poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 40


Przez kolejne kilka dni wszystko toczyło się bardzo spokojnie. Chłopacy mieli kilka koncertów, na których oczywiście dziewczyny były i wspierały ich. Nathan starał się nie zwracać uwagi na czułości jego siostry i Jay, i szło mu nawet całkiem dobrze, przynajmniej lepiej niż Tomowi, który ciągle się wściekał na niego, że sprowadza Anię na złą drogę, tak jakby to się już nie stało. Chłopak wraz z Moniką i Tomem starannie pilnowali, aby Ania dobrze się odżywiała i jadła regularnie. W większości przypadków ich nadopiekuńczość, w szczególności Natha, była zbędna, bo dziewczyna sama stosowała się do zaleceń lekarza. W czwartek Monika miała zdejmowany gips, a raczej szynę z nogi, czym Tom bardzo się stresował, niewiadomo czemu. Oczywiście wszystko było już dobrze. Noga się zrosła i była w pełni sprawna. Dlatego też Siva zaproponował z tej okazji mały wypad. Wszyscy się zgodzili, mieli w końcu okazję pobyć ze swoimi damami, bo niestety przez koncerty nie mieli na to wcześniej za dużo czasu.
Grupa ustaliła, że następnego dnia pojadą na piknik za miasto. Dlatego jeszcze w czwartek przed koncertem chłopaków wszyscy udali się na małe zakupy. Kupili wielki kosz, bo niestety nie mieliby w co zapakować prowiantu na jutro, a nikt tegoż oto jakże ważnego przedmiotu nie posiadał. Następnie udali się do supermarketu i rozdzielili w poszukiwaniu przysmaków, bo każdy chciał czegoś innego. Monika i Ania poszły razem, ponieważ miały podobne gusta smakowe, Michelle z Nareesha poszły także razem, a chłopcy rozproszyli się po całym sklepie. Dziewczyny zrobiły sobie wcześniej małą listę najpotrzebniejszych rzeczy, by było im łatwiej. Dokupiły jeszcze do tego kilka innych rzeczy, które wpadły im przypadkowo w oko. Z chłopakami było trochę ciężej. Siva, Jay i Tom latali po całym sklepie biorąc wszystko co popadnie. Max natomiast nie wybrał prawie nic, bo nie mógł się zdecydować, co ma wziąć. Nathan za to uporał się z zakupami dość sprawnie. Kupił po kilka rzeczy, na które miał ochotę, do tego dodając przysmaki, które uwielbiają pozostali chłopaki. Wiedział, że zakupy z nimi to istna katastrofa, dlatego postanowił zrobić to za nich. Gdy byli przy kasie oznajmił reszcie swojego zespołu, aby zostawili to co mają w rękach w sklepie. Tak jak przewidział, pozostali zabrali ze sobą totalnie niepotrzebne produkty. Tom trzymał w rękach surową rybę, Jay mięso mielone, Siva mąkę, a Max stał z pustymi rękoma. Po skończonych zakupach chłopcy pojechali zawieźć wszystko do siebie, a następnie udali się na próbę. Dziewczyny dojechały na koncert, gdy się uprzednio przygotowały.
Następnego dnia o 11:00 pod dom Moniki i Ani podjechały dwa samochody. Byli to Natha i Tom oraz Jay i Jessica. Weszli oni do salonu i czekali razem z dziewczynami, aż Max i Siva dojadą do nich razem z Michelle i Nareeshą, po które pojechali. Po jakiś 30 minutach byli już wszyscy, więc zapakowali się do samochodów i ruszyli do wyznaczonego przez Sivę miejsca. Po kilku kilometrach jazdy w głowie Ani zawitała pewna myśl.
― Rozumiem, że kosz zabraliście… ― powiedziała dziewczyna.
Nathan i Tom spojrzeli się na siebie przestraszeni. Ten drugi wyjął szybko telefon i zadzwonił do Maxa.
― Stary masz koszyk prawda? ― zapytał zdenerwowany.
― Jest w bagażniku… ― powiedział Max, ale po chwili dodał ― …chyba…
Obydwa samochody zatrzymały się raptownie, a Jay, który jechał z przodu, widząc w lusterkach, że chłopaki zatrzymali się, zjechał na pobocze. Max wyskoczył szybko z samochodu i pobiegł otworzyć bagażnik. Uff… wszystko jest, pomyślał. Kiwnął głową reszcie, że wszystko mają i ruszyli dalej. Dobrze, że Ania zapytała o to tak szybko, gdy jeszcze daleko nie zajechali. Co by było jakby się zorientowali na miejscu, że nic nie mają. Na samą myśl dziewczyna zaczęła się śmiać. Wszyscy w aucie popatrzyli na nią dziwnie, nie wiedząc o co jej chodzi, a Ania nie miała jak im tego wyjaśnić, bo nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Po godzinnej jeździe byli na miejscu. Zaparkowali samochody, zabrali ze sobą kosz i koce, a następnie Siva poprowadził ich na polanę. Gdy na nią weszli wszystkim szczęki opadły, a w szczególności dziewczynom. Było tam tak pięknie. Okrągłą polanę po prawej stronie otaczał las, z lewej strony natomiast płynęła niewielka rzeczka. Prawie całą polanę pokrywały malutkie fioletowe kwiatki. Jedynie na samym środku niej znajdował się dość duży obszar samej trawy, na którym postanowili się rozłożyć, aby nie niszczyć kwiatów. Chłopaki zajęli się rozkładaniem kocy i wypakowywaniem kosza, a dziewczyny podziwiały piękne widoki i przechadzały się w blasku promieni słońca. Po kilku minutach Jay zawołał dziewczyny i oznajmił im, że wszystko jest gotowe. Ania i Michelle, które były razem nad rzeczką usiadły na kocach przy Nathanie