Monika i Ania stały i wpatrywały
się w Marcina z przerażeniem. W końcu Monika podeszła do niego ostrożnie i
sprawdziła co z nim. Przewróciła go na plecy i sprawdziła puls.
― On żyje! Dzwoń szybko po
karetkę! ― krzyknęła Monika.
Ania szybko wyciągnęła telefon i
wybrała numer. Oczywiście jak to u nich bywa, zamiast wysyłać szybko karetkę to
baba zadaje głupie pytania. Po chwili jednak na miejsce przyjechało pogotowie
i… oczywiście policja. Pielęgniarka musiała ich zawiadomić. Pogotowie szybko
zabrało rannego. Chcieli też zabrać Monikę, bo dopiero teraz dziewczyny
zwróciły uwagę na to, że Monika ma porwane ubranie i cała jest w zadrapaniach i
siniakach. Dziewczyna odmówiła jednak bo nie chciała zostawiać Ani samej z
policjantami, którzy właśnie się do nich zbliżali.
― Witam Panie. Komisarz Williams
i podkomisarz Adams. ― przedstawił ich ten pierwszy. ― Mamy kilka pytań…
Monika spojrzała na Anię.
Przyjaciółka była przerażona, nie była nawet w stanie poruszyć się.
― Ale my nic nie zrobiłyśmy. ―
wypaliła Monika.
― Nikt na razie Panie o nic nie
oskarża. Chcemy tylko porozmawiać. ― oznajmił podkomisarz Adams.
Zaprowadził Monikę trochę dalej,
aby zadać jej kilka pytań, pozostawiając Anię z komisarzem Williamsem. Ania
spojrzała na niego niepewnie, bała się, że mogą jej coś zrobić.
― A więc proszę się nie
denerwować i opowiedzieć mi co się dokładnie wydarzyło. Tylko spokojnie… ―
policjant zwrócił się uprzejmie do Ani.
Dziewczyna wpadła w panikę.
― Ale ja nie chciałam… naprawdę…
Ale musiałam… Bo on… Musiałam… ― zaczęła nieskładnie mówić.
― Naprawdę proszę się uspokoić i
wszystko po kolei opowiedzieć.
― No bo my wróciłyśmy z zakupów…
― Ania trochę się uspokoiła, ale nadal nerwowo dreptała w miejscu. ― Monika
miała iść do domu, bo ja szukałam w samochodzie telefonu który mi wypadł…
― Proszę mówić dalej… ― komisarz
Williams zwrócił się do niej spokojnym głosem.
― No i jak już zamykałam
samochód usłyszałam krzyk. Był po polsku, bo my jesteśmy z Polski i to mnie
zaniepokoiło. Poszłam w tamtą stronę i gdy tu doszłam zobaczyła Marcina, który
leżał na Monice i zdzierał jej ubranie… Widziałam, też jak ją uderzył… ― Ania
przerwała na chwilę. ― Ja nie wiedziałam co mam zrobić… Musiałam ją uratować…
podniosłam tamten kamień i go uderzyłam w głowę, a on przestał się ruszać…
Zadzwoniłam zaraz na pogotowie… No i przyjechaliście…
Dziewczyna spojrzała na
policjanta, aby zobaczyć czy jej wierzy. Komisarz Williams nie okazywał żadnych
emocji, nic po nim nie było widać.
― Proszę tu zostać porozmawiam z
kolegą.
Policjant odszedł, a po chwili
do Ani podeszła Monika. Obie czekały z niecierpliwością spoglądając na
policjantów. Rozmawiali właśnie przez radio z kimś. Po paru chwilach wrócili z
nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
― Obawiam się, że będzie Pani
musiała pójść z nami. ― komisarz Williams zwrócił się do Ani. ― Pan Marcin
doznał poważnego urazu głowy. Jest już przytomny i złożył oskarżenie przeciwko
Pani.
― Przecież to on mnie
zaatakował. Ania chciała mi tylko pomóc. To się nie liczy? ― zapytała
zdenerwowana Monika.
Ania nie była wstanie nic
powiedzieć, ani zrobić. Wyłączyła się.
― To jest całkiem inna sprawa.
Oskarżenie zostało złożone na wniosek Pana Marcina.
― To znaczy, że on może napadać
na innych i nic mu się nie zrobi. A porządny człowiek zostaje oskarżony tylko
dlatego, że chciał ocalić kogoś?! ― w Monice wzbierała wściekłość.
