Ania i Nathan stali tak na
środku ulicy całując się, aż w końcu auta zaczęły się zjeżdżać i trąbić na
nich. Chłopak był tak szczęśliwy, że nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Mógł
tu nawet przyjechać prezydent Stanów Zjednoczonych, a jego by to nawet nie
obeszło. Teraz najważniejsze było, że znów trzymał Anię w ramionach i całował
ją. W pewnym momencie musiał oderwać się od niej, ponieważ jakiś idiota wyszedł
z auta, podszedł do nich i zaczął drzeć się. Nathan wkurzony odwrócił się do
niego.
― Jak się Panu coś nie podoba to
proszę zawrócić i stąd odjechać. Albo zaraz sam Panu pomogę. ― chłopak starał
zachować spokój.
Stanął naprzeciwko typa i
popatrzył na niego. Facet z bliska nie był już taki odważny. Szybko odwrócił
się, wsiadł do samochodu i zawrócił. Podobnie postąpiła reszta.
― Chodź do środka. ― Ania
pociągnęła Natha za rękę.
Chłopak złapał jeszcze bukiecik
i wręczył go dziewczynie. Były to kwiatki z ogródka, które buchnął jakiejś
kobiecie z działki.
― Są piękne. ― powiedziała i
pocałowała Natha.
Razem weszli do domu. Nathan
zadzwonił jeszcze do wypożyczalni aby zabrali z ulicy pianino. oboje usiedli w
pokoju, a Nathan nie wypuszczał dziewczyny z objęć. Bez przerwy przytulał ją i
całował. Nie mógł uwierzyć, że wszystko jest już dobrze. Czułości przerwała im
Monika, która właśnie weszła do domu i od progu zaczęła opowiadać, że na
zewnątrz właśnie zabierają ze środka ulicy pianino. Gdy weszła do salonu
zobaczyła Nathana.
― A Ty co tu robisz? ― zapytała
zdziwiona. ― Nie macie przypadkiem nagrania?
Chłopak spojrzał na zegarek i
podskoczył jak oparzony. Czas z Anią tak szybko mu zleciał. Ale teraz musiał
już iść, obowiązki wzywały.
― Niestety muszę już iść.
Przyjdę jak tylko skończymy. ― pocałował dziewczynę i wybiegł z domu.
― Ej o co chodzi z tym pianinem?
Nie widziałaś skąd ono się tam wzięło? ― Monika powróciła do tematu.
Ania nie wiedziała, czy chcę aby
Monika wiedziała o tym. Stwierdziła jednak, że i tak się dowie zapewne od Toma.
― Nathan je tu przyprowadził… ―
oznajmiła niepewnie Ania.
― Ale po co?
― Chciał mnie przeprosić… i
napisał mi piosenkę…
― Przeprosić? Za co?
Ania opowiedziała jej co się
wydarzyło od jej wyjścia, aż do teraz, łącznie z wizytą Toma.
― No to miał za co przepraszać…
Dobrze, że o tym nie wiedziałam jak tu jeszcze był, bo bym mu coś zrobiła… Ale
jeszcze będę miała okazję… ― Monika nie mogła opanować zdenerwowania.
― Uspokój się! Nie będziesz mu
nic robić. Już wszystko jest wyjaśnione. Wybaczyłam mu. Masz się do tego nie
wtrącać. ― Ania przygarnęła przyjaciółkę do porządku.
― No dobra niech Ci będzie…
Chodź lepiej pomóż mi przynieść zakupy z samochodu.
Dziewczyny poszły po zakupy, a
gdy już wszystko rozpakowały zaczęły robić późny obiad. Przez to całe
zamieszanie nic nie jadły, a po nagraniu Nathan miał znów przyjechać, być może
z chłopakami, więc postanowiły zrobić dożo więcej jedzenia. W tym czasie Nathan
dojechał na miejsce. Zdyszany wpadł do studia. Wyprostował się po chwili i
uśmiechnął do Toma. Chłopak odetchnął z ulgą i zabrali się do nagrywania. Po
trzech godzinach w studio byli już wolni.
― Ja jadę do Ani. ― oznajmił
zadowolony Nathan, gdy tylko wyszedł.
― Nie zapominaj, że masz ode
mnie dostać! ― zawołał za uciekającym już chłopakiem.
― E to my też tam jedziemy. ―
stwierdził Max.