i Maxie. Zaraz za nimi przyszły Monika i Jessica, które poszły w ślady przyjaciółek i usiadły przy swoich chłopakach. Na końcu dołączyła do nich Nareesha, która przechadzała się pod ścianą lasu. Gdy wszyscy byli już razem zaczął się piknik. Jak się później okazało Max zabrał ze sobą grilla, którego zaczął rozpalać. Chłopcy zaczęli się wygłupiać i rozśmieszać wszystkich. W okolicy słychać było jedynie ich wesołe głosy, śpiew ptaków i szum ciepłego wiatru. Nic nie mogło im przeszkodzić w tej cudownej chwili. Cieszyli się tymi wolnymi chwilami w swoim gronie. Relaksowali się i odpoczywali od dotychczasowych problemów. Liczyło się tylko „tu i teraz”. Mogli zapomnieć o wszystkim i być po prostu zwykłymi, szczęśliwymi ludźmi… To im właśnie teraz było potrzebne.
Czas tak szybko im zleciał, że gdy się obejrzeli był już zachód słońca. Nathan wstał i pociągnął za sobą Anię. Poprowadził ją wzdłuż  rzeczki na mały spacer. Para przechadzała się tak, trzymając się za ręce i podziwiała cudowny zachód słońca, aż w pewnym momencie Nathan zatrzymał się, objął Anię i spojrzał jej w oczy. Przez pewien czas wpatrywali się w siebie, pochłaniając każdy szczegół swoich twarzy, tak jakby było to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Nathan delikatnie i zmysłowo pocałował dziewczynę, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
― Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, że nic Ci się nie stało… ― powiedział z pasją Nath. ― Tak bardzo się bałem, że mogę Cię stracić… Że zostawisz mnie samego… I już więcej nie będę mógł Cię zobaczyć… Twoich pięknych, zielonych, błyszczących oczu… Tych cudownych piegów, których nie lubisz… Tego zniewalającego uśmiechu, od którego nie mogę oczu oderwać… ― uśmiechnął się lekko, a potem spoważniał. ― Myślałem, że tam oszaleje, czekając na jakiekolwiek wieści…
Ania chciała coś powiedzieć, ale Nath jej na to nie pozwolił. Wpił się namiętnie w jej usta, nie pozwalając się jej odezwać.
― Nie wiem co bym zrobił, gdybym Cię stracił… ― powiedział Nath, gdy spojrzał Ani znowu w oczy. ― Tak bardzo Cię Kocham. Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem mając Cię znów, całą i zdrową, przy sobie… Nigdy więcej nie pozwolę na to by cokolwiek Ci się stało…
Ania nie wiedziała co ma powiedzieć. Z jej oczy zaczęły płynąć łzy, nie mogła ich powstrzymać. Nathan widząc je trochę się zdezorientował. Zaczął je ścierać swoimi dłońmi, ale po policzkach dziewczyny leciało ich coraz więcej.
― Skarbie proszę Cię nie płacz… ― powiedział z bólem w głosie.
― Ale to są łzy szczęścia… ― Ania zdołała to z siebie wydobyć i uśmiechnęła się przez łzy. ― Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie tyle co Ty. Ciągle jeszcze mam wrażenie, że to jakiś sen, że przecież to niemożliwe, żeby ktoś tak mnie kochał… To co powiedziałeś… ― dziewczyna wzięła głęboki wdech, żeby się troszkę uspokoić ― Nigdy mnie nie stracisz, obiecuję… Kocham Cię całym moim sercem i duszą…
Nathan porwał Anię w objęcia, przewracając ją na trawę. Zaczął ją wszędzie całować. Nie mógł pohamować radości jaka w nim urosła i szczęścia jakie daje mu Ania.
― O… Sorki… Nie chcieliśmy przeszkadzać… ― odezwał się Max, przerywając im pieszczoty.
Nathan wstał, otrzepując się troszkę i podał rękę Ani, aby pomóc jej wstać. Dziewczyna podniosła się i pozbyła się z ubrania resztek ziemi i trawy.
― Przyszliśmy Was szukać, bo już się zbieram… ― zaczęła tłumaczyć się Michelle, która była z Maxem.
Obie pary udały się w stronę reszty przyjaciół, którzy spakowali już wszystko i byli gotowi do odjazdu. Wszyscy zapakowali się do samochodów i ruszyli. W czasie drogi Nathan położył dłoń na udzie Ani, na co dziewczyna posłała mu uśmiech.
― Może tak ręce byś trzymał na kierownicy… ― upomniał przyjaciela Tom.
― Jak Ci się nie podoba to możesz jechać z Jayem i Jessicą… oni mają dużo wolnego miejsca z tyłu. ― uśmiechnął się Nath.
Monika z Anią zaczęły się śmiać, na co Tom zrobił tylko zbulwersowaną minę. Przez resztę drogi jakoś przecierpiał to i starał się wziąć przykład z przyjaciela, który nie przejmował się tym co robi Jess. Już w Londynie każdy się rozdzielił. Max i Siva pojechali odwieźć swoje dziewczyny, Jay z Jessicą wrócili od razu do domu, a Nath z Tomem odwieźli Monikę i Anię. Chłopcy oczywiście weszli do domu dziewczyn, nie chcieli się z nimi jeszcze rozstawać. Gdy weszli do salonu Monika zauważyła, że na stoliku coś leży. Podeszła i zobaczyła, że są to listy z uczelni. Dziewczyny rzuciły się otwierać je. Monika po przeczytaniu pierwszych kilku linijek kartki zaczęła skakać i krzyczeć, że się dostała. Tom bardzo się ucieszył od razu ją przytulił i pogratulował jej. Ania szybko rozdarła swój list i zaczęła czytać go. Po chwili bezczynnego przyglądania się kartce jej smutny wzrok padł na Nathana.
― Nie dostałam się… ― powiedziała spuszczając wzrok.

