Przez kolejne kilka dni wszystko
toczyło się bardzo spokojnie. Chłopacy mieli kilka koncertów, na których
oczywiście dziewczyny były i wspierały ich. Nathan starał się nie zwracać uwagi
na czułości jego siostry i Jay, i szło mu nawet całkiem dobrze, przynajmniej
lepiej niż Tomowi, który ciągle się wściekał na niego, że sprowadza Anię na złą
drogę, tak jakby to się już nie stało. Chłopak wraz z Moniką i Tomem starannie
pilnowali, aby Ania dobrze się odżywiała i jadła regularnie. W większości
przypadków ich nadopiekuńczość, w szczególności Natha, była zbędna, bo
dziewczyna sama stosowała się do zaleceń lekarza. W czwartek Monika miała
zdejmowany gips, a raczej szynę z nogi, czym Tom bardzo się stresował,
niewiadomo czemu. Oczywiście wszystko było już dobrze. Noga się zrosła i była w
pełni sprawna. Dlatego też Siva zaproponował z tej okazji mały wypad. Wszyscy
się zgodzili, mieli w końcu okazję pobyć ze swoimi damami, bo niestety przez
koncerty nie mieli na to wcześniej za dużo czasu.
Grupa ustaliła, że następnego
dnia pojadą na piknik za miasto. Dlatego jeszcze w czwartek przed koncertem
chłopaków wszyscy udali się na małe zakupy. Kupili wielki kosz, bo niestety nie
mieliby w co zapakować prowiantu na jutro, a nikt tegoż oto jakże ważnego przedmiotu
nie posiadał. Następnie udali się do supermarketu i rozdzielili w poszukiwaniu
przysmaków, bo każdy chciał czegoś innego. Monika i Ania poszły razem, ponieważ
miały podobne gusta smakowe, Michelle z Nareesha poszły także razem, a chłopcy
rozproszyli się po całym sklepie. Dziewczyny zrobiły sobie wcześniej małą listę
najpotrzebniejszych rzeczy, by było im łatwiej. Dokupiły jeszcze do tego kilka
innych rzeczy, które wpadły im przypadkowo w oko. Z chłopakami było trochę
ciężej. Siva, Jay i Tom latali po całym sklepie biorąc wszystko co popadnie.
Max natomiast nie wybrał prawie nic, bo nie mógł się zdecydować, co ma wziąć.
Nathan za to uporał się z zakupami dość sprawnie. Kupił po kilka rzeczy, na
które miał ochotę, do tego dodając przysmaki, które uwielbiają pozostali
chłopaki. Wiedział, że zakupy z nimi to istna katastrofa, dlatego postanowił
zrobić to za nich. Gdy byli przy kasie oznajmił reszcie swojego zespołu, aby
zostawili to co mają w rękach w sklepie. Tak jak przewidział, pozostali zabrali
ze sobą totalnie niepotrzebne produkty. Tom trzymał w rękach surową rybę, Jay
mięso mielone, Siva mąkę, a Max stał z pustymi rękoma. Po skończonych zakupach chłopcy
pojechali zawieźć wszystko do siebie, a następnie udali się na próbę. Dziewczyny
dojechały na koncert, gdy się uprzednio przygotowały.
Następnego dnia o 11:00 pod dom
Moniki i Ani podjechały dwa samochody. Byli to Natha i Tom oraz Jay i Jessica.
Weszli oni do salonu i czekali razem z dziewczynami, aż Max i Siva dojadą do
nich razem z Michelle i Nareeshą, po które pojechali. Po jakiś 30 minutach byli
już wszyscy, więc zapakowali się do samochodów i ruszyli do wyznaczonego przez
Sivę miejsca. Po kilku kilometrach jazdy w głowie Ani zawitała pewna myśl.
― Rozumiem, że kosz zabraliście…
― powiedziała dziewczyna.
Nathan i Tom spojrzeli się na
siebie przestraszeni. Ten drugi wyjął szybko telefon i zadzwonił do Maxa.
― Stary masz koszyk prawda? ―
zapytał zdenerwowany.
