wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 20


Ania i Nathan stali tak na środku ulicy całując się, aż w końcu auta zaczęły się zjeżdżać i trąbić na nich. Chłopak był tak szczęśliwy, że nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Mógł tu nawet przyjechać prezydent Stanów Zjednoczonych, a jego by to nawet nie obeszło. Teraz najważniejsze było, że znów trzymał Anię w ramionach i całował ją. W pewnym momencie musiał oderwać się od niej, ponieważ jakiś idiota wyszedł z auta, podszedł do nich i zaczął drzeć się. Nathan wkurzony odwrócił się do niego.
― Jak się Panu coś nie podoba to proszę zawrócić i stąd odjechać. Albo zaraz sam Panu pomogę. ― chłopak starał zachować spokój.
Stanął naprzeciwko typa i popatrzył na niego. Facet z bliska nie był już taki odważny. Szybko odwrócił się, wsiadł do samochodu i zawrócił. Podobnie postąpiła reszta.
― Chodź do środka. ― Ania pociągnęła Natha za rękę.
Chłopak złapał jeszcze bukiecik i wręczył go dziewczynie. Były to kwiatki z ogródka, które buchnął jakiejś kobiecie z działki.
― Są piękne. ― powiedziała i pocałowała Natha.
Razem weszli do domu. Nathan zadzwonił jeszcze do wypożyczalni aby zabrali z ulicy pianino. oboje usiedli w pokoju, a Nathan nie wypuszczał dziewczyny z objęć. Bez przerwy przytulał ją i całował. Nie mógł uwierzyć, że wszystko jest już dobrze. Czułości przerwała im Monika, która właśnie weszła do domu i od progu zaczęła opowiadać, że na zewnątrz właśnie zabierają ze środka ulicy pianino. Gdy weszła do salonu zobaczyła Nathana.
― A Ty co tu robisz? ― zapytała zdziwiona. ― Nie macie przypadkiem nagrania?
Chłopak spojrzał na zegarek i podskoczył jak oparzony. Czas z Anią tak szybko mu zleciał. Ale teraz musiał już iść, obowiązki wzywały.
― Niestety muszę już iść. Przyjdę jak tylko skończymy. ― pocałował dziewczynę i wybiegł z domu.
― Ej o co chodzi z tym pianinem? Nie widziałaś skąd ono się tam wzięło? ― Monika powróciła do tematu.
Ania nie wiedziała, czy chcę aby Monika wiedziała o tym. Stwierdziła jednak, że i tak się dowie zapewne od Toma.
― Nathan je tu przyprowadził… ― oznajmiła niepewnie Ania.
― Ale po co?
― Chciał mnie przeprosić… i napisał mi piosenkę…
― Przeprosić? Za co?
Ania opowiedziała jej co się wydarzyło od jej wyjścia, aż do teraz, łącznie z wizytą Toma.
― No to miał za co przepraszać… Dobrze, że o tym nie wiedziałam jak tu jeszcze był, bo bym mu coś zrobiła… Ale jeszcze będę miała okazję… ― Monika nie mogła opanować zdenerwowania.
― Uspokój się! Nie będziesz mu nic robić. Już wszystko jest wyjaśnione. Wybaczyłam mu. Masz się do tego nie wtrącać. ― Ania przygarnęła przyjaciółkę do porządku.
― No dobra niech Ci będzie… Chodź lepiej pomóż mi przynieść zakupy z samochodu.
Dziewczyny poszły po zakupy, a gdy już wszystko rozpakowały zaczęły robić późny obiad. Przez to całe zamieszanie nic nie jadły, a po nagraniu Nathan miał znów przyjechać, być może z chłopakami, więc postanowiły zrobić dożo więcej jedzenia. W tym czasie Nathan dojechał na miejsce. Zdyszany wpadł do studia. Wyprostował się po chwili i uśmiechnął do Toma. Chłopak odetchnął z ulgą i zabrali się do nagrywania. Po trzech godzinach w studio byli już wolni.
― Ja jadę do Ani. ― oznajmił zadowolony Nathan, gdy tylko wyszedł.
― Nie zapominaj, że masz ode mnie dostać! ― zawołał za uciekającym już chłopakiem.
― E to my też tam jedziemy. ― stwierdził Max.
Wszyscy zapakowali się do samochodu i zaczęli gonić przyjaciela. Gdy Nathan wysiadał z samochodu już pod domem Ani, reszta bandy właśnie zajechała. Było już ciemno. Hałasowali tak, że Monika wyjrzała za okno, i gdy ich zobaczyła wyszła otworzyć im drzwi.
― A Wy macie po pięć lat czy co? Nie możecie zachowywać się trochę ciszej? ― dziewczyna zganiła ich dosłownie jak pięciolatków.
Wszyscy ze spuszczonymi głowami zaczęli przepraszać. W końcu Tom podbiegł do dziewczyny, przytulił i pocałował ją. Wszyscy zaraz wpakowali się do środka panosząc się jak zaraza. Nathan nigdzie nie widział Ani, więc poszedł jej szukać na górze. W tym czasie Monika nakarmiła małe stadko potworków obiadem. Nathan wszedł do pokoju Ani i zobaczył ją śpiącą na łóżku. Podszedł, usiadł na brzegu łóżka i obserwował jak dziewczyna śpi. W pewnym momencie chciał przykryć ją kocem, ale dziewczyna obudziła się. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Nathan odwzajemnił uśmiech i pocałował Anię.
― Dobrze, że jesteś. ― powiedziała Ania.
― I już Cię nigdy nie opuszczę.
Ania przyciągnęła do siebie Natha i wtuliła się w jego pierś. Poleżeli tak chwilę, aż chłopak zapytał:
― Może przejdziemy się? Na zewnątrz jest bezchmurne niebo…