_______________________________
Uwielbiam Was! Ponad  6 000 wejść! Jesteście niesamowite!
Dziękuje Wam za te miłe komentarze i wparcie ;) Bez Was nie było by tego wszystkiego ;*
Rozdział dedykuję:
Monice ;* której blogi znajdziecie tutajtutaj są one najwspanialsze ;)
Dziękuję Ci Ty moje prywatne Słońce, za  Twoje cudowne komentarze, które motywują mnie do pisania. Za Twoje wsparcie dzięki, któremu pisze kolejne rozdziały. I to, że ja chodzę po tej planecie to przypadek pewnie i pewnie drzemie we mnie ten talent, o który mnie posądzasz, ale jest on uśpiony jak dinozaury hehe. Twój ostatni komentarz sprawił mi tyle radości, że nawet nie masz pojęcia o tym... ;) zastanowię się jeszcze nad karą... może zdarzę coś innego wymyślić, ale nie obiecuję... I oczywiście, że Cię Kocham głuptasie Ty mój ;***** Jesteś moim światełkiem w tunelu ;) (tylko nie wiem czy mam iść w stronę światła hehe) Kocham Cię ;***
Oli ;*-Nemezis której nieziemski blog znajdziecie tutaj zakochałam się w nim ;*
Jesteś najwspanialszą osobą na świecie ;* dziękuję Ci za Twoje ogromne wsparcie ;) nie znamy się długo, ale wspaniała osoba oczarowała mnie ;* jeszcze raz dziękuje, że mnie wysychałaś i obdarzyłaś mnie zaufaniem, za które jestem Ci bardzo wdzięczna, bo dzięki Tobie czuję się o wiele lepiej ;) Tak jak mówiłam, możesz na mnie zawsze polegać, jestem dla Ciebie zawsze ;*** 
Kini*** której blog znajdziecie tutaj uwielbiam go ;)
Tobie Kochanie też dziękuje za wsparcie od niemalże samego początku ;* musisz się przyzwyczaić, że jesteś dla mnie ważna i pogodzić się z tym ;D Twoje komentarze dodają mi otuchy ;* za co dziękuje jeszcze raz ;)  Kocham Cię Skarbie ;***