― Ale ja nic takiego nie
powiedziałem. Po prostu nic na to poradzić nie możemy. A sprawa przeciwko Panu
Marcinowi będzie toczyć się oddzielnie.
Mężczyźni podeszli do Ani i
zaczęli prowadzić ją do radiowozu. Monika szła za nimi, nie chciała opuszczać
przyjaciółki. Byli już pr4zy radiowozie, gdy pod dom podjechał samochód
chłopaków. Tom i Nathan wysiedli z niego i poszli zobaczyć co się stało. Nath
widząc, że mężczyźni trzymają Anię, podbiegł do niej i ją przytulił.
― Co tu się dzieje? ― zapytał
zdenerwowany.
― Komisarz Williams i
podkomisarz Adams. Dostaliśmy zawiadomienie o pobiciu. Z tego co się
dowiedzieliśmy, było to uszkodzenie ciała Pana Marcina. ― wyjaśnił ten drugi.
Tom i Nathan spojrzeli na
dziewczyny w szoku.
― Przeciwko Pani Annie zostanie
wszczęte postępowanie o uszkodzenie ciała, złożone przez pana Marcina. ― w tym
momencie Nath spojrzał na Anie pytająco. ― Oddzielnie będzie się także toczyć
postępowanie przeciwko Panu Marcinowi za pobicie i próbę gwałtu.
― Co?! ― krzyknęli jednocześnie
Tom i Nathan.
― Jak wróciłyśmy Marcin tu był i
się na mnie rzucił, a Ania próbowała mi tylko pomóc… ― powiedziała Monika z
łzami w oczach.
Tom porządnie się wkurzył,
zaczął wydzierać się na policjantów, że chcą zamknąć Anię nie mając żadnych
podstaw do tego. Nathan też był wściekły, ale myślał racjonalnie. Uciszył
szybko Toma, bo zaraz i jego chcieliby aresztować.
― Rozumiem, że areszt nie jest
konieczny. Jeśli trzeba zapłacimy kaucję. Możemy też być świadkami. Byliśmy
przy tym jak Marcin groził Monice. Wszystko można załatwić na spokojnie. Nie
musimy uciekać się do ostateczności. ― chłopak zaczął negocjować.
― Tak kaucja jest możliwa do
wpłaty. Ale i tak musimy zabrać Panie na komisariat, aby złożyły zeznania. Mogą
Panowie także jechać i wpłacić kaucję. Wtedy Panie będą wolne.
Tak jak powiedzieli, tak i
zrobili. Na komisariacie wszyscy złożyli zeznania, Tom i Nath także. Po pół
godzinie zjawili się również Max, Jay i Siva aby opowiedzieć o groźbach
Marcina. Chłopcy wpłacili kaucję za Anię i zabrali dziewczyny do siebie do
domu. Ania przez ten cały czas nie odzywała się w ogóle. Nathan ciągle ją
przytulał. Wszyscy byli tym wydarzeniem bardzo poruszeni. Gdy weszli do domu
Tom zabrał Monikę do siebie do pokoju i od razu dał jej dres i swoją koszulkę,
aby mogła się przebrać. Następnie zaczął ją wypytywać czy wszystko w porządku i
czy nic jej się nie stało, bo z tego całego zamieszania z policją nie miał
kiedy dowiedzieć się jak się czuje. Teraz mieli na to czas. Tom, gdy usłyszał
całą historię od Moniki chciał wyjść i pójść do szpitala, żeby dobić Marcina.
Monika ledwo go powstrzymała. Pociągnęła go na łóżko i wtuliła się w niego. W
jego ramionach czuła się bezpieczna. W tym samym czasie Nathan zabrał Anię do
swojego pokoju. Gdy już tam byli dziewczyna usiadła na łóżko i ukryła twarz w
rękach. Nathan podszedł do niej i kucnął naprzeciwko niej. Zabrał jej ręce i
spojrzał na nią.
― To nie Twoja wina. To była
obrona konieczna. ― powiedział chłopak spokojnie.
― Ale… ale co teraz będzie? ―
Ania w końcu się odezwała.
― Nie martw się. Wszystko będzie
dobrze. Nic Ci się nie stanie. Nie pozwolę na to. W sądzie też tak powiedzą. Nie
zrobiłaś tego celowo. Chciałaś pomóc siostrze. A my zeznamy, że byliśmy
świadkami jak Marcin groził Monice. Sąd to zrozumie. I Marcin zostanie skazany
za to co zrobił.
