje?!
Fanki widząc Nathana zrobiły maślane oczy i zaczęły oskarżać Anię, że to ona zaczęła się do nich rzucać. Ania stała tylko i patrzyła z politowaniem na nie.
― Wszystko widziałem. Nie róbcie ze mnie kretyna… ― Nathan się wkurzył. ― I Wy uważacie się za nasze fanki…? Tak dla Waszej wiadomości to ja ją Kocham! I nie pozwolę jej tak traktować!
Chłopak położył pieniądze na stoliku, objął Anię i razem wyszli z kawiarenki.

_______________________________
This time is looooooong ;)
Rozdział dla:
mojej kochanej Moniki ;* asi0987 i Peace:* 
I dla wszystkich, którzy to czytają :*
Normalnie jestem w ciężkim szoku bo zobaczyłam 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem O_o
Dziękuję Wam:*
Pomysły mi się wyczerpały ;( zastanawiam się czy nie powinno być finito...
Co Wy na to?
Zastanawiam się też nad drugim blogiem.... ale nie wiem...
Czekam na Wasze opinie na temat tego rozdziału ;)
Mam nadzieję, że się spodoba ;D

I love You ;****

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 33

― Co?! ― krzyknęli oboje Ania i Tom.
― Bardzo nam przykro… Robiliśmy co w naszej mocy… ― powiedział lekarz.
― Co?! ― powtórzył Tom, a następnie dodał. ― Jakie dziecko?
Lekarz spojrzał zdezorientowany na Toma, a następnie na Anię i Natha.
― Pani Szałkowska była w ciąży. To był dopiero 3 tydzień… ― wyjaśnił lekarz. ― Nie wiedzieli Państwo?
Tom spojrzał na Anię, ale ona była w równym stopniu zaskoczona tą wiadomością co on. Dziewczyna zauważyła, że przyjaciel patrzy na nią zszokowany.
― Ja nic o tym nie wiedziałam. Monika nic mi o tym nie powiedziała… Na pewno sama jeszcze nie wiedziała, bo przyszłaby z tym do mnie… ― powiedziała Ania.
Tom stał bezradny, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Monika była w ciąży! To było jego dziecko! Jego dziecko… Owoc ich miłości… Malutka kruszyna, która była częścią jego, częścią Moniki… Niewinna istotka, którą jego ukochana nosiła pod serem…  A teraz? A teraz jej nie ma… Nie mieli nawet okazji nacieszyć się tą wiadomością… Nie mieli szansy poznać tego maleństwa… Ona zabrała im to! Tom padł na kolana, a z jego oczu popłynęły łzy. W tym momencie nienawidził Kelsey z całych sił. Ania podbiegła do niego i przytuliła go. Chłopak nawet na to nie zareagował. Zbierał się w nim gniew. Furia jaką zaczął czuć była nie do opisania. Chciał aby Kelsey zapłaciła za to co zrobiła. Tak bardzo chciał sprawić jej ból. Taki sam ból jaki czuł w tej chwili on sam. Chłopak podniósł się i miał wyjść, ale w tym momencie wyprowadzili Monikę z sali operacyjnej. Wieźli ją do jakieś innej sali. Tom od razu podbiegł do niej i chwycił ją za rękę i razem z lekarzem zawieźli ją do sali pooperacyjnej. Gdy byli już tam, przytulił Monikę i zaczął do niej mówić, że ją Kocha, choć była nieprzytomna. Zaraz za nimi do sali weszła Ania i Nath. Dziewczyna złapała przyjaciółkę za rękę i usiadła na krzesełku przy łóżku.
