środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 14

Ania obudziła się w świetnym nastroju. Wiedziała, że jutro są urodziny Moniki i trzeba coś zorganizować. Zaraz po nich ma przyjechać Marcin. Monika będzie wniebowzięta. Po porannej toalecie dziewczyna zeszła na dół, gdzie czekało na nią śniadanie. Zdziwiła się na ten widok. Czyżby Monika przymilała się, bo liczy na coś jutro? Pomyślała Ania, ale nie dała po sobie nic poznać. Zaraz po śniadaniu Monika miała zrobić zakupy. Gdy tylko wyszła Ania wzięła kluczyki do samochodu i pojechała zaplanować małą imprezę. Znała tu tylko chłopaków z The Wanted, więc jej celem stał się ich dom. Gdy była już na miejscu drzwi otworzył jej Jay.
― No hej, co Cię tu sprowadza? ― zapytał zdziwiony jej przybyciem.
― Mam do Was małą prośbę. Mam nadzieję, że mi pomożecie. Chodzi o imprezę. ― gdy Jay usłyszał ostatnie słowo od razu się ożywił i wpuścił dziewczyną do środka.
Weszli do salonu. Byli już w nim Max i Siva.
― Będzie impreza! ― krzyknął Jay.
― A dokładniej jutro są urodziny Moniki i chciałabym Was prosić o pomoc w ich zorganizowaniu. ― wyjaśniła Ania i dodała jeszcze ― Oczywiście jesteście zaproszeni i dziewczyny też.
― Ok. To co mamy robić? ― zapytał Siva.
― No tak szczerze to nie wiem. Miałam nadzieję, że mi pomożecie, bo nie za bardzo się w tym orientuję. ― powiedziała nieśmiało.
― Nie ma sprawy. Zaraz coś wymyślimy. A tak przy okazji to co się stało wczoraj? Odkąd Nathan wczoraj wrócił jest jakiś taki wesoły… ― zapytał Max.
― Yyyy… No więc… ― Ania nie wiedziała co powiedzieć.
W tym momencie do salonu wparował Nathan z Tomem. Musieli chyba coś zrobić, bo strasznie się z czegoś śmiali. Ania zauważyła, że Nath naprawdę wydaje się być taki wesoły… W jego oczach widać było szczęście. Gdy chłopak zobaczył Anie, uśmiechnął się zawadiacko. Tom podszedł do niej i przytulił ją, Nathan poszedł w jego ślady, przy okazji dając jej buziaka w policzek. Dziewczyna wtajemniczyła resztę w plan działania. Podzielili się na grupy. Nathan od razu zaproponował, że będzie z Anią. Mieli za zadanie zrobić zakupy potrzebne na imprezę. Max i Jay mieli zorganizować tort i atrakcje. A Tom i Siva alkohol i napoje, choć to chyba nie było najlepsze połączenie. Wyznaczone grupy udały się w swoje strony, mieli się spotkać w domu za 2 godziny. Jako pierwsi do domu wrócili Nathan i Ania. Gdy wchodzili do środka śmiali się z czegoś. Zostawili zakupy przy wejściu i zauważyli, że nikogo nie ma.
― To jesteśmy pierwsi. Ich pewnie długo nie będzie. Szczególnie Toma i Sivy. Pewnie wrócą z pustymi butelkami. ― zaśmiał się.
― Max się pytał co się wczoraj stało, bo odkąd wróciłeś jesteś bardzo wesoły…
― Mogę zademonstrować… ― powiedział i przysunął się do Ani.
Objął ją w tali i przybliżył ją do siebie a następnie patrząc w oczy powoli i namiętnie zaczął całować. Ania zarzuciła mu ręce na szyję i wplotła je we włosy. Natomiast dłonie Nathana zsunęły się powoli z wcięcia w tali na jej biodra. Nie słyszeli nawet jak drzwi się otworzyły.
― A to co? ― powiedział wesoło Tom.
Para oderwała się od siebie, lecz Nathan nie pozwolił odsunąć się Ani od niego. Chciał, żeby wszyscy już wiedzieli o nich.
― A nie widać? ― odpowiedział Nath.
― Nie no widać. Gratuluję. To dlatego taki głupi wyraz twarzy masz od wczoraj. ― zripostował Tom.
