Rano Nathan obudził się z lekkim
bólem głowy w salonie. Rozejrzał się i zobaczył resztę chłopaków
„porozwalanych” po całym pokoju. Nie mógł sobie przypomnieć co wczoraj
wieczorem robili. Ostatnie co pamiętał to, to że Siva przyniósł z pokoju
czystą. Później film się urwał. No trudno, ważne, że Tom się od stresował, a my
przy okazji trochę zaszaleliśmy. Nathan wstał i spojrzał na zegarek. Było już
po 11. zaczął się szybko zbierać. Miał się dzisiaj spotkać z Anią. Niestety po
dzisiejszej nocy nie wyglądał za dobrze. Wziął telefon i zapisał w nim numer
Ani, a następnie wysłał jej smsa.
― Przyjadę po Ciebie o 15 Ok.?
Włożył telefon do kieszeni i
poszedł się ogarnąć do łazienki.
Ania i Monika właśnie jadły
śniadanie, gdy telefon pierwszej z nich zawibrował. Dziewczyna odczytała
wiadomość i uśmiechnęła się lekko.
― A Ty co masz taki głupi wyraz
twarzy? ― zapytała Monika.
Ania nie skomentowała tego.
Wystawiła jej tylko język i poszła do swojego pokoju. Zaczęła przeglądać
ubrania zastanawiając się co ma na siebie włożyć. Jako, że świeciło słońce i
było bardzo ciepło Ania postawiła na krótkie, czerwone spodenki i białą
koszulkę, a do tego balerinki. Gdy założyła już to, uznała, że wygląda jak
prawdziwa Polska, przywdziana w barwy narodowe. Zaśmiała się i zeszła na dół.
― Monika wiesz, że Cię bardzo
Kocham… ― zaczęła podstępem.
Dziewczyna popatrzyła się na
nią.
― Czego chcesz? ― zapytała
podejrzliwie.
― Pomalujesz mnie prawda?
― No skoro tak nalegasz…
Dziewczyna poderwała się na nogi
i zaciągnęła Anię do swojego pokoju. Po kilku ostrzeżeniach, związanych z
makijażem Monika zaczęła pracę. Po ok. 20 minutach skończyła. Była bardzo
zadowolona z efektu końcowego. Był to delikatny makijaż podkreślający zieleń
oczu Ani. Następnym zadaniem były włosy. Jak na złość nie chciały się ułożyć,
każdy loczek wywijał się w inną stronę, więc Ania związała je w ogon
zostawiając kilka krótszych loków opadających jej na policzek. Gdy była już
gotowa, poszła do salonu obejrzeć z Moniką coś w telewizji.
Wracając do Nathana, gdy wyszedł
z łazienki wyglądał już trochę lepiej. Ale nie można oczekiwać cudów po
zarwanej nocy, pełnej alkoholu. Nastawił sobie budzik i położył się do łóżka,
aby trochę odpocząć. Gdy wstał była już 13:30. Po małej drzemce nie było już
nic po nim widać. Założył ciemne szorty i białą koszulkę z napisami. Zszedł na
dół, gdzie o dziwo wszyscy jeszcze spali, zjadł coś i musiał już wychodzić.
Trzasnął przy tym drzwiami aby reszta zgrai wstała już. Po kilkunastu minutach
był już pod domem dziewczyn.
― Hej… ― powiedział jedynie, gdy
Ania otworzyła drzwi i zamurowało go na jej widok.
― No hej. To gdzie się
wybieramy. ― zapytała dziewczyna.
― Yyee… zobaczysz. Cześć Monika!
― krzyknął na pożegnanie, łapiąc Anię za rękę i prowadząc do samochodu.
Chłopak zabrał ją na spacer po
nieznanych jej zakamarkach Londynu. Szli wąskimi uliczkami rozmawiając i
śmiejąc się. Czas szybko mi mijał. Weszli do małej, przytulnej kawiarenki i
zjedli coś. Było już dobrze po 18, gdy Nathan wpadła na pewien pomysł. Wrócili
do samochodu i jechali ok. 30 minut, w czasie których coraz lepiej się
poznawali. Gdy Nathan zaparkował dziewczyna rozejrzała się. Byli w jakimś
parku. Ale nie wiedziała co będą robić. Wchodzili właśnie ja jakąś górkę, gdy
Ania zapytała:
― Czemu tu jesteśmy?
― Postanowiłem trochę
powariować. ― wskazał na szczyt górki, na której stały wielkie przezroczyste
kule.
Dziewczyna popatrzyła na niego z
dziwnym wyrazem twarzy.
― To Kule Zorba. Będziemy w nich
zjeżdżać! ― oznajmił z uśmiechem na twarzy.
― Co? Ty chyba oszalałeś! Ja do
tego nie wejdę.
― Nie bój się. Będę przy Tobie.
― powiedział chłopak i uśmiechnął się tym swoim delikatnym, seksownym
uśmiechem.
