piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 23

Monika i Ania stały i wpatrywały się w Marcina z przerażeniem. W końcu Monika podeszła do niego ostrożnie i sprawdziła co z nim. Przewróciła go na plecy i sprawdziła puls.
― On żyje! Dzwoń szybko po karetkę! ― krzyknęła Monika.
Ania szybko wyciągnęła telefon i wybrała numer. Oczywiście jak to u nich bywa, zamiast wysyłać szybko karetkę to baba zadaje głupie pytania. Po chwili jednak na miejsce przyjechało pogotowie i… oczywiście policja. Pielęgniarka musiała ich zawiadomić. Pogotowie szybko zabrało rannego. Chcieli też zabrać Monikę, bo dopiero teraz dziewczyny zwróciły uwagę na to, że Monika ma porwane ubranie i cała jest w zadrapaniach i siniakach. Dziewczyna odmówiła jednak bo nie chciała zostawiać Ani samej z policjantami, którzy właśnie się do nich zbliżali.
― Witam Panie. Komisarz Williams i podkomisarz Adams. ― przedstawił ich ten pierwszy. ― Mamy kilka pytań…
Monika spojrzała na Anię. Przyjaciółka była przerażona, nie była nawet w stanie poruszyć się.
― Ale my nic nie zrobiłyśmy. ― wypaliła Monika.
― Nikt na razie Panie o nic nie oskarża. Chcemy tylko porozmawiać. ― oznajmił podkomisarz Adams.
Zaprowadził Monikę trochę dalej, aby zadać jej kilka pytań, pozostawiając Anię z komisarzem Williamsem. Ania spojrzała na niego niepewnie, bała się, że mogą jej coś zrobić.
― A więc proszę się nie denerwować i opowiedzieć mi co się dokładnie wydarzyło. Tylko spokojnie… ― policjant zwrócił się uprzejmie do Ani.
Dziewczyna wpadła w panikę.
― Ale ja nie chciałam… naprawdę… Ale musiałam… Bo on… Musiałam… ― zaczęła nieskładnie mówić.
― Naprawdę proszę się uspokoić i wszystko po kolei opowiedzieć.
― No bo my wróciłyśmy z zakupów… ― Ania trochę się uspokoiła, ale nadal nerwowo dreptała w miejscu. ― Monika miała iść do domu, bo ja szukałam w samochodzie telefonu który mi wypadł…
― Proszę mówić dalej… ― komisarz Williams zwrócił się do niej spokojnym głosem.
― No i jak już zamykałam samochód usłyszałam krzyk. Był po polsku, bo my jesteśmy z Polski i to mnie zaniepokoiło. Poszłam w tamtą stronę i gdy tu doszłam zobaczyła Marcina, który leżał na Monice i zdzierał jej ubranie… Widziałam, też jak ją uderzył… ― Ania przerwała na chwilę. ― Ja nie wiedziałam co mam zrobić… Musiałam ją uratować… podniosłam tamten kamień i go uderzyłam w głowę, a on przestał się ruszać… Zadzwoniłam zaraz na pogotowie… No i przyjechaliście…
Dziewczyna spojrzała na policjanta, aby zobaczyć czy jej wierzy. Komisarz Williams nie okazywał żadnych emocji, nic po nim nie było widać.
― Proszę tu zostać porozmawiam z kolegą.
Policjant odszedł, a po chwili do Ani podeszła Monika. Obie czekały z niecierpliwością spoglądając na policjantów. Rozmawiali właśnie przez radio z kimś. Po paru chwilach wrócili z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
― Obawiam się, że będzie Pani musiała pójść z nami. ― komisarz Williams zwrócił się do Ani. ― Pan Marcin doznał poważnego urazu głowy. Jest już przytomny i złożył oskarżenie przeciwko Pani.
― Przecież to on mnie zaatakował. Ania chciała mi tylko pomóc. To się nie liczy? ― zapytała zdenerwowana Monika.
Ania nie była wstanie nic powiedzieć, ani zrobić. Wyłączyła się.
― To jest całkiem inna sprawa. Oskarżenie zostało złożone na wniosek Pana Marcina.
― To znaczy, że on może napadać na innych i nic mu się nie zrobi. A porządny człowiek zostaje oskarżony tylko dlatego, że chciał ocalić kogoś?! ― w Monice wzbierała wściekłość.
― Ale ja nic takiego nie powiedziałem. Po prostu nic na to poradzić nie możemy. A sprawa przeciwko Panu Marcinowi będzie toczyć się oddzielnie.
Mężczyźni podeszli do Ani i zaczęli prowadzić ją do radiowozu. Monika szła za nimi, nie chciała opuszczać przyjaciółki. Byli już pr4zy radiowozie, gdy pod dom podjechał samochód chłopaków. Tom i Nathan wysiedli z niego i poszli zobaczyć co się stało. Nath widząc, że mężczyźni trzymają Anię, podbiegł do niej i ją przytulił.
― Co tu się dzieje? ― zapytał zdenerwowany.
― Komisarz Williams i podkomisarz Adams. Dostaliśmy zawiadomienie o pobiciu. Z tego co się dowiedzieliśmy, było to uszkodzenie ciała Pana Marcina. ― wyjaśnił ten drugi.
Tom i Nathan spojrzeli na dziewczyny w szoku.
― Przeciwko Pani Annie zostanie wszczęte postępowanie o uszkodzenie ciała, złożone przez pana Marcina. ― w tym momencie Nath spojrzał na Anie pytająco. ― Oddzielnie będzie się także toczyć postępowanie przeciwko Panu Marcinowi za pobicie i próbę gwałtu.