Właśnie zadzwonił telefon. Ania odebrała go. Był to policjant, który dziś z nią rozmawiał. Poinformował ją, że zatrzymali Kelsey i jest ona teraz w areszcie. Dziewczyna podziękowała za informacje i rozłączyła się. Powiedziała chłopakom o tym, co przekazał jej policjant. Tom raptownie zerwał się z miejsca i wychodząc oznajmił:
― Muszę się z nią zobaczyć!
Nath próbował go zatrzymać i przekonać, ze to nienajlepszy pomysł, ale nic nie trafiało do Toma. Chłopak pojechał na komisariat i domagał się widzenia z Kelsey. Gdy wszedł do sali przesłuchań, dziewczyna siedziała za stolikiem i wpatrywała się w drzwi. Widząc wściekłego Toma przestraszyła się.
― Wiesz co Ty kurwa zrobiłaś?! ― wydarł się na nią.
― Należało jej się! ― warknęła dziewczyna. ― To przez nią i tą jej głupią siostrzyczkę się rozstaliśmy!
― Co Ty pieprzysz za głupoty?! ― Tom nie mógł tego wytrzymać. ― Wiesz co Ty zrobiłaś?! ― zapytał ją jeszcze raz.
Dziewczyna spojrzała na niego tępo.
― Ona BYŁA w ciąży! ― wydarł się na nią.
― Że co?! ― Kelsey doznała szoku.
― BYŁA! Bo przez Ciebie straciła dziecko! Moje dziecko! Nigdy Ci tego nie wybaczę! Rozumiesz? Nigdy!
Kelsey nie mogła się odezwać. Ona była z nim w ciąży! Ta suka zaszła z nim w ciążę! Tylko o tym myślała. Nie mogła w to uwierzyć. Nie obchodziło ją, że Monika straciła dziecko.
― Tom… ― Kelsey chciała jakoś wybrnąć z tego.
― Nie dotykaj mnie! ― chłopak odsunął się od niej, gdy chciała go chwycić za rękę. ― Dla mnie już nie istniejesz!
Tom odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami. Poszedł do samochodu i wsiadł za kierownicę, ale nie ruszył. Oparł się jedynie o nią, a po jego policzkach znów popłynęły łzy. Zaczął się obwiniać za to wszystko. To przez niego tak się stało, pomyślał. Gdyby wiedział o ciąży nie pozwoliłby Monice wychodzić wtedy po rzeczy do samochodu, sam by po nie poszedł. Troszczyłby się o nią i dziecko. Ale nie wiedział o ciąży i Monika najprawdopodobniej też. A teraz, gdy już wie, jest za późno. Wcześniej nie chciał mieć dzieci. Przynajmniej nie teraz, nie w tym wieku. Ale gdy dowiedział się, że owo maleństwo istniało i, że je stracił czuł pustkę w sobie. Czuł się tak jakby część jego odeszła gdzieś, razem z tym dzieckiem. Tom wyprostował się i odpalił silnik. Musiał wracać do szpitala, do Moniki. Musiał być teraz z nią.
W tym czasie Ania i Nath czuwali przy Monice. W pewnym momencie dziewczyna ocknęła się. Ania szybko stanęła nad nią i zaczęła pytać jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje.
― Co się stało? ― zapytała Monika.
― Nie pamiętasz? ― Ania spojrzała na przyjaciółkę. ― Samochód Cię potrącił…
― A gdzie Tom? ― dziewczyna zadała inne pytanie.
Ania i Nath wymienili spojrzenia.
― Tom pojechał zobaczyć się z Kelsey… ― powiedział cicho Nath.
― Co? Ale dlaczego? ― dziewczyna nie wiedziała o co chodzi.