― Jest w bagażniku… ― powiedział
Max, ale po chwili dodał ― …chyba…
Obydwa samochody zatrzymały się
raptownie, a Jay, który jechał z przodu, widząc w lusterkach, że chłopaki
zatrzymali się, zjechał na pobocze. Max wyskoczył szybko z samochodu i pobiegł
otworzyć bagażnik. Uff… wszystko jest, pomyślał. Kiwnął głową reszcie, że
wszystko mają i ruszyli dalej. Dobrze, że Ania zapytała o to tak szybko, gdy
jeszcze daleko nie zajechali. Co by było jakby się zorientowali na miejscu, że
nic nie mają. Na samą myśl dziewczyna zaczęła się śmiać. Wszyscy w aucie
popatrzyli na nią dziwnie, nie wiedząc o co jej chodzi, a Ania nie miała jak im
tego wyjaśnić, bo nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Po godzinnej jeździe byli na
miejscu. Zaparkowali samochody, zabrali ze sobą kosz i koce, a następnie Siva
poprowadził ich na polanę. Gdy na nią weszli wszystkim szczęki opadły, a w
szczególności dziewczynom. Było tam tak pięknie. Okrągłą polanę po prawej
stronie otaczał las, z lewej strony natomiast płynęła niewielka rzeczka. Prawie
całą polanę pokrywały malutkie fioletowe kwiatki. Jedynie na samym środku niej
znajdował się dość duży obszar samej trawy, na którym postanowili się rozłożyć,
aby nie niszczyć kwiatów. Chłopaki zajęli się rozkładaniem kocy i
wypakowywaniem kosza, a dziewczyny podziwiały piękne widoki i przechadzały się
w blasku promieni słońca. Po kilku minutach Jay zawołał dziewczyny i oznajmił
im, że wszystko jest gotowe. Ania i Michelle, które były razem nad rzeczką
usiadły na kocach przy Nathanie i Maxie. Zaraz za nimi przyszły Monika i
Jessica, które poszły w ślady przyjaciółek i usiadły przy swoich chłopakach. Na
końcu dołączyła do nich Nareesha, która przechadzała się pod ścianą lasu. Gdy
wszyscy byli już razem zaczął się piknik. Jak się później okazało Max zabrał ze
sobą grilla, którego zaczął rozpalać. Chłopcy zaczęli się wygłupiać i
rozśmieszać wszystkich. W okolicy słychać było jedynie ich wesołe głosy, śpiew
ptaków i szum ciepłego wiatru. Nic nie mogło im przeszkodzić w tej cudownej
chwili. Cieszyli się tymi wolnymi chwilami w swoim gronie. Relaksowali się i
odpoczywali od dotychczasowych problemów. Liczyło się tylko „tu i teraz”. Mogli
zapomnieć o wszystkim i być po prostu zwykłymi, szczęśliwymi ludźmi… To im
właśnie teraz było potrzebne.
Czas tak szybko im zleciał, że
gdy się obejrzeli był już zachód słońca. Nathan wstał i pociągnął za sobą Anię.
Poprowadził ją wzdłuż rzeczki na mały
spacer. Para przechadzała się tak, trzymając się za ręce i podziwiała cudowny
zachód słońca, aż w pewnym momencie Nathan zatrzymał się, objął Anię i spojrzał
jej w oczy. Przez pewien czas wpatrywali się w siebie, pochłaniając każdy
szczegół swoich twarzy, tak jakby było to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Nathan
delikatnie i zmysłowo pocałował dziewczynę, przyciągając ją jeszcze bliżej
siebie.
― Nawet nie wiesz jaki jestem
szczęśliwy, że nic Ci się nie stało… ― powiedział z pasją Nath. ― Tak bardzo
się bałem, że mogę Cię stracić… Że zostawisz mnie samego… I już więcej nie będę
mógł Cię zobaczyć… Twoich pięknych, zielonych, błyszczących oczu… Tych
cudownych piegów, których nie lubisz… Tego zniewalającego uśmiechu, od którego
nie mogę oczu oderwać… ― uśmiechnął się lekko, a potem spoważniał. ― Myślałem,
że tam oszaleje, czekając na jakiekolwiek wieści…
Ania chciała coś powiedzieć, ale
Nath jej na to nie pozwolił. Wpił się namiętnie w jej usta, nie pozwalając się
jej odezwać.
― Nie wiem co bym zrobił, gdybym
Cię stracił… ― powiedział Nath, gdy spojrzał Ani znowu w oczy. ― Tak bardzo Cię
Kocham. Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem mając Cię znów, całą i
zdrową, przy sobie… Nigdy więcej nie pozwolę na to by cokolwiek Ci się stało…
Ania nie wiedziała co ma
powiedzieć. Z jej oczy zaczęły płynąć łzy, nie mogła ich powstrzymać. Nathan
widząc je trochę się zdezorientował. Zaczął je ścierać swoimi dłońmi, ale po
policzkach dziewczyny leciało ich coraz więcej.
― Skarbie proszę Cię nie płacz…
― powiedział z bólem w głosie.