Chłopak złapał Anię za rękę i zeszli na dół, gdzie w salonie toczyła się mała wojna między zespołami. Musieli w coś grać, bo strasznie się o coś kłócili. Para zostawiając ich z boku udała się w stronę drzwi. Ania otworzyła je i stanęła jak wryta.
― Co Ty tu do jasnej cholery robisz? ― zapytała po polsku.
Nathan nie wiedział o co chodzi i nic nie rozumiał. Przed drzwiami stał Marcin we własnej osobie. Ania pociągnęła Nathana i wyszła szybko przed dom.
― Pytam co ty tu robisz idioto! Mało Ci? ― Ania mówiła cicho, nie chciała żeby ich usłyszeli.
― Przyjechałem zobaczyć się z Moniką. ― Marcin niczym się nie przejmował.
― Ta bo myślisz, że Ci na to pozwolę. Po tym co jej zrobiłeś? A po za tym ona nie chce Cię widzieć.
― To może ją zawołasz i się przekonamy…
Ania traciła resztki spokoju. Natomiast Nathan stał nie wiedząc o czym oni rozmawiają i kto to w ogóle jest.
― Ania co się dzieje? ― zapytał w końcu.
― A ten czego chce? ― warknął Marcin nie rozumiejąc co chłopak powiedział.
― Zamknij się już lepiej. ― powiedziała do Marcina, a następnie zwróciła się do Natha. ― To jest Marcin. To przez niego Monika wtedy płakała.
Nath wiedział już o co chodzi. Wiedział też, że Ania też była smutna przez to, że Monika przez niego cierpiała. Chłopak ścisnął dłonie w pięści i chciał przywalić Marcinowi, ale Ania w porę go powstrzymała.
― A ten czego? I kto to? ― Marcin cofnął się.
― To jest Nathan mój chłopak. ― oznajmiła Ania.
― Chłopak? ― zakpił Marcin. ― A kto by Cię w ogóle chciał?
Ania nie spodziewała się czegoś takiego po Marcinie, że zdolny jest coś takiego powiedzieć. Po policzkach pociekły jej łzy. W następnej chwili rzuciła się na niego bijąc, drapiąc i zadając ból, gdzie tylko mogła. Nathan nie wiedział co się właśnie stało. Starał się tylko odciągnąć Anię od Marcina, przez co wybuchła wrzawa. Wszyscy wybiegli z domu. Oczywiście chłopaki na samym przedzie patrzyli jak Nathan odciągał dziewczynę od jakiegoś chłopaka. Monika doszła w końcu i wyszła przed wszystkich zobaczyć co się stało. Zamurowało ją. Nie mogła się ruszyć. Ania szybko podbiegła do niej i chciała ją wciągnąć do domu. Marcin złapał ją za rękę i pociągnął, a dziewczyna wpadła na Jaya. Wkurzony Nathan przywalił mu tak, że Marcin upadł na ziemię. Podszedł do niego, ale dziewczyna powstrzymała go przed kolejnym ciosem.
― Co Ty tu robisz? ― wydusiła z siebie Monika po polsku.
― Przyjechałem do Ciebie. ― powiedział Marcin wstając z ziemi.
― Teraz? Raptem Ci się przypomniało, że miałeś dziewczynę? I na dodatek robisz takie zamieszanie?
― Jak to miałem? ― zapytał zaskoczony chłopak.
― Tak to Ty kretynie. Trzeba było myśleć wcześniej! ― rzuciła Ania.
― Już Ci powiedziałam, a raczej napisałam, bo nie raczyłeś nawet zadzwonić, że możesz już nie przyjeżdżać. Pamiętasz? To było w moje urodziny! Jak miło prawda? Taki prezent niespodzianka.
― Ale Monika…
― Dziewczyny o co chodzi? ― zapytał w końcu Tom, który nie rozumiał o czym rozmawiali, z resztą jak wszyscy pozostali.
― Pamiętasz urodziny Moniki? To jest Marcin. ― wyjaśniła Tomowi.
― Zabije go! ― syknął Tom.
W chłopaku coś zawrzało. Stracił panowanie nad sobą. Zaczął iść w stronę chłopaka, który zaczął się cofać. Monika szybko odwróciła się i przytuliła go alby dalej nie szedł.
― Tom nie rób tego, proszę Cię. ― powiedziała spoglądając mu w oczy.
To przytulił ją i odsunął się trochę, aby go nie korciło. Marcin patrzył w szoku na Monikę i Toma.
― A to co ma być? Twój nowy kochaś? ― wypalił chłopak.
― A nawet jeśli, to nie jest to już Twój interes. On przynajmniej liczy się z moimi uczuciami i ze mną. Troszczy się o mnie, nie tak jak Ty.
― Zachowujesz się jak dziwka…
― Zważaj na słowa! ― wydarła się Ania.
Tom i Nathan zaczęli dopytywać się co się stało.
― Teraz widzę jaki naprawdę jesteś… możesz mnie obrażać ile chcesz, ale już i tak niczego nie zmienisz…
― Jeszcze się przekonamy… ― powiedział i odszedł.
Ania szybko przytuliła Monikę.
― Przepraszam, próbowałam go powstrzymać, ale nic z tego nie wyszło… ― tłumaczyła Ania, dalej mówiąc po polsku.
― Możecie mówić już po angielski ― poprosił zirytowany Tom.
― Sory to z przyzwyczajenia. ― powiedziała Ania już normalnie. ― Nie wiem o co mu chodziło ale powiedział: „jeszcze się przekonamy”. ― dodała jeszcze.
― Nie wiem, nie chcę go więcej widzieć. ― Monika wtuliła się w Toma.
― Jedziecie do nas. Nie ma takiej opcji, żebyście tu zostały. ― oznajmił Tom, a Nathan zaraz go poparł. ― I proszę nie dyskutować. ― dodał widząc, że Monika otwiera usta.
Dziewczyny poszły wiec na górę po rzeczy i razem z chłopakami pojechały do ich domu.