― Ja naprawdę nie chciałam mu
nic zrobić… ― Ania zaczęła wpadać w panikę i mówić bez ładu i składu. ― Ale on…
ja go zobaczyłam tam… Monika krzyczała… Nie wiedziałam co robić… On ją bił…
Chciałam jej pomóc, chciałam żeby przestał… Nie wiedziałam, że go tak mocno
uderzyła… A on potem się nie ruszał…
Nathach przytulił Anię i zaczął
ją uspokajać. Zaczął nucić piosenkę,
którą dla niej napisał. Po kilku chwilach Ania trochę ochłonęła.
― Nie bój się Skarbie. Jestem
przy Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić.
Dzięki Nathowi Ania powoli
zaczęła wychodzić z szoku. Na szczęście Marcinowi nic się poważnego nie stało i
tak jak mówił chłopak wszystko jest po jej stronie. Tak bardzo się cieszyła, że
miała Nathana przy sobie i mogła na niego polegać. Tak bardzo ją wspierał, z
resztą na pozostałych też mogła liczyć. Wiedziała, że wszystko jakoś się ułoży,
bo nie była sama. Miała wspaniałych przyjaciół i cudownego chłopaka, który
otaczał ją miłością, zrozumienie, wsparciem z każdej strony. W jego objęciach
nie myślała o niczym, mogła spokojnie zasnąć.
Następnego dnia Anię obudziły
dziwne odgłosy z dołu. Po chwili do pokoju wpadło pięciu policjantów z nakazem
aresztowania. Wyciągnęli Anię z łóżka i zakuli w kajdanki. Nathan próbował ich
powstrzymać ale nic to nie dało. Nie pozwolili jej się nawet ubrać. Byli
brutalni. Sprowadzili ją na dół do radiowozu. Wszyscy w około patrzyli na to i
robili zdjęcie. Po 15 minutach Ania była w areszcie. W celi znajdowały się
jeszcze trzy podejrzanie wyglądające dziewczyny. Gdy tylko Ania zerknęła na nie
te wstały i podeszły do niej.
― A ty co się tak gapisz? ―
warknęła jedna z nich.
Druga zaczęła ciągnąć Anię za
włosy. Dziewczyna upadła na podłogę uderzając głową o kant ławeczki, która
znajdowała się w celi. Wszystkie trzy dziewczyny zaczęły się jedynie śmiać
zostawiając Anię leżącą na podłodze… Ania widziała oddalające się dziewczyny
jak przez mgłę. Jej powieki zaczęły opadać, aż w końcu…
_____________________________________
Jest rozdział ;)
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam weny...
Jakiś taki dziwny wyszedł chyba...
Jutro nie będzie rozdziału, bo nie będzie mnie w domu, ale postaram się wrzucić kolejny w niedzielę.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
Dziękuję, że to czytacie. Podziwiam Was za to:*
Zapraszam do komentowania :****
A tu Tom i Max część II
I fotka:) "HELP for HEROES"
BUZIAKI:***
No do cholery jasnej aż w końcu....
OdpowiedzUsuńCo???
rozdział świetny
no bomba
oczami wyobraźni widziałam całe to zajście
w dodatku ułatwiłaś mi to tak świetnie to wszystko opisując
dawaj szybko nexta
bo umre
na zawał
z ciekawości!!
weny ;**
i pozdrowionka
ile emocji! :o kocham takie rozdziały ^^ nawet nie wiesz ile bym dała, żeby mieć taki talent... :) kocham Cię po prostu :D ♥
OdpowiedzUsuńKochanie nie przesadzaj...
UsuńTo jest nic specjalnego.
Ja ciągle czekam na Wasze nowe rozdziały bo się od nich uzależniłam ;)
"nic specjalnego"?! to jest zajebiście świetne! ;*
UsuńKOCHAM TO ♥.♥
poszła siedzieć.... o boże mój poszła siedzieć !!
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko następny bo nie wytrzymam !!!! ;d
kocham cie normalnie :**** <33
no fajnie, nie pogadasz ;D weny życzę, bo na serio świetnie się czyta ;D
OdpowiedzUsuńa tak przy okazji, to zapraszam do mnie: http://onedirectionmiusicforeveer.blogspot.com/
Jak dramatycznie . :)
OdpowiedzUsuń