Wszyscy zapakowali się do
samochodu i zaczęli gonić przyjaciela. Gdy Nathan wysiadał z samochodu już pod
domem Ani, reszta bandy właśnie zajechała. Było już ciemno. Hałasowali tak, że
Monika wyjrzała za okno, i gdy ich zobaczyła wyszła otworzyć im drzwi.
― A Wy macie po pięć lat czy co?
Nie możecie zachowywać się trochę ciszej? ― dziewczyna zganiła ich dosłownie
jak pięciolatków.
Wszyscy ze spuszczonymi głowami
zaczęli przepraszać. W końcu Tom podbiegł do dziewczyny, przytulił i pocałował
ją. Wszyscy zaraz wpakowali się do środka panosząc się jak zaraza. Nathan
nigdzie nie widział Ani, więc poszedł jej szukać na górze. W tym czasie Monika
nakarmiła małe stadko potworków obiadem. Nathan wszedł do pokoju Ani i zobaczył
ją śpiącą na łóżku. Podszedł, usiadł na brzegu łóżka i obserwował jak
dziewczyna śpi. W pewnym momencie chciał przykryć ją kocem, ale dziewczyna
obudziła się. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Nathan odwzajemnił uśmiech
i pocałował Anię.
― Dobrze, że jesteś. ―
powiedziała Ania.
― I już Cię nigdy nie opuszczę.
Ania przyciągnęła do siebie
Natha i wtuliła się w jego pierś. Poleżeli tak chwilę, aż chłopak zapytał:
― Może przejdziemy się? Na
zewnątrz jest bezchmurne niebo…
Chłopak złapał Anię za rękę i
zeszli na dół, gdzie w salonie toczyła się mała wojna między zespołami. Musieli
w coś grać, bo strasznie się o coś kłócili. Para zostawiając ich z boku udała
się w stronę drzwi. Ania otworzyła je i stanęła jak wryta.
― Co Ty tu do jasnej cholery
robisz? ― zapytała po polsku.
Nathan nie wiedział o co chodzi
i nic nie rozumiał. Przed drzwiami stał Marcin we własnej osobie. Ania
pociągnęła Nathana i wyszła szybko przed dom.
― Pytam co ty tu robisz idioto!
Mało Ci? ― Ania mówiła cicho, nie chciała żeby ich usłyszeli.
― Przyjechałem zobaczyć się z
Moniką. ― Marcin niczym się nie przejmował.
― Ta bo myślisz, że Ci na to
pozwolę. Po tym co jej zrobiłeś? A po za tym ona nie chce Cię widzieć.
― To może ją zawołasz i się
przekonamy…
Ania traciła resztki spokoju.
Natomiast Nathan stał nie wiedząc o czym oni rozmawiają i kto to w ogóle jest.
― Ania co się dzieje? ― zapytał
w końcu.
― A ten czego chce? ― warknął
Marcin nie rozumiejąc co chłopak powiedział.
― Zamknij się już lepiej. ―
powiedziała do Marcina, a następnie zwróciła się do Natha. ― To jest Marcin. To
przez niego Monika wtedy płakała.
Nath wiedział już o co chodzi.
Wiedział też, że Ania też była smutna przez to, że Monika przez niego
cierpiała. Chłopak ścisnął dłonie w pięści i chciał przywalić Marcinowi, ale
Ania w porę go powstrzymała.
― A ten czego? I kto to? ―
Marcin cofnął się.
― To jest Nathan mój chłopak. ―
oznajmiła Ania.
― Chłopak? ― zakpił Marcin. ― A
kto by Cię w ogóle chciał?
Ania nie spodziewała się czegoś
takiego po Marcinie, że zdolny jest coś takiego powiedzieć. Po policzkach
pociekły jej łzy. W następnej chwili rzuciła się na niego bijąc, drapiąc i
zadając ból, gdzie tylko mogła. Nathan nie wiedział co się właśnie stało.
Starał się tylko odciągnąć Anię od Marcina, przez co wybuchła wrzawa. Wszyscy
wybiegli z domu. Oczywiście chłopaki na samym przedzie patrzyli jak Nathan
odciągał dziewczynę od jakiegoś chłopaka. Monika doszła w końcu i wyszła przed
wszystkich zobaczyć co się stało. Zamurowało ją. Nie mogła się ruszyć. Ania szybko
podbiegła do niej i chciała ją wciągnąć do domu. Marcin złapał ją za rękę i pociągnął,
a dziewczyna wpadła na Jaya. Wkurzony Nathan przywalił mu tak, że Marcin upadł
na ziemię. Podszedł do niego, ale dziewczyna powstrzymała go przed kolejnym
ciosem.