________________________________________
Nie mogłam dodać rozdziału nie wiem czemu. No ale już jest:)
Wyszedł jakiś taki nie wiem jaki... nudny.
Nic się nie trzyma kupy... pasuje do siebie jak skarpetki do sandałów :/
Może da się to przeczytać.
Zapraszam do oceniania i komentowania :)
Rozdział dedykuję love. aby uwierzyła w siebie i swoje opowiadanie:*
Bo moje nie jest takie wspaniałe... raczej denne...
Kocham Was za to, że chcecie to czytać:***

5 komentarzy:

  1. Zaiste :*
    Pisz szybko następny .<3
    I jak jeszcze raz napiszesz ze sie nie trzyma kupy to pogadamy inaczej :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne:*
    KochamKochamKocham<3<3<3
    Z niecierpliwością czekam na następny. :D
    Kocham twoje opowiadanie.! :*
    Pozdrawiam.! :D

    P.S.Dziękuję za te komentarze i ciepłe słowa od ciebie na moim blogu, jesteś kochana. Pozwolę sobie nazwać cię moją siostrzyczką, dobrze?:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za,a nawet przeciwko hehe ;D
      A komentuję bo bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie:*

      Usuń
  3. Ten rozdział jest po prostu boski <333
    Szybko next proszę !!! ;D ;*

    OdpowiedzUsuń