― Bo… bo to Kelsey Cię potrąciła… ― wyjaśniła Ania. ― Tom się bardzo zdenerwował tym… A jeszcze bardziej tym, że… ― dziewczyna nie wiedziała, czy ma o tym powiedzieć przyjaciółce.
― Czym? Co się stało? ― zapytała zdenerwowana Monika.
Ania spojrzała pytająco na Natha, a ten skinął głową.
― Bo… bo lekarz powiedział… ― Ania nie wiedziała, jak ma jej to powiedzieć.
― Co powiedział? No wyduś to z siebie w końcu! ― krzyknęła Monika.
― On powiedział, że byłaś w ciąży… ― dziewczyna widziała szok na twarzy przyjaciółki. ― Ale… ale nie zdołali uratować dziecka…
Monika patrzyła tępo na Anię. Otworzyła usta, ale nic się z nich nie wydobyło. Zobaczyła za plecami przyjaciółki Toma, który wyglądał jak własny cień, wchodzącego do sali. Z jej oczu popłynęły łzy. Tom widząc, że dziewczyna jest przytomna i w jakim jest stanie, podbiegł do niej i klęknął przy jej łóżku chwytając ją za rękę. Chłopak zorientował się, że Ania musiała jej powiedzieć prawdę. Monika patrzyła na chłopaka przez łzy, próbując coś powiedzieć, ale nic nie mogła z siebie wydusić. Dziewczyna od zawsze uwielbiała dzieci. Nie myślała jednak jeszcze o swoich. Wiedziała jedynie, że jeśli będzie miała je, to będzie je kochać ponad wszystko, nie ważne co. Tom patrzyła z bólem na nią, nie wiedząc co ma powiedzieć.
― Kochanie proszę Cię nie płacz już… ― odezwała się Ania, której też już spływały łzy.
W tym momencie do sali wszedł lekarz. Spojrzał na dziewczynę, a następnie zganił Toma, Anię i Natha wzrokiem.
― Proszę nie denerwować pacjentki! ― zwrócił się do nich.
Lekarz zbadał Monikę i sprawdził wszystkie ekraniki, zapisując coś w karcie. Chłopaki i Ania czekali cierpliwie, aż skończy i powie co z Moniką. W końcu lekarz odwiesił kartę i zaczął mówić:
― Pani stan jest bardzo dobry… Wszystkie wyniki wyglądają w porządku. Miała Pani bardzo dużo szczęścia…
― Ale… ― zaczęła Monika, ale przerwał jej lekarz.
― Wiem, ze musi być Pani ciężko po takiej stracie… Proszę być dobrej myśli. Jest Pani silną i młodą kobietą. Pani narządy nie ucierpiały, więc na pewno będzie Pani miała jeszcze dużo dzieci… Nie musi się Pani martwić tym.
Po tym lekarz wyszedł zostawiając ich samych. Monika trochę się uspokoiła wiedząc, że wszystko z nią jest dobrze i będzie mogła mieć jeszcze kiedyś dzieci. Tom od razu wrócił do Moniki i objął ją mówiąc:
― Kocham Cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Jeśli to Cię uszczęśliwi będziemy mieć nawet tuzin dzieci. Założymy kolejny zespół, albo drużynę piłkarską… Co tylko zechcesz… Chcę tylko, żebyś wiedziała, że Kocham Cię mimo wszystko i zawsze będę Kochał… A fakt, że możesz nosić moje dziecko, nasze dziecko, uczyni mnie najszczęśliwszym facetem pod słońcem…
Monika spojrzała na Toma i popłakała się ze szczęścia, że ma przy sobie tak wspaniałego mężczyznę. Dziewczyna przyciągnęła jego twarz i pocałowała go mówiąc:
― Kocham Cię.

______________________________
Taki mały rozdział dla Was ;)
Coś ostatnio mi krótkie wychodzą... ;( i jakieś chyba dziwne...
Co o nim sądzicie?
Czekam na Wasze opinię ;)

 KOCHAM WAS :******

DZIĘKUJĘ !

          Moi Kochani,
          dziś mija dokładnie miesiąc od założenia tegoż oto bloga. Dokładnie miesiąc temu, czyli 25 marca dodałam pierwszy wpis ;) I dlatego na tą małą okrągłą rocznicę mam małe statystyki dla Was (na tą chwile):

     3 624 wejść!
               W tym:
                  3 309 z Polski
                  37 z Rosji
                  11 ze Stanów
                  7 z Niemiec
                  6 z Belgii
                  4 z Irlandii
                  2 z Kanady
     126 komentarzy ;D
     32 rozdziały ;P
     10 obserwatorów ;)

          Jestem Wam bardzo wdzięczna, że byliście ze mną tak długo i to czytaliście. Że Wam się chciało?! Jestem w szoku!
          Szczególne podziękowania dla:
          Moniki ;* Kocham Cię siostrzyczko ;D
          Kini*** ;* Dziękuję Ci za Twoje wsparcie od samego początku :*
          love. ;* Skarbie uwierz w końcu w swój talent i swoje cudowne opowiadanie ;)
          Kasi /Story of TheWanted ;* Twoje opowiadanie mnie zachwyca, a Twoje komentarze dodają mi otuchy:*
          Peace ;* Twoje dawały mi zawsze kopa ;P mam nadzieję, że ujrzę je znów ;)
          asi0987 ;*Tobie też dziękuję za miłe słowa w komach, którymi podnosisz mnie na duchu :)
          Lauren xd  ;* Mam nadzieję Kochanie, że wrócisz szybko, bo dawno Cię nie było :]
          Kindze/XYZ ;* Twoje opowiadanie jest wspaniałe;) uwielbiam je. i mam nadzieje, ze jeszcze u mnie zawitasz, bo ostatnio coś nie było Cię... ;(
          Natt...;* Która ostatnio do mnie zawitała ;)

          A także nicely , ~ Paulinkce., PATI ♥ , Gabi:) , Aleshy , Natalii Gos , poziomkowa ,  oraz obserwatorom:  Patrycja loves TW, Dothy, opowiadania o One Direction.

          Dziękuje WAM wszystkim, że to czytacie!!!

          I jeszcze taka mała wiadomość:
          I decided to change my nicname! Ponieważ nie wiem dlaczego wybrałam taki głupi i ciężko go zapamiętać...
          Dlatego od dziś my nickname to :  Anku ;D