― Co Ty tu robisz? ― wydusiła z
siebie Monika po polsku.
― Przyjechałem do Ciebie. ―
powiedział Marcin wstając z ziemi.
― Teraz? Raptem Ci się
przypomniało, że miałeś dziewczynę? I na dodatek robisz takie zamieszanie?
― Jak to miałem? ― zapytał
zaskoczony chłopak.
― Tak to Ty kretynie. Trzeba
było myśleć wcześniej! ― rzuciła Ania.
― Już Ci powiedziałam, a raczej
napisałam, bo nie raczyłeś nawet zadzwonić, że możesz już nie przyjeżdżać.
Pamiętasz? To było w moje urodziny! Jak miło prawda? Taki prezent niespodzianka.
― Ale Monika…
― Dziewczyny o co chodzi? ―
zapytał w końcu Tom, który nie rozumiał o czym rozmawiali, z resztą jak wszyscy
pozostali.
― Pamiętasz urodziny Moniki? To
jest Marcin. ― wyjaśniła Tomowi.
― Zabije go! ― syknął Tom.
W chłopaku coś zawrzało. Stracił
panowanie nad sobą. Zaczął iść w stronę chłopaka, który zaczął się cofać.
Monika szybko odwróciła się i przytuliła go alby dalej nie szedł.
― Tom nie rób tego, proszę Cię.
― powiedziała spoglądając mu w oczy.
To przytulił ją i odsunął się
trochę, aby go nie korciło. Marcin patrzył w szoku na Monikę i Toma.
― A to co ma być? Twój nowy
kochaś? ― wypalił chłopak.
― A nawet jeśli, to nie jest to
już Twój interes. On przynajmniej liczy się z moimi uczuciami i ze mną.
Troszczy się o mnie, nie tak jak Ty.
― Zachowujesz się jak dziwka…
― Zważaj na słowa! ― wydarła się
Ania.
Tom i Nathan zaczęli dopytywać
się co się stało.
― Teraz widzę jaki naprawdę
jesteś… możesz mnie obrażać ile chcesz, ale już i tak niczego nie zmienisz…
― Jeszcze się przekonamy… ― powiedział
i odszedł.
Ania szybko przytuliła Monikę.
― Przepraszam, próbowałam go
powstrzymać, ale nic z tego nie wyszło… ― tłumaczyła Ania, dalej mówiąc po
polsku.
― Możecie mówić już po angielski
― poprosił zirytowany Tom.
― Sory to z przyzwyczajenia. ―
powiedziała Ania już normalnie. ― Nie wiem o co mu chodziło ale powiedział:
„jeszcze się przekonamy”. ― dodała jeszcze.
― Nie wiem, nie chcę go więcej
widzieć. ― Monika wtuliła się w Toma.
― Jedziecie do nas. Nie ma
takiej opcji, żebyście tu zostały. ― oznajmił Tom, a Nathan zaraz go poparł. ―
I proszę nie dyskutować. ― dodał widząc, że Monika otwiera usta.
Dziewczyny poszły wiec na górę
po rzeczy i razem z chłopakami pojechały do ich domu.
________________________________________
Nie mogłam dodać rozdziału nie wiem czemu. No ale już jest:)
Wyszedł jakiś taki nie wiem jaki... nudny.
Nic się nie trzyma kupy... pasuje do siebie jak skarpetki do sandałów :/
Może da się to przeczytać.
Zapraszam do oceniania i komentowania :)
Rozdział dedykuję love. aby uwierzyła w siebie i swoje opowiadanie:*
Bo moje nie jest takie wspaniałe... raczej denne...
Kocham Was za to, że chcecie to czytać:***
Zaiste :*
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny .<3
I jak jeszcze raz napiszesz ze sie nie trzyma kupy to pogadamy inaczej :P
Świetne..
OdpowiedzUsuńCudowne:*
OdpowiedzUsuńKochamKochamKocham<3<3<3
Z niecierpliwością czekam na następny. :D
Kocham twoje opowiadanie.! :*
Pozdrawiam.! :D
P.S.Dziękuję za te komentarze i ciepłe słowa od ciebie na moim blogu, jesteś kochana. Pozwolę sobie nazwać cię moją siostrzyczką, dobrze?:*
Jestem za,a nawet przeciwko hehe ;D
UsuńA komentuję bo bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie:*
Ten rozdział jest po prostu boski <333
OdpowiedzUsuńSzybko next proszę !!! ;D ;*