Ania obudziła się w świetnym nastroju.
Wiedziała, że jutro są urodziny Moniki i trzeba coś zorganizować. Zaraz po nich
ma przyjechać Marcin. Monika będzie wniebowzięta. Po porannej toalecie
dziewczyna zeszła na dół, gdzie czekało na nią śniadanie. Zdziwiła się na ten
widok. Czyżby Monika przymilała się, bo liczy na coś jutro? Pomyślała Ania, ale
nie dała po sobie nic poznać. Zaraz po śniadaniu Monika miała zrobić zakupy.
Gdy tylko wyszła Ania wzięła kluczyki do samochodu i pojechała zaplanować małą
imprezę. Znała tu tylko chłopaków z The Wanted, więc jej celem stał się ich
dom. Gdy była już na miejscu drzwi otworzył jej Jay.
― No hej, co Cię tu sprowadza? ―
zapytał zdziwiony jej przybyciem.
― Mam do Was małą prośbę. Mam
nadzieję, że mi pomożecie. Chodzi o imprezę. ― gdy Jay usłyszał ostatnie słowo
od razu się ożywił i wpuścił dziewczyną do środka.
Weszli do salonu. Byli już w nim
Max i Siva.
― Będzie impreza! ― krzyknął
Jay.
― A dokładniej jutro są urodziny
Moniki i chciałabym Was prosić o pomoc w ich zorganizowaniu. ― wyjaśniła Ania i
dodała jeszcze ― Oczywiście jesteście zaproszeni i dziewczyny też.
― Ok. To co mamy robić? ―
zapytał Siva.
― No tak szczerze to nie wiem.
Miałam nadzieję, że mi pomożecie, bo nie za bardzo się w tym orientuję. ―
powiedziała nieśmiało.
― Nie ma sprawy. Zaraz coś
wymyślimy. A tak przy okazji to co się stało wczoraj? Odkąd Nathan wczoraj
wrócił jest jakiś taki wesoły… ― zapytał Max.
― Yyyy… No więc… ― Ania nie
wiedziała co powiedzieć.
W tym momencie do salonu
wparował Nathan z Tomem. Musieli chyba coś zrobić, bo strasznie się z czegoś
śmiali. Ania zauważyła, że Nath naprawdę wydaje się być taki wesoły… W jego
oczach widać było szczęście. Gdy chłopak zobaczył Anie, uśmiechnął się
zawadiacko. Tom podszedł do niej i przytulił ją, Nathan poszedł w jego ślady,
przy okazji dając jej buziaka w policzek. Dziewczyna wtajemniczyła resztę w
plan działania. Podzielili się na grupy. Nathan od razu zaproponował, że będzie
z Anią. Mieli za zadanie zrobić zakupy potrzebne na imprezę. Max i Jay mieli
zorganizować tort i atrakcje. A Tom i Siva alkohol i napoje, choć to chyba nie
było najlepsze połączenie. Wyznaczone grupy udały się w swoje strony, mieli się
spotkać w domu za 2 godziny. Jako pierwsi do domu wrócili Nathan i Ania. Gdy
wchodzili do środka śmiali się z czegoś. Zostawili zakupy przy wejściu i
zauważyli, że nikogo nie ma.
― To jesteśmy pierwsi. Ich
pewnie długo nie będzie. Szczególnie Toma i Sivy. Pewnie wrócą z pustymi
butelkami. ― zaśmiał się.
― Max się pytał co się wczoraj
stało, bo odkąd wróciłeś jesteś bardzo wesoły…
― Mogę zademonstrować… ―
powiedział i przysunął się do Ani.
Objął ją w tali i przybliżył ją
do siebie a następnie patrząc w oczy powoli i namiętnie zaczął całować. Ania
zarzuciła mu ręce na szyję i wplotła je we włosy. Natomiast dłonie Nathana
zsunęły się powoli z wcięcia w tali na jej biodra. Nie słyszeli nawet jak drzwi
się otworzyły.
― A to co? ― powiedział wesoło
Tom.
Para oderwała się od siebie,
lecz Nathan nie pozwolił odsunąć się Ani od niego. Chciał, żeby wszyscy już
wiedzieli o nich.
― A nie widać? ― odpowiedział
Nath.
― Nie no widać. Gratuluję. To
dlatego taki głupi wyraz twarzy masz od wczoraj. ― zripostował Tom.