          Dziękuje jeszcze raz i całuję :*****
          Wasza (od teraz) Anku ;D

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 32

Tom nie mógł w to uwierzyć. Jak ona mogła być zdolna do czegoś takiego? Chłopak nie mógł zebrać myśli. Z jego oczu spływały łzy. Nie mógł stracić teraz Moniki. Była dla niego wszystkim. Jego rozterki przerwał przyjazd karetki. Sanitariusze szybko podbiegli i przenieśli Monikę na nosze. Ania widząc jej bezwładne ciało jeszcze bardziej zaczęła płakać i wyrywać się Nathowi, który odciągnął ją, gdy sanitariusze podbiegli.
― Ja chcę jechać z Wami. ― powiedziała przez łzy.
― Ja też chcę jechać… ― zawołał Tom jakby wyrwany ze snu.
― Przykro nam, ale może jechać tylko jedna osoba. ― poinformował ich sanitariusz.
― Tom chodź, pojedziemy za nimi samochodem. ― Nath pociągnął przyjaciela za rękę.
Ania wsiadła do karetki, a chłopcy poszli do samochodu. Gdy jechali, jeden z sanitariuszy zadawał Ani pytania dotyczące Moniki. Dziewczyna odpowiadała na nie, nie mogąc powstrzymać łez. Po 10 minutach byli już w szpitalu. Ania biegła za lekarzami pod salę, gdzie zawieźli Monikę. W pewnym momencie jakiś lekarz zagrodził jej drogę.
― Dalej nie może Pani wejść. Musimy przewieźć ją na salę operacyjną. ― poinformował ją.
― Ale… ― zaczęła dziewczyna.
― Proszę Pani, rozumiem co Pani czuje, ale naprawdę nie może tam Pani wejść. Proszę tu poczekać. ― przerwał jej lekarz, a następnie zostawił samą i wszedł na salę operacyjną.
Ania oparła się o ścianę i zakryła twarz dłońmi. Zsunęła się na podłogę i skuliła.
― Ania… ― usłyszała wołanie.
To był Tom i Nath, którzy biegli w jej stronę. Kucnęli przy niej i ją przytulili.
― Co się stało? ― zapytał Nath.
― Zabrali ją na salę operacyjną… Nie pozwolili mi tam wejść. Kazali tu czekać. ― Ania wtuliła się w Nathana mówiąc to.
― Wszystko będzie dobrze. Wyjdzie z tego… ― Nath zaczął pocieszać ją.
Tom za to nie mógł wydusić z siebie, żadnego słowa. W jego umyśle krążyły najczarniejsze scenariusze. Nie mógł ich powstrzymać. Ale wiedział jedno. Musiał się wziąć w garść. Musiał być silny. Monice na pewno nic nie będzie, powtarzał sobie. Ania zauważyła to, że chłopak walczy sam ze sobą i przytuliła go. W tym momencie dołączyła do nich reszta domowników. Zaczęli pytać o Monikę, o to jak to w ogóle się stało, i co z nią. Ania powiedziała im tyle co sama wiedziała. Wszyscy usiedli czekając na jakieś wieści. Ania położyła głowę na ramieniu Natha, i złapała Toma za rękę, aby dodać mu otuchy. Po jej policzkach dalej spływały łzy. Po jakiejś godzinie czekania, na korytarz weszła policja.
― Państwo z rodziny Pani Moniki Szałkowskiej? ― zapytał jeden z nich.
― Jestem jej siostrą. ― Ania wstała.
― To Pani była obecna przy zdarzeniu, tak? ― odezwał się drugi policjant.
― T-tak. ― wydusiła z siebie dziewczyna.
― Wiem, ze jest Pani ciężko, ale musimy dowiedzieć się co się dokładnie stało… ― jeden z nich położył rękę na ramieniu Ani.
Dziewczyna opowiedziała wszystko ze szczegółami. Podała nawet markę i kolor samochodu. Niestety nie zapamiętała numerów tablic. Policjanci podziękowali za pomoc i kazali czekać na wieści. Przed wyjściem zapisali jeszcze numer kontaktowy do Ani, aby mogli się z nią kontaktować w sprawie jakiś nowych tropów, czy informacji. Gdy policjanci zniknęli za drzwiami, dziewczyna nie wytrzymała i zakryła twarz dłońmi, szlochając. Nathan chciał ją przytulić, ale ubiegł go Tom. Chłopak objął Anię i powiedział:
― Musisz być silna. Dla Moniki. Słyszysz? Wiem, że się bardzo boisz. Ja też ją Kocham i czuję dokładnie to samo co Ty. Też się boję. Ale posłuchaj mnie uważnie. ― Tom podniósł głowę Ani, tak aby spojrzała mu w oczy. ― Nie stracimy jej! Rozumiesz?! Monika wyjdzie z tego, zobaczysz. Musimy być teraz silni i to przetrwać. Dla niej!