Po tym jak Tom skończył mówić do domu wparowała reszta zgrai. Nathan zaczął pomagać wnieść im wszystko, więc Tom podszedł do Ani.
― Długo to trwało. ― powiedział do niej cicho.
― Wiedziałeś o tym? ― zapytała zadziwiona dziewczyna.
― Domyślałem się co do Natha, więc troszkę mu pomogłem na ostatniej imprezie. Pamiętasz swój upadek. ― podniósł jedną brew. ― Tylko się nie gniewaj na mnie. ― dodał szybko.
― Jak mam się na Ciebie gniewać. Ale więcej tak nie rób! ― ostrzegła.
Gdy wszystkie rzeczy zostały przyniesione wszyscy usiedli w salonie. Tom dreptał sobie z wielkim bananem na twarzy.
― A Ty co się tak szczerzysz? ― zapytał Max.
― A ja wiem coś czego Wy nie wiecie. ― droczył się.
Spojrzał najpierw na Anię, a potem na Nathana.
― Oświecisz Nas? ― zapytał poirytowany Jay.
― A wiecie, że Młody ma dziewczynę?
― CO?! ― krzyknęli wszyscy na raz i spojrzeli się na Natha.
― To nie prawda. Nie mam. Jeszcze. Bo się jej o to nie zapytałem. ― powiedział Nath.
― To na co czekasz? ― podjudził go Tom.
Wszyscy wpatrywali się w nich nie wiedząc o co im chodzi. W końcu Nathan wstał i podszedł do Ani.
― To jak? Mogę Cię nazwać moją dziewczyną?
Wszystkim szczęki opadły.
― To zależy, czy ja mogę Cię nazwać moim chłopakiem… ― droczyła się Ania.
― Jasne, że tak… ― powiedział i pocałował ją z taką pasją, że wszyscy zaczęli krzyczeć i wiwatować.
Po chwili chłopak oderwał się od niej i spojrzał pytająco.
― No skoro tak, to TAK. ― powiedziała i wszyscy zaczęli jeszcze głośniej krzyczeć i gratulować Nathowi.
Gdy wszyscy już się uspokoili trzeba było omówić plan działania. Po ok. 30 minutach był już gotowy. Ania maiła jutro zabrać Monikę do kosmetyczki, a w tym czasie chłopaki mieli wszystko przygotować w domu. Po uprzednim mini teście, klucze od domu otrzymał Max. W końcu musieli wejść jakoś do domu, przy okazji nie gubiąc jedynych kluczy jakie miała Ania. Wszystko było już gotowe. Została tylko jedna rzecz dla Ani. Musiała kupić coś Monice. Wybrała się więc na zakupy z Nathem, który zaproponował pomoc. Poszło im zaskakująco szybko. Po niecałej godzinie Ania miała już prezent. Odwiozła Nathana do domu. Gdy się żegnali, cała czwórka w domu siedziała w jedynym oknie, podglądając ich jak stare, wścibskie baby. Już w domu, przy wejściu Ania została obrzucona podejrzliwymi pytaniami przez Monikę typu: Gdzie byłaś? Po co wyszłaś? I co robiłaś? Ania żeby uniknąć wygadania się powiedział, że była z Nathem i zaczęła opowiadać jej o tym co się wczoraj wydarzyło. To na dobę odciągnęło Monikę od zadawania kłopotliwych pytań do samego wieczora.
Następnego ranka Ania wstała i udawała, że nie pamięta o urodzinach przyjaciółki. Po południu Ania i zawiedziona Monika pojechały do miasta do kosmetyczki pod pretekstem jutrzejszego przyjazdu Marcina. Monika niechętnie się zgodziła, była zła na Anie, że zapomniała o jej urodzinach. Nie wiedziała też dlaczego miała się ładnie ubrać. W tym czasie „załoga G”, w tym wypadku „TW” szykowała wszystko na imprezę w domu dziewczyn. Wracając do domu Monika już się trochę rozchmurzyła, bo Ania zafundowała jej pełen zestaw zabiegów. Gdy były już pod domem, było jakoś tak wszędzie ciemno. Ania powiedziała, że może korki wysiadły i żeby Monika poszła szybko zobaczyć. Dziewczyna weszła do domu. Rozbłysły światła i wszyscy krzyknęli „Wszystkiego najlepszego!”, a Tom i Jay nieśli w jej stronę ogromny tort. Monika była w szoku. Totalnie się tego nie spodziewała. Ze szczęścia pociekły jej łzy. Wszyscy ją wyściskali i złożyli życzenia. Następnie Monika zdmuchnęła świeczki z tortu i pokroiła go. Chłopcy oczywiście rzucili się na niego, bo sami go wybierali. Przyszedł czas na prezenty. Ania wręczyła jej swój. Monika widząc zegarek, który sobie niedawno upatrzyła, z wygrawerowanym napisem „Monika i Ania Best Friends Forever” jeszcze bardziej zaczęła płakać. Przytuliła Anię mówiąc:
― Kocham Cię:*
― Ja Ciebie Też. Nie płacz już ― odpowiedziała Ania i uśmiechnęła się.
Kolejny prezent był od chłopaków. Monika dostała gitarę Cutaway, by mogła znowu zacząć grać. Od Michelle i Nareeshy dostała czarne szpilki od Christiana Louboutina. Monika podziękowała wszystkim za prezenty z pięć razy i wyściskała ich. Wszyscy zaczęli się bawić. Leciała najlepsza muzyka. Max dobrze się spisał. Dziewczyny szalały bez opamiętania. Około godziny 12 Ania zaczęła szukać Moniki, bo nigdzie jej nie widziała od ponad pół godziny. Poszła na górę do jej pokoju. Nie było jej tam jednak. Zaczęła się martwić o przyjaciółkę i nerwowo przeszukiwać dom. W pewnym momencie wpadła na Toma, który zdziwił się zdenerwowaniem Ani. Dowiedział się, że Monika gdzieś zniknęła i zaczął pomagać Ani w jej szukaniu. Po kilku minutach Ania znalazła zapłakaną Monikę w jednej z łazienek. Podbiegła szybko do niej i ją przytuliła.
― Co się stało? Dlaczego płaczesz? ― zapytała przyjaciółkę.
Monika nic nie odpowiedziała, zaczęła tylko jeszcze mocniej płakać. Ania przeraziła się nie na żarty. Przytuliła ją mocniej. W końcu Monika zdołała powiedzieć, w między czasie pociągając nosem i łkając:
― Dzwonił Marcin… Powiedział… On powiedział, że nie przyjedzie…
Dziewczyna znów nie wytrzymała i zaczęły spływać jej ciurkiem łzy po policzkach.
― Powiedział, że musi wracać do Polski i że nie będzie miał jak przyjechać… i, że może zdoła przyjechać następnym razem… ― dodała jeszcze.
― A to ćwikła bagienna… Tyle Cię widział i tak postępuje. Ubiłabym tego matoła… ― powiedziała Ania i jeszcze raz przytuliła Monikę.
― Ja już tak nie wytrzymam… Mam dość tego… Skoro nie chce to ja go nie będę zmuszała… ― oznajmiła dziewczyna. ― I mu to powiedziałam. Powiedziałam mu, że nie będę już na niego czekać i może nie przyjeżdżać.
Dziewczyna wtuliła się w przyjaciółkę i zaczęła znowu płakać.

_____________________________________________
Wiecie co mam takie ostatnio wrażenie, że te moje rozdziały są takie beznadziejne... Czytam Wasze blogi i wydają mi się super, a mój to taki.... nie mam słów nawet na niego.
Mam nadzieje, że choć trochę się spodoba i będziecie komentować ;)
Kocham WAS:***
A tu jeszcze dorzucam "Nathan Dance" ;)))

 

5 komentarzy:

  1. Super <333
    Pisz szybko next !!! ;D ;*

    Kocham Cię <33

    OdpowiedzUsuń
  2. mi się bardzo podoba ;**** czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grabisz sobie grabisz . :D
    Mi się bardzo podoba :*
    Pisz szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, jakie ty głupoty opowiadasz, coś ty brała???
    Twoje opowiadanie jest cudowne, a przynajmniej ja tak sądzę! :*
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Beznadziejny???
    jest bombastyczny
    milordzie mój nie narzekaj na swego bloga bo on przecież jest cudny
    a beznadziejny jest mój
    i ja też cie kocham
    a ta animacja i taniec Natha mnie rozwaliła

    OdpowiedzUsuń