Wiem też, że zawiodłam Was wszystkich tym rozdziałem, bo wyszedł mi fatalnie ;( przepraszam za to... chciałam, żeby było troszkę romantico, ale... ;(
Mam nadzieję, że mi wybaczycie... bardzo na to liczę ;)
Czekam na Wasze opinie i jeszcze raz dziękuje  za miłe komentarze i wsparcie:**
Wyglądają super ;)

12 komentarzy:

  1. Dziewczyno zamorduję Cie, zamorduję !
    Jak możesz mówić że to jest nudne !
    To jest piękne, takie romantyczne i ....
    Kurcze brakło mi słów! ;*
    Po prostu to kocham <3
    Dziękuje Ci za to co napisałaś pod rozdziałem :)
    Zatkało mnie, ten rozdział ta dedykacja ;* poryczałam się.... AGAIN ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. fa.. fata... TO JEST FATALNE?! O.o chyba Ci się kochanie opowiadania pomyliły xdd pewno o moim majaczysz xddd no bardzo ramantico ^^ też bym chciała tak pisać ;c i mieć takiego chłopaka kochanego ^^
    jak ja na ten rozdział czekałam :D
    nie dostała się?! pff, pewno adresy inteligencje pomyliły -,- xd ^^
    szybko next! ciocia love czeka kotku ;D ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jasne... Na pewno mi się nie pomyliły opowiadania i to na pewno nie z Twoim ;P
      Twoje jest wspaniałe i będę to ciągle powtarzać, aż zrozumiesz ;D

      Usuń
    2. a ja tego nie zrozumiem, buahahahaha! ^^ moje z twoim nawet równać się nie może ;) :**

      Usuń
    3. No tak bo Twoje jest o niebo lepsze ;D

      Usuń
  3. że co?! Ty chyba fatalnego rozdziału nie widziałaś, kochana! ^^
    jeszcze raz mi tak powiedz, a zrobię Ci najazd na chatę, zobaczysz! ;p
    rozdział jest supeeeer! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawiodłaś??
    No chyba nie!!
    Twoje zdanie na temat rozdziału obchodzi mnie jak...zeszloroczny śnieg
    Nie zrozum mnie źle
    Ale gadasz głupoty które w rzeczywistości nie mają nic wspólnego z prawdą
    To jest genialne
    Ten mój "talent" który wmawiasz mi ty i kilka osób został bardzo przyćmiony twoim i usunął się w cień,normalnie
    Doprawdy nie mam pojęcia jak ty to robisz że każdy rozdział jest coraz bardziej genialny i sprawia ze kocham to opowiadanie jeszcze bardziej
    Kocham Cię <3
    I ty też jesteś dla mnie ważna ^^
    Życzę weny i czekam niecierpliwie na nexta
    A i jeszcze podziękowania za dedyk ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątpię, żebyś kogokolwiek zawiodła tym rozdziałem. Było w nim wszystko. Zachowałaś odpowiednią proporcję między normalnym życiem, odpałami ("Tom trzymał w rękach surową rybę, Jay mięso mielone, Siva mąkę, a Max stał z pustymi rękoma"- Muahahaha!) a romantycznością. Dziękuję, że piszesz to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wkurzaj mnie ! jeszcze raz skrytykujesz swoje opowiadanie i dostaniesz takiego kopa w dupe ze sie nie pozbierasz ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamorduje i uduszę .!!!
    Jakie fatalne .?!!
    Chociaż nie kto mi będzie pisał takie zajebiste opowiadanie <3
    Pisaj szybko następny :]
    Weny :*

    P.S. Jeszcze raz napiszesz że nudny to masz wjazd na chatę xdd

    OdpowiedzUsuń
  8. fatalnie?? FATALNIE?!?!?!
    jak cię kopnę to odszczekasz te bzdury
    to jest nieziemskie!! ja nie wiem jak Ty to robisz!! no padam, paadam!!
    zniecierpliwiona czekam na next!! ;))

    OdpowiedzUsuń