― Ale to są łzy szczęścia… ―
Ania zdołała to z siebie wydobyć i uśmiechnęła się przez łzy. ― Jeszcze nikt
nie zrobił dla mnie tyle co Ty. Ciągle jeszcze mam wrażenie, że to jakiś sen,
że przecież to niemożliwe, żeby ktoś tak mnie kochał… To co powiedziałeś… ―
dziewczyna wzięła głęboki wdech, żeby się troszkę uspokoić ― Nigdy mnie nie
stracisz, obiecuję… Kocham Cię całym moim sercem i duszą…
Nathan porwał Anię w objęcia,
przewracając ją na trawę. Zaczął ją wszędzie całować. Nie mógł pohamować
radości jaka w nim urosła i szczęścia jakie daje mu Ania.
― O… Sorki… Nie chcieliśmy
przeszkadzać… ― odezwał się Max, przerywając im pieszczoty.
Nathan wstał, otrzepując się
troszkę i podał rękę Ani, aby pomóc jej wstać. Dziewczyna podniosła się i
pozbyła się z ubrania resztek ziemi i trawy.
― Przyszliśmy Was szukać, bo już
się zbieram… ― zaczęła tłumaczyć się Michelle, która była z Maxem.
Obie pary udały się w stronę
reszty przyjaciół, którzy spakowali już wszystko i byli gotowi do odjazdu.
Wszyscy zapakowali się do samochodów i ruszyli. W czasie drogi Nathan położył
dłoń na udzie Ani, na co dziewczyna posłała mu uśmiech.
― Może tak ręce byś trzymał na
kierownicy… ― upomniał przyjaciela Tom.
― Jak Ci się nie podoba to
możesz jechać z Jayem i Jessicą… oni mają dużo wolnego miejsca z tyłu. ―
uśmiechnął się Nath.
Monika z Anią zaczęły się śmiać,
na co Tom zrobił tylko zbulwersowaną minę. Przez resztę drogi jakoś
przecierpiał to i starał się wziąć przykład z przyjaciela, który nie przejmował
się tym co robi Jess. Już w Londynie każdy się rozdzielił. Max i Siva pojechali
odwieźć swoje dziewczyny, Jay z Jessicą wrócili od razu do domu, a Nath z Tomem
odwieźli Monikę i Anię. Chłopcy oczywiście weszli do domu dziewczyn, nie
chcieli się z nimi jeszcze rozstawać. Gdy weszli do salonu Monika zauważyła, że
na stoliku coś leży. Podeszła i zobaczyła, że są to listy z uczelni. Dziewczyny
rzuciły się otwierać je. Monika po przeczytaniu pierwszych kilku linijek kartki
zaczęła skakać i krzyczeć, że się dostała. Tom bardzo się ucieszył od razu ją
przytulił i pogratulował jej. Ania szybko rozdarła swój list i zaczęła czytać
go. Po chwili bezczynnego przyglądania się kartce jej smutny wzrok padł na
Nathana.
― Nie dostałam się… ―
powiedziała spuszczając wzrok.
_______________________________
Uwielbiam Was! Ponad 6 000 wejść! Jesteście niesamowite!
Dziękuje Wam za te miłe komentarze i wparcie ;) Bez Was nie było by tego wszystkiego ;*
Rozdział dedykuję:
Dziękuję Ci Ty moje prywatne Słońce, za Twoje cudowne komentarze, które motywują mnie do pisania. Za Twoje wsparcie dzięki, któremu pisze kolejne rozdziały. I to, że ja chodzę po tej planecie to przypadek pewnie i pewnie drzemie we mnie ten talent, o który mnie posądzasz, ale jest on uśpiony jak dinozaury hehe. Twój ostatni komentarz sprawił mi tyle radości, że nawet nie masz pojęcia o tym... ;) zastanowię się jeszcze nad karą... może zdarzę coś innego wymyślić, ale nie obiecuję... I oczywiście, że Cię Kocham głuptasie Ty mój ;***** Jesteś moim światełkiem w tunelu ;) (tylko nie wiem czy mam iść w stronę światła hehe) Kocham Cię ;***
Oli ;*-Nemezis której nieziemski blog znajdziecie tutaj zakochałam się w nim ;*
Jesteś najwspanialszą osobą na świecie ;* dziękuję Ci za Twoje ogromne wsparcie ;) nie znamy się długo, ale wspaniała osoba oczarowała mnie ;* jeszcze raz dziękuje, że mnie wysychałaś i obdarzyłaś mnie zaufaniem, za które jestem Ci bardzo wdzięczna, bo dzięki Tobie czuję się o wiele lepiej ;) Tak jak mówiłam, możesz na mnie zawsze polegać, jestem dla Ciebie zawsze ;***
Kini*** której blog znajdziecie tutaj uwielbiam go ;)
Tobie Kochanie też dziękuje za wsparcie od niemalże samego początku ;* musisz się przyzwyczaić, że jesteś dla mnie ważna i pogodzić się z tym ;D Twoje komentarze dodają mi otuchy ;* za co dziękuje jeszcze raz ;) Kocham Cię Skarbie ;***
Wiem też, że zawiodłam Was wszystkich tym rozdziałem, bo wyszedł mi fatalnie ;(
przepraszam za to... chciałam, żeby było troszkę romantico, ale... ;(
Mam nadzieję, że mi wybaczycie... bardzo na to liczę ;)
Czekam na Wasze opinie i jeszcze raz dziękuje za miłe komentarze i wsparcie:**
Wyglądają super ;)
Dziewczyno zamorduję Cie, zamorduję !
OdpowiedzUsuńJak możesz mówić że to jest nudne !
To jest piękne, takie romantyczne i ....
Kurcze brakło mi słów! ;*
Po prostu to kocham <3
Dziękuje Ci za to co napisałaś pod rozdziałem :)
Zatkało mnie, ten rozdział ta dedykacja ;* poryczałam się.... AGAIN ! :*
fa.. fata... TO JEST FATALNE?! O.o chyba Ci się kochanie opowiadania pomyliły xdd pewno o moim majaczysz xddd no bardzo ramantico ^^ też bym chciała tak pisać ;c i mieć takiego chłopaka kochanego ^^
OdpowiedzUsuńjak ja na ten rozdział czekałam :D
nie dostała się?! pff, pewno adresy inteligencje pomyliły -,- xd ^^
szybko next! ciocia love czeka kotku ;D ;**
Ta jasne... Na pewno mi się nie pomyliły opowiadania i to na pewno nie z Twoim ;P
UsuńTwoje jest wspaniałe i będę to ciągle powtarzać, aż zrozumiesz ;D
a ja tego nie zrozumiem, buahahahaha! ^^ moje z twoim nawet równać się nie może ;) :**
UsuńNo tak bo Twoje jest o niebo lepsze ;D
Usuńhaha, na pewno xd
Usuńże co?! Ty chyba fatalnego rozdziału nie widziałaś, kochana! ^^
OdpowiedzUsuńjeszcze raz mi tak powiedz, a zrobię Ci najazd na chatę, zobaczysz! ;p
rozdział jest supeeeer! ;**
Zawiodłaś??
OdpowiedzUsuńNo chyba nie!!
Twoje zdanie na temat rozdziału obchodzi mnie jak...zeszloroczny śnieg
Nie zrozum mnie źle
Ale gadasz głupoty które w rzeczywistości nie mają nic wspólnego z prawdą
To jest genialne
Ten mój "talent" który wmawiasz mi ty i kilka osób został bardzo przyćmiony twoim i usunął się w cień,normalnie
Doprawdy nie mam pojęcia jak ty to robisz że każdy rozdział jest coraz bardziej genialny i sprawia ze kocham to opowiadanie jeszcze bardziej
Kocham Cię <3
I ty też jesteś dla mnie ważna ^^
Życzę weny i czekam niecierpliwie na nexta
A i jeszcze podziękowania za dedyk ;D
Wątpię, żebyś kogokolwiek zawiodła tym rozdziałem. Było w nim wszystko. Zachowałaś odpowiednią proporcję między normalnym życiem, odpałami ("Tom trzymał w rękach surową rybę, Jay mięso mielone, Siva mąkę, a Max stał z pustymi rękoma"- Muahahaha!) a romantycznością. Dziękuję, że piszesz to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńnie wkurzaj mnie ! jeszcze raz skrytykujesz swoje opowiadanie i dostaniesz takiego kopa w dupe ze sie nie pozbierasz ;***
OdpowiedzUsuńZamorduje i uduszę .!!!
OdpowiedzUsuńJakie fatalne .?!!
Chociaż nie kto mi będzie pisał takie zajebiste opowiadanie <3
Pisaj szybko następny :]
Weny :*
P.S. Jeszcze raz napiszesz że nudny to masz wjazd na chatę xdd
fatalnie?? FATALNIE?!?!?!
OdpowiedzUsuńjak cię kopnę to odszczekasz te bzdury
to jest nieziemskie!! ja nie wiem jak Ty to robisz!! no padam, paadam!!
zniecierpliwiona czekam na next!! ;))