Ania mimowolnie też się
uśmiechnęła. Weszli na sam szczyt i zaczęli
się przygotowywać do zjazdu. Oboje weszli do kuli, a chwilę później
spadali już w dół górki. Ania miała zamknięte oczy i krzyczała z wrażenia. Chłopak
natomiast uwielbiał to. Gdy się zatrzymali Nathan pierwszy wysiadł z kuli i
pomógł wyjść Ani. Na szczęście lub nieszczęście kula z turlała się trochę i
Ania upadła na Natha, który trzymał ją za ręce pomagając jej wyjść. Dziewczyna
wylądowała na leżącym Nathanie, który zaczął się śmiać. Nie przeszkadzało mu,
że tak się stało, był teraz przez to bardzo blisko Ani, która też już zaczęła
się śmiać. Dziewczyna szybko wstała i podała rękę Nathowi.
Robiło się już ciemno i późno,
ale para zajęta rozmową i żartami nie zwracała na to najmniejszej uwagi. W
pewnym momencie Nathan zaczął gilgotać Anię. Dziewczyna zaczęła uciekać, Nathan
szybko ją jednak dogonił i złapał. Ania odwróciła się twarzą do niego i
zamarła. Ich twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów. Nathan także przestał
się śmiać, patrzył jedynie w zielone oczy dziewczyny. Nie chciał znowu popełnić
tego samego błędu co ostatnio. Miał właśnie zamiar odsunął się, gdy usta Ani
dotknęły jego ust. Dziewczyna nie mogła się dłużej powstrzymywać. Zanurzył
swoje ręce w jego włosach. Pragnęła znów poczuć smak jego miękkich ust, jego
zapach, bliskość jego ramion obejmujących ją mocno. Zaskoczony, ale także
szczęśliwy Nathan zaczął odwzajemniać pocałunek. Objął ją i przybliżył do
siebie, jego ręce błądziły po jej plecach. Miał nadzieję, że ta chwila nigdy
się skończy.
Minęła cała wieczność zanim
oderwali się od siebie. Spojrzeli na siebie, jakby widzieli siebie pierwszy
raz. W pewnym momencie zadzwonił telefon Ani. Dziewczyna odebrała.
― Gdzie Ty jesteś? Wiesz która
jest godzina? ― zaczęła krzyczeć Monika.
Ania spojrzała na zegarek. Była
prawie 22. O Boże jak ten czas szybko zleciał, pomyślała.
― Zgubiła poczucie czasu,
przepraszam. Niedługo będę. Pa. ― i rozłączyła się.
Nathan nie mówiąc nic złapał
Anię za rękę i poprowadził w stronę samochodu. Po drodze nie odzywał się,
patrzył uśmiechnięty co chwilę na dziewczynę. Za każdym razem, gdy to robił ta
rumieniła się trochę. Nie wiedzieć kiedy, byli już pod jej domem. Jako
dżentelmen, Nathan otworzył jej drzwi auta. Następnie odprowadził pod sam dom
obejmując ją. Stojąc już pod drzwiami domu chłopak spojrzał w jej oczy i powiedział:
― Nie wiem czemu, ale czuję i
pragnę być ciągle przy Tobie. Chce się Tobą opiekować i być blisko Ciebie.
― Ja też nie wiem czemu, ale mam
podobne odczucia. Przyciągasz mnie…
Nie zdążyła dokończyć, bo Nathan
zaczął ją całować. Był to delikatny, zmysłowy pocałunek, który przerwała im
Monika. Dziewczyna wyszła zobaczyć co zatrzymuje przyjaciółkę.
― Oooo… Najmocniej przepraszam…
Już mnie nie ma… ― powiedziała Monika i szybko wróciła do środka, ale czatując
przy oknie.
Nathan zaśmiał się, a wraz z nim
Ania.
― Powinnam już wejść, bo Monika
wybije czołem tą szybę. ― wskazała na okno, z którego Monika wyglądała, i
zaśmiała się.
― No dobrze. To do zobaczenia
później. ― pocałował ją ostatni raz, uśmiechnął się do niej i puścił oczko do
uwieszonej w oknie Monice.
Ania weszła do środka z bananem
na twarzy i oznajmiła przyjaciółce, że za karę nic jej nie powie. Odwróciła się
na pięcie i poszła wziąć prysznic. Gdy kładła się do łóżka dostała smsa:
― Cały czas o Tobie myślę i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z
Tobą:* Dobranoc, Kolorowych snów:***
― Ja też nie mogę przestać o Tobie myśleć:* Miłych snów;*
Ania odpisała na wiadomość,
wtuliła się, z uśmiechem w poduszkę i kilka chwil później odleciała do krainy
snu.
___________________________________________
Ten rozdział jest jakiś taki dziwny :[ wyszedł jakoś tak nudnie... ;(
Postaram się poprawić przy następnych rozdziałach o ile wena mi dopisze...
Ale mam ogromną nadzieję, że jakoś da się ten rozdział przeczytać, dlatego też dorzucam Nathana.
Proszę o Wasze opinię w komentarzach i dziękuję, że to czytacie:*
jakie "nudne", mi się bardzo podoba ;D
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podoba. :D
OdpowiedzUsuńA ty sobie grabisz :P
przesadzasz mi się bardzo podobało ! naprawdę ;****
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ;p
kocham <3
Wcale,że nie wyszedł nudny
OdpowiedzUsuńsuper wyszedł
jak się "poprawisz"tto znaczy,że będzie jeszcze bardziej zajebisty xD