― Co?! ― krzyknęli jednocześnie Tom i Nathan.
― Jak wróciłyśmy Marcin tu był i się na mnie rzucił, a Ania próbowała mi tylko pomóc… ― powiedziała Monika z łzami w oczach.
Tom porządnie się wkurzył, zaczął wydzierać się na policjantów, że chcą zamknąć Anię nie mając żadnych podstaw do tego. Nathan też był wściekły, ale myślał racjonalnie. Uciszył szybko Toma, bo zaraz i jego chcieliby aresztować.
― Rozumiem, że areszt nie jest konieczny. Jeśli trzeba zapłacimy kaucję. Możemy też być świadkami. Byliśmy przy tym jak Marcin groził Monice. Wszystko można załatwić na spokojnie. Nie musimy uciekać się do ostateczności. ― chłopak zaczął negocjować.
― Tak kaucja jest możliwa do wpłaty. Ale i tak musimy zabrać Panie na komisariat, aby złożyły zeznania. Mogą Panowie także jechać i wpłacić kaucję. Wtedy Panie będą wolne.
Tak jak powiedzieli, tak i zrobili. Na komisariacie wszyscy złożyli zeznania, Tom i Nath także. Po pół godzinie zjawili się również Max, Jay i Siva aby opowiedzieć o groźbach Marcina. Chłopcy wpłacili kaucję za Anię i zabrali dziewczyny do siebie do domu. Ania przez ten cały czas nie odzywała się w ogóle. Nathan ciągle ją przytulał. Wszyscy byli tym wydarzeniem bardzo poruszeni. Gdy weszli do domu Tom zabrał Monikę do siebie do pokoju i od razu dał jej dres i swoją koszulkę, aby mogła się przebrać. Następnie zaczął ją wypytywać czy wszystko w porządku i czy nic jej się nie stało, bo z tego całego zamieszania z policją nie miał kiedy dowiedzieć się jak się czuje. Teraz mieli na to czas. Tom, gdy usłyszał całą historię od Moniki chciał wyjść i pójść do szpitala, żeby dobić Marcina. Monika ledwo go powstrzymała. Pociągnęła go na łóżko i wtuliła się w niego. W jego ramionach czuła się bezpieczna. W tym samym czasie Nathan zabrał Anię do swojego pokoju. Gdy już tam byli dziewczyna usiadła na łóżko i ukryła twarz w rękach. Nathan podszedł do niej i kucnął naprzeciwko niej. Zabrał jej ręce i spojrzał na nią.
― To nie Twoja wina. To była obrona konieczna. ― powiedział chłopak spokojnie.
― Ale… ale co teraz będzie? ― Ania w końcu się odezwała.
― Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Nic Ci się nie stanie. Nie pozwolę na to. W sądzie też tak powiedzą. Nie zrobiłaś tego celowo. Chciałaś pomóc siostrze. A my zeznamy, że byliśmy świadkami jak Marcin groził Monice. Sąd to zrozumie. I Marcin zostanie skazany za to co zrobił.
― Ja naprawdę nie chciałam mu nic zrobić… ― Ania zaczęła wpadać w panikę i mówić bez ładu i składu. ― Ale on… ja go zobaczyłam tam… Monika krzyczała… Nie wiedziałam co robić… On ją bił… Chciałam jej pomóc, chciałam żeby przestał… Nie wiedziałam, że go tak mocno uderzyła… A on potem się nie ruszał…
Nathach przytulił Anię i zaczął ją uspokajać.  Zaczął nucić piosenkę, którą dla niej napisał. Po kilku chwilach Ania trochę ochłonęła.
― Nie bój się Skarbie. Jestem przy Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić.
Dzięki Nathowi Ania powoli zaczęła wychodzić z szoku. Na szczęście Marcinowi nic się poważnego nie stało i tak jak mówił chłopak wszystko jest po jej stronie. Tak bardzo się cieszyła, że miała Nathana przy sobie i mogła na niego polegać. Tak bardzo ją wspierał, z resztą na pozostałych też mogła liczyć. Wiedziała, że wszystko jakoś się ułoży, bo nie była sama. Miała wspaniałych przyjaciół i cudownego chłopaka, który otaczał ją miłością, zrozumienie, wsparciem z każdej strony. W jego objęciach nie myślała o niczym, mogła spokojnie zasnąć.
Następnego dnia Anię obudziły dziwne odgłosy z dołu. Po chwili do pokoju wpadło pięciu policjantów z nakazem aresztowania. Wyciągnęli Anię z łóżka i zakuli w kajdanki. Nathan próbował ich powstrzymać ale nic to nie dało. Nie pozwolili jej się nawet ubrać. Byli brutalni. Sprowadzili ją na dół do radiowozu. Wszyscy w około patrzyli na to i robili zdjęcie. Po 15 minutach Ania była w areszcie. W celi znajdowały się jeszcze trzy podejrzanie wyglądające dziewczyny. Gdy tylko Ania zerknęła na nie te wstały i podeszły do niej.
― A ty co się tak gapisz? ― warknęła jedna z nich.
Druga zaczęła ciągnąć Anię za włosy. Dziewczyna upadła na podłogę uderzając głową o kant ławeczki, która znajdowała się w celi. Wszystkie trzy dziewczyny zaczęły się jedynie śmiać zostawiając Anię leżącą na podłodze… Ania widziała oddalające się dziewczyny jak przez mgłę. Jej powieki zaczęły opadać, aż w końcu…