Po tym jak Tom skończył mówić do
domu wparowała reszta zgrai. Nathan zaczął pomagać wnieść im wszystko, więc Tom
podszedł do Ani.
― Długo to trwało. ― powiedział
do niej cicho.
― Wiedziałeś o tym? ― zapytała
zadziwiona dziewczyna.
― Domyślałem się co do Natha,
więc troszkę mu pomogłem na ostatniej imprezie. Pamiętasz swój upadek. ―
podniósł jedną brew. ― Tylko się nie gniewaj na mnie. ― dodał szybko.
― Jak mam się na Ciebie gniewać.
Ale więcej tak nie rób! ― ostrzegła.
Gdy wszystkie rzeczy zostały
przyniesione wszyscy usiedli w salonie. Tom dreptał sobie z wielkim bananem na
twarzy.
― A Ty co się tak szczerzysz? ―
zapytał Max.
― A ja wiem coś czego Wy nie
wiecie. ― droczył się.
Spojrzał najpierw na Anię, a
potem na Nathana.
― Oświecisz Nas? ― zapytał
poirytowany Jay.
― A wiecie, że Młody ma
dziewczynę?
― CO?! ― krzyknęli wszyscy na
raz i spojrzeli się na Natha.
― To nie prawda. Nie mam. Jeszcze.
Bo się jej o to nie zapytałem. ― powiedział Nath.
― To na co czekasz? ― podjudził
go Tom.
Wszyscy wpatrywali się w nich
nie wiedząc o co im chodzi. W końcu Nathan wstał i podszedł do Ani.
― To jak? Mogę Cię nazwać moją
dziewczyną?
Wszystkim szczęki opadły.
― To zależy, czy ja mogę Cię
nazwać moim chłopakiem… ― droczyła się Ania.
― Jasne, że tak… ― powiedział i
pocałował ją z taką pasją, że wszyscy zaczęli krzyczeć i wiwatować.
Po chwili chłopak oderwał się od
niej i spojrzał pytająco.
― No skoro tak, to TAK. ―
powiedziała i wszyscy zaczęli jeszcze głośniej krzyczeć i gratulować Nathowi.
Gdy wszyscy już się uspokoili
trzeba było omówić plan działania. Po ok. 30 minutach był już gotowy. Ania
maiła jutro zabrać Monikę do kosmetyczki, a w tym czasie chłopaki mieli
wszystko przygotować w domu. Po uprzednim mini teście, klucze od domu otrzymał
Max. W końcu musieli wejść jakoś do domu, przy okazji nie gubiąc jedynych
kluczy jakie miała Ania. Wszystko było już gotowe. Została tylko jedna rzecz
dla Ani. Musiała kupić coś Monice. Wybrała się więc na zakupy z Nathem, który
zaproponował pomoc. Poszło im zaskakująco szybko. Po niecałej godzinie Ania
miała już prezent. Odwiozła Nathana do domu. Gdy się żegnali, cała czwórka w
domu siedziała w jedynym oknie, podglądając ich jak stare, wścibskie baby. Już
w domu, przy wejściu Ania została obrzucona podejrzliwymi pytaniami przez
Monikę typu: Gdzie byłaś? Po co wyszłaś? I co robiłaś? Ania żeby uniknąć
wygadania się powiedział, że była z Nathem i zaczęła opowiadać jej o tym co się
wczoraj wydarzyło. To na dobę odciągnęło Monikę od zadawania kłopotliwych pytań
do samego wieczora.
Następnego ranka Ania wstała i
udawała, że nie pamięta o urodzinach przyjaciółki. Po południu Ania i
zawiedziona Monika pojechały do miasta do kosmetyczki pod pretekstem
jutrzejszego przyjazdu Marcina. Monika niechętnie się zgodziła, była zła na
Anie, że zapomniała o jej urodzinach. Nie wiedziała też dlaczego miała się
ładnie ubrać. W tym czasie „załoga G”, w tym wypadku „TW” szykowała wszystko na
imprezę w domu dziewczyn. Wracając do domu Monika już się trochę rozchmurzyła,
bo Ania zafundowała jej pełen zestaw zabiegów. Gdy były już pod domem, było
jakoś tak wszędzie ciemno. Ania powiedziała, że może korki wysiadły i żeby
Monika poszła szybko zobaczyć. Dziewczyna weszła do domu. Rozbłysły światła i
wszyscy krzyknęli „Wszystkiego najlepszego!”, a Tom i Jay nieśli w jej stronę
ogromny tort. Monika była w szoku. Totalnie się tego nie spodziewała. Ze
szczęścia pociekły jej łzy. Wszyscy ją wyściskali i złożyli życzenia. Następnie
Monika zdmuchnęła świeczki z tortu i pokroiła go. Chłopcy oczywiście rzucili
się na niego, bo sami go wybierali. Przyszedł czas na prezenty. Ania wręczyła
jej swój. Monika widząc zegarek, który sobie niedawno upatrzyła, z wygrawerowanym
napisem „Monika i Ania Best Friends Forever” jeszcze bardziej zaczęła
płakać. Przytuliła Anię mówiąc:
― Kocham Cię:*
― Ja Ciebie Też. Nie płacz już ―
odpowiedziała Ania i uśmiechnęła się.
Kolejny prezent był od
chłopaków. Monika dostała gitarę Cutaway,
by mogła znowu zacząć grać. Od Michelle i Nareeshy dostała czarne szpilki od
Christiana Louboutina. Monika podziękowała wszystkim za prezenty z pięć razy i
wyściskała ich. Wszyscy zaczęli się bawić. Leciała najlepsza muzyka. Max dobrze
się spisał. Dziewczyny szalały bez opamiętania. Około godziny 12 Ania zaczęła
szukać Moniki, bo nigdzie jej nie widziała od ponad pół godziny. Poszła na górę
do jej pokoju. Nie było jej tam jednak. Zaczęła się martwić o przyjaciółkę i
nerwowo przeszukiwać dom. W pewnym momencie wpadła na Toma, który zdziwił się
zdenerwowaniem Ani. Dowiedział się, że Monika gdzieś zniknęła i zaczął pomagać
Ani w jej szukaniu. Po kilku minutach Ania znalazła zapłakaną Monikę w jednej z
łazienek. Podbiegła szybko do niej i ją przytuliła.
― Co się stało? Dlaczego
płaczesz? ― zapytała przyjaciółkę.
Monika nic nie odpowiedziała,
zaczęła tylko jeszcze mocniej płakać. Ania przeraziła się nie na żarty.
Przytuliła ją mocniej. W końcu Monika zdołała powiedzieć, w między czasie
pociągając nosem i łkając:
― Dzwonił Marcin… Powiedział… On
powiedział, że nie przyjedzie…
Dziewczyna znów nie wytrzymała i
zaczęły spływać jej ciurkiem łzy po policzkach.
― Powiedział, że musi wracać do
Polski i że nie będzie miał jak przyjechać… i, że może zdoła przyjechać następnym
razem… ― dodała jeszcze.
― A to ćwikła bagienna… Tyle Cię
widział i tak postępuje. Ubiłabym tego matoła… ― powiedziała Ania i jeszcze raz
przytuliła Monikę.
― Ja już tak nie wytrzymam… Mam
dość tego… Skoro nie chce to ja go nie będę zmuszała… ― oznajmiła dziewczyna. ―
I mu to powiedziałam. Powiedziałam mu, że nie będę już na niego czekać i może
nie przyjeżdżać.
Dziewczyna wtuliła się w
przyjaciółkę i zaczęła znowu płakać.
_____________________________________________
Wiecie co mam takie ostatnio wrażenie, że te moje rozdziały są takie beznadziejne... Czytam Wasze blogi i wydają mi się super, a mój to taki.... nie mam słów nawet na niego.
Mam nadzieje, że choć trochę się spodoba i będziecie komentować ;)
Kocham WAS:***
A tu jeszcze dorzucam "Nathan Dance" ;)))
Super <333
OdpowiedzUsuńPisz szybko next !!! ;D ;*
Kocham Cię <33
mi się bardzo podoba ;**** czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńGrabisz sobie grabisz . :D
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba :*
Pisz szybko następny :)
Jezu, jakie ty głupoty opowiadasz, coś ty brała???
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest cudowne, a przynajmniej ja tak sądzę! :*
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D
Buziaczki :*
Beznadziejny???
OdpowiedzUsuńjest bombastyczny
milordzie mój nie narzekaj na swego bloga bo on przecież jest cudny
a beznadziejny jest mój
i ja też cie kocham
a ta animacja i taniec Natha mnie rozwaliła