Chłopak starał się przekonać Anię do tego, ale w głębi ducha przekonywał do tego, także siebie. Ania pokiwała głową i przetarła łzy. on miał rację, pomyślała. Nathan podszedł do niej i przytulił ją. Starał się być dla niej oparciem, kimś na kim może polegać, kimś kto nie opuści ją i będzie z nią nawet w najgorszych chwilach. Nath nie miał pojęcia, co Ania może czuć. Nie mógł sobie nawet tego wyobrazić. Nie chciał nawet myśleć o tym jak on by się czuł, gdyby coś takiego spotkało Jessicę. Chłopak traktował Monikę jak członka rodziny i też było mu ciężko, ale to co on czuł, jego strach i ból, było niczym w porównaniu, z tym, co czuła Ania. Ona kochała Monikę najbardziej na świecie, oczywiście miłość do Nathana była równie silna, ale była to innego rodzaju miłość. Z Moniką znały się od dziecka. Gdy były jeszcze małe każde wakacje spędzały razem, w ciągu roku szkolnego nie miały takiej możliwości, bo mieszkały w różnych miastach. Choć nie były wtedy obecne ciałem ze sobą, były ze sobą myślami i duchem. Z niecierpliwością czekały, aż znowu się zobaczą. Ale z czasem, gdy dorastały, znajdywały sposoby, aby się spotkać w ciągu roku szkolnego, oszukując przy tym swoich rodziców. Gdy były razem, czuły, że mogą wszystko. Mogły rozmawiać o czym tylko pomyślały, nie wstydziły się siebie, nawet gdy było to coś naprawdę krępującego i nigdy nikomu by tego nie powiedziały, a jednak sobie mówiły. Ich pomysły, czasem przerażały je same. Zawsze wpadały na coś, co było kompletną głupotą, ale i tak to robiły. Takie już były. Kiedyś Monika zachciała mieć na głowie warkoczyki, ale takie bardzo cieniutkie, więc Ania zaplotła jej te warkoczyki. Zaczęła od przodu głowy, ale zdążyła zapleść tylko dwa, na samym środku, nad czołem, gdy Monice się coś odwidziało. Niestety Ania zaplotła je tak cienko i ścisło, że nie chciały się rozpleść, więc mądre dziewczynki, niewiele wtedy myśląc, obcięły je. Dostały wtedy konkretny ochrzan od mamy Moniki. Albo gdy raz poszły bawić się na łąkę, na której były świeżo związane i rozstawione snopki. Dziewczyny zaczęły się w nich bawić, udając trupy i rozwalając wszystko dookoła. One świetnie się bawiły, za to tata Moniki szukał je z psem na łańcuchu prze trzy godziny. Wtedy też nie obyło się bez kazania i kary. Gdy Ania przypomniała sobie te i inne chwile z dzieciństwa, po jej policzkach znowu pociekły łzy. Ona nie może tak po prostu jej zostawić, musi walczyć, pomyślała Ania i starła łzy ręką. Obiecała sobie, że będzie twarda.
Ania nie wiedziała ile minęło już czasu i jak długo siedzieli w tej poczekalni. W końcu Max, Jay, Siva, Michelle, Jess i Nareesha poszli do kawiarenki szpitalnej zjeść coś i napić się kawy. Ania i Tom nie chcieli się ruszyć, a Nath nie chciał zostawiać Ani. Tak więc cała reszta wyszła, miała przynieść im też kawę i herbatę, i coś do jedzenia. Ania siedziała na krzesełkach wtulona w Nathana, a Tom dreptał bez przerwy po korytarzu, gdy z za drzwi od sali operacyjnej wyszedł lekarz. Ania raptownie wstała, a Tom zatrzymał się. Oboje widząc minę lekarza spojrzeli na siebie ze strachem.
― Zrobiliśmy co w naszej mocy… ― zaczął lekarz, gdy do nich podszedł. ― Ale mam złe wiadomości…
Ania poczuła, że nogi się pod nią uginają. Upadłaby, gdyby nie Nathan, który ją złapał w ostatniej chwili. Tom rzucił się na lekarza krzycząc:
― Co to ma znaczyć?!
― Proszę się uspokoić… ― powiedział trochę przestraszony lekarz. ― Wnioskuję, że Pan jest partnerem tej dziewczyny…
Tom tracił cierpliwość, a Ania cała pobladła po słowach lekarza.
― Na szczęście zdołaliśmy zatamować krwotok, który został wywołany tak silnym uderzeniem i upadkiem… i stan pac jętki jest stabilny… ― kontynuował lekarz.
Ania i Tom nie mogli powstrzymać radości. Monika żyła i wszystko było już z nią dobrze. Tylko to się teraz liczyło. Ale lekarz wyrwał ich z fali radości.
― Mam też złą wiadomość… ― tu spojrzał na Toma. ― Krwotok był tak duży, że niestety nie zdołaliśmy ocalić dziecka…

________________________________
JEST! Ale tym razem troszkę krótszy, bo chciałam zrobić zakończenie w dobrym momencie ;P
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;)
Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie i komentarze :*
Liczę na to, że się spodoba i będziecie komentować ;D

;******