_____________________________________
Jest rozdział ;)
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam weny...
Jakiś taki dziwny wyszedł chyba...
Jutro nie będzie rozdziału, bo nie będzie mnie w domu, ale postaram się wrzucić kolejny w niedzielę.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
Dziękuję, że to czytacie. Podziwiam Was za to:*
Zapraszam do komentowania :****
A tu Tom i Max część II
 I fotka:) "HELP for HEROES"
BUZIAKI:***

7 komentarzy:

  1. No do cholery jasnej aż w końcu....
    Co???
    rozdział świetny
    no bomba
    oczami wyobraźni widziałam całe to zajście
    w dodatku ułatwiłaś mi to tak świetnie to wszystko opisując
    dawaj szybko nexta
    bo umre
    na zawał
    z ciekawości!!
    weny ;**
    i pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. ile emocji! :o kocham takie rozdziały ^^ nawet nie wiesz ile bym dała, żeby mieć taki talent... :) kocham Cię po prostu :D ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie nie przesadzaj...
      To jest nic specjalnego.
      Ja ciągle czekam na Wasze nowe rozdziały bo się od nich uzależniłam ;)

      Usuń
    2. "nic specjalnego"?! to jest zajebiście świetne! ;*

      KOCHAM TO ♥.♥

      Usuń
  3. poszła siedzieć.... o boże mój poszła siedzieć !!
    dodawaj szybko następny bo nie wytrzymam !!!! ;d
    kocham cie normalnie :**** <33

    OdpowiedzUsuń
  4. no fajnie, nie pogadasz ;D weny życzę, bo na serio świetnie się czyta ;D
    a tak przy okazji, to zapraszam do mnie: http://onedirectionmiusicforeveer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń